środa, 30 lipca 2014

Opowiadanie #rozdział1

Tytuł Opowiadania; I will always love you
Numer rozdziału; 1
Tytuł rozdziału; Anioły istnieją, ale znajdziesz je tylko wtedy gdy doznasz prawdziwej przyjaźni
Teledysk promocyjny (nie tak serio, ale jest ten sam tytuł, podobna historia i ładna piosenka); https://www.youtube.com/watch?v=W7aEdoUaYus&list=UUYWV5c-oARojQ-uueJJNKRA

Violetta obudziła się, jej oczy lekko opuchnięte, nadal czuły lekki spływ łez z poprzedniej nocy. Była ona niczym spadający liść, niczego nie warta ze świadomością że spada co raz niżej i niżej. Jej życie traciło sens, bo jaki sens ma życie które jest niechciane? Ona nadal czuła jego oddech, nadal widziała ten uśmiech który mówił to jak bardzo on ją kocha... a raczej kochał...
Nie mogła zrozumieć tego w czym popełniła błąd?
Czyżby jej miłość była z byt mała na jego osobę?
Czy nie kochała wystarczająco mocno?
Niektórzy ludzie po prostu nie dostrzegają miłości, nie dostrzegają ich prawdziwego szczęścia i przeznaczenia.. oni wolą wierzyć że życie jest lepsze w samotności, otoczonej nienawiścią i smutkiem. Smutno jest zdać sobie sprawę z tego, że tym, których kochamy, będzie lepiej bez nas... Nagle, szatynka usłyszała, lekkie i głuche pukanie... Ujrzała bladą twarz, z prawdziwą miłością w oczach.. Ciągle jeszcze istnieją wśród nas anioły. Nie mają w prawdzie skrzydeł, lecz ich serce jest bezpiecznym portem dla wszystkich w potrzebie. Wyciągają rękę i stają się przyjaciółmi... tym przyjacielem był właśnie Federico.
-Violu, dobrze się czujesz?
Zapytał zaniepokojony.
Nie umiała nic powiedzieć, bała się że jeśli coś powie, jej smutek będzie jeszcze bardziej głębszy.
-Nie musisz odpowiadać, słyszałem o tym co się stało... przykro mi, nie spodziewałem się tego po Leonie.
Violetta przymrużyła oczy, imię Leon spadło na nią niczym ogromny głaz, nie pozwalający jej wstać... ten okrutny ból powrócił z podwójną siłą. Lecz Violetta wiedziała że nie może się poddawać, musi się podnieść i zrzucić ten głaz, by móc dalej żyć. Życie jest niczym kamień, im bardziej nim rzucisz, tym mniejsze się stanie. Federico usiadł przy Violettcie, i położył rękę na jej twarzy, lekko odgartając  jej kosmyki włosów. Uśmiechną się do niej, jego uśmiech był tak bardzo szczery,  niczym słońce, rozświetlił jej dzień. Violetta potrzebowała tego, potrzebowała ona jego.. Wstała i podeszła pod szafę, nie za bardzo wiedziała co z niej wybrać, więc postanowiła że weźmie szybki prysznic, rozbudzi się troszkę, po czym będzie łatwiej jej zastanowić się nad strojem i innymi sparwami. Fede postanowił na nią zaczekać na dole jej domu, wraz z Olgą ma zamiar przygotować jej śniadanie, na miły początek, tego, nie za dobrze zapowiadającego się dnia. Viola weszła do łazienki, powoli zdjęła ubrania, spięła włosy wysoko i weszła do prysznica. Woda lała się bardzo szybko, każdą kroplę wody było słychać coraz głośniej. Woda była przyjemnie zimna, pomogła ona uspokoić Violettę, co prawda nadal ona pamiętała, ale czuła jakby ten głaz robił się z każdą chwilą mniejszy. Po piętnastu minutach wyszła już z prysznica, zawinęła się w ręcznik, i weszła do pokoju. Ubrała się w seledynową sukienkę, nałożyła długie kolczyki, przeczesała włosy i zabrała się za makijaż. Lekko pociągała tuszem po rzęsach, nałożyła ona dziś więcej pudru, nie chciała aby w studio widać było jej smutek, przynajmniej sztucznie może być wesoła... pomalowała blado różową pomadką usta i zeszła na dół.
-Ach, Violu moje kochanie, czy wszystko w porządku?
Zamartwia się Olga.
"Przynajmniej to się nie zmieni" - pomyślała.
-Tak, wszystko jest już dobrze Olgo.
Powiedziała, kłamiąc, wie że nie może mówić prawdy, wszyscy by wtedy chcieli jej pomóc, a ona nie potrzebuje tej pomocy, bo wie że jej pomóc może tylko jedna osoba, która nawet na nią nie spojrzy.
Viola usiadła przy stole, następnie zapytała się;
-Co na śniadanie?
-Ja dziś o tym nie decyduję
Zaśmiała się Olga.
-Jak nie ty to kto?
-Twój nowy prywatny kucharz, Federico!
Z kuchni dobiegł spokojny męski głos, który nie pierwszy raz rozweselił Violę.
Fede przyniósł z kuchni dwie kanapki, ukrojone w kształt stokrotki, wyglądały smakowicie.
Szatynka uśmiechnęła się na ich widok.
-To dla mnie?
Pyta rozweselona.
-A jakby inaczej?
Kłania się przed nią Federico.
Violetta śmieje się i patrzy raz na kanapki i raz na Federico... to ten prawdziwy przyjaciel który będzie na dobre i na złe... Viola kocha Federico z całego serca, jest on dla niej bardzo ważny, to dzięki niemu wie ona że nie może się poddawać, bo ma dla kogo żyć.






Oto koniec rozdziału pierwszego :) Jak wrażenia? Liczę że dobrze :* Od razu mówi; nie będzie Fedeletty, moje opowiadanie jest o Leonettcie c; Ale szczerze powiem że znajdziecie tu wiele momentów innych par :) Np. Diecesca, Fedemiła, i wiele wiele innych - oczywiście pisząc momenty mam na myśli to że będę pisać o tym że np. Diego i Fran bd ze sobą rozmawiać a nie że będą ze sobą jako para czy coś :) Chociaż czemu nie.. jeszcze muszę pomyśleć ;) Tak w ogóle to przepraszam was że pierwszy rozdział taki krótki ale to wprowadzenie, w zagubione życie Violetty o którym będę pisać za pewne w wielu rozdziałach :) Piszcie jaką parę sobie życzycie w następny rozdziale itp. ale nie obiecuję że zamieszczę to o co prosicie :) Drugi rozdział będzie już dłuższy (dziesięć razy taki jak to) A i do każdego z rozdziałów mam zamiar dawać jakiś filmik związany jakoś z rozdziałem więc dlatego że ten rozdział opowiada o smutnej Violi którą pociesza Federico ten filmik będzie świetnie to odzwierciedlał https://www.youtube.com/watch?v=_3gXVjJfzMQ
Buziaki :**

3 komentarze: