czwartek, 31 lipca 2014
Krótkie opowiadanie o Fedemile
-Zaspałam!
Burknęła blondynka, szybko zrywając się z łóżka. Spanikowana, szukała swojej torebki, by jak najprędzej zadzwonić do Naty, i wyżalić się jej, jakie ma złe życie, i tak okropną przyjaciółkę która nie upilnuje tego czy już wstała czy nie. "Zawsze to samo, jak nie kłótnia z Federico to z Naty i teraz to. Czym ja sobie zasłużyłam na takie życie!" Myśli, jednocześnie przewracając jej cały pokój do góry nogami. Nagle słyszy, czyjeś kroki.
"To na pewno Naty."
-Natalia, wiesz że masz przerąbane, ja nie mogę tak funkcjonować. Ja zaspać!? To wszystko twoja wina.
Mówi, nadal szukając torebki. Jej drzwi zaczęły się lekko uchylać, dziewczyna przekonana że to Naty, nadal jej wytyka, wszystkie błędy.
Nagle Ludmiła zauważyła coś przejrzyście złotego, z małymi ozdóbkami. To była jej mała torebka. Jak najprędzej do niej ruszyła, wzięła ją i wyciągnęła telefon. Zaczęła przeglądać telefon, zauważyła że przyszła jej wiadomość od Naty.
"Ludmiła, przepraszam cię ale przez ten tydzień mnie nie będzie. Wyjeżdżam właśnie wraz z Maxim nad morze. Jeszcze raz przepraszam.. Twoja Naty."
Ludmiła zdziwiła się tym esemesem, i spojrzała na jego datę myśląc że jest on stary.
-Co? Ta wiadomość przyszła jeszcze wczoraj a ja jej nie zauważyłam.
Myśli na głos blondynka. Ale chwilę jeśli Naty jest nad morzem, to kto odwiedził Ludmiłę? Blondynka, odgarneła kosmyk włosa, i lekko przekręciła głowę za siebie. Czuje czyjś oddech, jest przerażona, nie wie kto mógłby złożyć jej wizytę...
To naturalnie Federico.
-Ludmiła czy wszystko w porządku? Nie pojawiłaś się dzisiaj w szkole, więc zacząłem się martwić.
Te słowa, od razu pojawiły uśmiech na twarzy Ludmiły, dziewczyna był tak bardzo zakochana, lecz bała się wyznać swe uczucia, w stosunku do chłopaka. Może i to lęk przed odrzuceniem, a może i nie chce się z nim spotykać, bo ma on na nią dobry wpływ. Wiadome jest tylko to że nie ma zamiaru wyznawać mu miłości.
Ludmiła, popatrzyła na Federico, przewróciła oczami i powiedziała;
-Wiesz Federico, nie wiem po co ty się w ogóle wysilasz, nie mam zamiaru ani z tobą rozmawiać ani nawet na ciebie patrzeć.
-Przestań Ludmiła.
Szatyn złapał ją za rękę, Ludmiły serce o mało nie eksplodowało, nawet tak zimna dusza jak jej, jest w stanie zaznać ciepło którym jest prawdziwa miłość.
-Nie mogę znieść tego że tak strasznie boisz się mnie kochać, nie martw się nie zabiorę ci tego twojego "blasku", będziesz nadal tą samą divą, ale czy nie lepiej chociaż na jeden dzień zrobić sobie przerwę trochę odpocząć? Nie męczy cię to rządzenie?
Blondynka popatrzyła na Federico, czuła się taka kochana...
-Wiesz...
Dziewczyna wacha się nad tym co powiedzieć.
-Może i jest trochę racji w tym co mówisz, czasami czuję taki ból, pojawia się on sam z siebie. Ten ciężar że zawsze muszę być idealna mnie po prostu przytłacza. Chciałabym się oderwać, chociaż na sekundę... Ale boję się, boję się tego, że gdy przestanę nie będę taka ważna, taka niesamowita.
-Ludmiła, ty zawsze będziesz niesamowita, i ważna.. a na pewno dla mnie.
Szatyn uśmiechną się do niej.
-Chcę cię gdzieś zabrać.
-Gdzie?
Pyta zaciekawiona
-To niespodzianka
-Ale Federico, ja...
-Trzeba żyć, a nie tylko istnieć.
Powiedział, wymienili się ponownie uśmiechami, i Federico pociągną ją za sobą. Wyszli z domu, przed którym czekały dwa konie.
-Co to jest?
-To Łatka.
Wskazał palcem, na białego konia, z czarnymi małymi plamkami na ciele, z ogromną świetliście białą grzywą.
-A to Kubuś.
Następnie pokazał, brązowego konia. Z lekko białą łatką na pyszczku. Blondynka była zaskoczona, co prawda widziała wiele razy konie, lecz bała się do nich podejść.
-Mam nadzieję że umiesz jeździć.
-Czemu?
-Bo się na nich przejedziemy
-Co?
Blondynka zaczęła panikować, następnie zaczęła wymyślać miliony powodów po to by tylko nie wsiąść na konia. Co tak bardzo zniechęcało ją do koni?
-Ludmiła, proszę tylko nie kłam, powiedz mi dlaczego tak na prawdę nie chcesz wsiąść na konia? To nie jest takie straszne.
Ludmiła popatrzyła na niego ze smutkiem.
-Po prostu nie chcę.
-Proszę powiedz mi, czasami warto jest się odtworzyć na świat, z kąt wiesz, przecież mogę ci pomóc.
-No...
Nagle po bladym policzku dziewczyny poleciała łza, jej oczy były one tak smutne...
Blondynka złapała Federico za rękę i usiedli na ławce.
-Kiedyś, gdy byłam małą dziewczynką, mój tato uczył mnie jeżdżenia na koniach, uwielbiałam to. Pewnego razu wyruszyłam razem z Ojcem na polanę, wraz z końmi. świetnie się bawiliśmy, kiedy nagle, jeden z koni, staną na dwie nogi, mój tato spadł na ziemię, i uderzył głową w kamień. Jak najprędzej ruszyłam do niego, ale nie wiedziałam co mam robić. Mój tato był nie przytomny, postanowiłam zawołać moją mamę, lecz dom był zbyt daleko. Na szczęście w pobliżu był jakiś odm, jak najprędzej do niego ruszyłam, i zaczęłam szukać pomocy, biegłam, biegłam i biegłam nie czułam już sił w nogach, lecz nadal biegłam, dla niego. Na całe szczęście dotarłam. Zapukałam...
Ludmiła nie mogła dokończyć... nie umiała
-I co dalej? Co z twoim tatą?
-Po prostu już go nie ma... co prawda zmarł on dopiero trzy lata po tym wypadku, ale to od tego wypadku się wszystko zaczęło. Moja mama cały czas płakała, mój tato za każdym razem jak wychodził że szpitala musiał znów do niego wracać, bo było co raz gorzej.. żył on te trzy lata więcej.. dla mnie.
Ludmile polał się wodospad łez, tak bardzo trudna była dla niej ta sytuacja. Wtuliła się ona w Federico, przytuliła go bardzo mocno, i nie chciała puszczać, nawet na chwilę.
-Ale wierz, to nie znaczy że ten koń chciał źle. Może po prostu coś było nie tak.
-Federico po prostu o tym nie rozmawiajmy!
-Nie Ludmiła, musisz to przeboleć, pokonaj swój lęk! Pomyśl o tym tak, jeździectwo to była twoja jak i twojego taty pasja. Więc raczej jak będziesz jeździć na koniach, nie będziesz pamiętała tylko tego złego momentu, będziesz również pamiętała te cudowne chwile przeżyte z tatą, to trochę tak jakby on nadal z tobą był. Bo jest, głęboko w sercu, ale ty boisz się go odnaleźć bo sądzisz że tęsknota nie da ci spokoju, czasami lepiej jest tęsknić, niż zapomnieć o kimś tak po prostu, i zapomnieć o tak cudownych chwilach przeżytych z tą osobą.
Ludmiła patrzyła na Federico "On zawsze wie co powiedzieć, jak mnie pocieszyć. Co zrobić bym czuła się lepiej" wzięła ona głęboki oddech.
-Czyli sądzisz że powinnam spróbować?
-Dla taty.. jak najbardziej
Ludmiła uśmiechnęła się ukradkiem.
-No więc zaczynajmy.
Nagle dziewczyna nabrała dużo energii, wstała z ławki i czekała tylko na ten monet gdy znów poczuje ten wiatr we włosach.
-No dobrze, więc chodźmy.
Federico złapał Ludmiłę za rękę i podprowadził ją pod Łatkę, Ludmiła bała się jej dotknąć, Federico ją na mawiał lecz ona bała się spróbować, w pewnej chwili chwycił ją za rękę i przyłożył jej dłoń do grzbietu konia. Powoli przeciągali ręką po grzbiecie.
-To takie... przyjemne!
Powiedziała zaskoczona, nie myślała że może się poczuć aż tak cudownie. Oboje siedli na konie i ruszyli, na początku Ludmiła miała małe upadki, ale z każdą chwilą było co raz lepiej.
Po dwóch pięknie przeżytych godzinach, Ludmiła i Federico postanowili odpocząć. Blondynka leżała oparta o barierkę od małych schodków na plażę. Po chwili przyszedł Federico ze szklankami z zimną wodą. Dał jedną Ludmile, a drugą zatrzymał dla siebie, po czym usiadł obok niej.
-Bardzo ci dziękuję Federico, ten dzień jest jednym z najlepszych jakie mogły mi się przytrafić.
Mówi Ludmiła przełykając wodę.
-Jeśli dasz mi szansę tych chwil może być więcej.
Ludmiła popatrzyła na niego z niesmakiem
-Przepraszam, nie powinienem naciskać na ciebie. Powinienem zrozumieć twoją decyzję, że chcesz być po prostu przyjaciółką, ale zrozum... miałem pewny sen...
-Sen?
Pyta zaskoczona.
-Tak, śniło mi się że błądzisz w mroku po ciemnym lesie, przerażona i zmoknięta, podobnie jak ja.
-I co było dalej?
Pyta zaciekawiona
-Odnaleźliśmy się, i nagle mrok miną...
Szatyn popatrzył na blondynkę, on ją tak bardzo kochał, i ona jego też. Gdyby tylko nie bała się tego okazać. Jej oczy świeciły się jak fale na oceanie podczas zachodu słońca. Nie mógł się powstrzymać, dzieliły ich tylko milimetry, a on zbliżał się jeszcze bliżej. Blondynka nie miała nic przeciwko...
Ich usta się dotknęły, ten lekki posmak malinowej pomadki z ust Ludmiły był dla Federico rozkoszą . A bajecznie pachnące perfumy Federico otulały ją przyjemnością. To był idealny moment, idealna dziewczyna, idealny chłopak, idealna miłość.
Mam nadzieję że zaciekawiło :* Nie mam pojęcia dlaczego ale strasznie uwielbiam tą parę ;) A wy co o nich myślicie?A oto piosenka do opowiadanka; https://www.youtube.com/watch?v=mSNkw_0hZiw Tak w ogóle koty, to kto by kiedy pomyślał że taki uroczy Włoch, będzie z tak nie znośną dziewczyną jaką jest Ludmiła (nie to że jej nie lubię ;) ) Dobrze to na tyle ^.^
Buziaki :**
-Kolejny rozdział naszego opowiadania o Leonettcie wkrótce :*
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Fajneee :)
OdpowiedzUsuńNiesamowite
OdpowiedzUsuń