czwartek, 31 lipca 2014
Krótkie opowiadanie o Fedemile
-Zaspałam!
Burknęła blondynka, szybko zrywając się z łóżka. Spanikowana, szukała swojej torebki, by jak najprędzej zadzwonić do Naty, i wyżalić się jej, jakie ma złe życie, i tak okropną przyjaciółkę która nie upilnuje tego czy już wstała czy nie. "Zawsze to samo, jak nie kłótnia z Federico to z Naty i teraz to. Czym ja sobie zasłużyłam na takie życie!" Myśli, jednocześnie przewracając jej cały pokój do góry nogami. Nagle słyszy, czyjeś kroki.
"To na pewno Naty."
-Natalia, wiesz że masz przerąbane, ja nie mogę tak funkcjonować. Ja zaspać!? To wszystko twoja wina.
Mówi, nadal szukając torebki. Jej drzwi zaczęły się lekko uchylać, dziewczyna przekonana że to Naty, nadal jej wytyka, wszystkie błędy.
Nagle Ludmiła zauważyła coś przejrzyście złotego, z małymi ozdóbkami. To była jej mała torebka. Jak najprędzej do niej ruszyła, wzięła ją i wyciągnęła telefon. Zaczęła przeglądać telefon, zauważyła że przyszła jej wiadomość od Naty.
"Ludmiła, przepraszam cię ale przez ten tydzień mnie nie będzie. Wyjeżdżam właśnie wraz z Maxim nad morze. Jeszcze raz przepraszam.. Twoja Naty."
Ludmiła zdziwiła się tym esemesem, i spojrzała na jego datę myśląc że jest on stary.
-Co? Ta wiadomość przyszła jeszcze wczoraj a ja jej nie zauważyłam.
Myśli na głos blondynka. Ale chwilę jeśli Naty jest nad morzem, to kto odwiedził Ludmiłę? Blondynka, odgarneła kosmyk włosa, i lekko przekręciła głowę za siebie. Czuje czyjś oddech, jest przerażona, nie wie kto mógłby złożyć jej wizytę...
To naturalnie Federico.
-Ludmiła czy wszystko w porządku? Nie pojawiłaś się dzisiaj w szkole, więc zacząłem się martwić.
Te słowa, od razu pojawiły uśmiech na twarzy Ludmiły, dziewczyna był tak bardzo zakochana, lecz bała się wyznać swe uczucia, w stosunku do chłopaka. Może i to lęk przed odrzuceniem, a może i nie chce się z nim spotykać, bo ma on na nią dobry wpływ. Wiadome jest tylko to że nie ma zamiaru wyznawać mu miłości.
Ludmiła, popatrzyła na Federico, przewróciła oczami i powiedziała;
-Wiesz Federico, nie wiem po co ty się w ogóle wysilasz, nie mam zamiaru ani z tobą rozmawiać ani nawet na ciebie patrzeć.
-Przestań Ludmiła.
Szatyn złapał ją za rękę, Ludmiły serce o mało nie eksplodowało, nawet tak zimna dusza jak jej, jest w stanie zaznać ciepło którym jest prawdziwa miłość.
-Nie mogę znieść tego że tak strasznie boisz się mnie kochać, nie martw się nie zabiorę ci tego twojego "blasku", będziesz nadal tą samą divą, ale czy nie lepiej chociaż na jeden dzień zrobić sobie przerwę trochę odpocząć? Nie męczy cię to rządzenie?
Blondynka popatrzyła na Federico, czuła się taka kochana...
-Wiesz...
Dziewczyna wacha się nad tym co powiedzieć.
-Może i jest trochę racji w tym co mówisz, czasami czuję taki ból, pojawia się on sam z siebie. Ten ciężar że zawsze muszę być idealna mnie po prostu przytłacza. Chciałabym się oderwać, chociaż na sekundę... Ale boję się, boję się tego, że gdy przestanę nie będę taka ważna, taka niesamowita.
-Ludmiła, ty zawsze będziesz niesamowita, i ważna.. a na pewno dla mnie.
Szatyn uśmiechną się do niej.
-Chcę cię gdzieś zabrać.
-Gdzie?
Pyta zaciekawiona
-To niespodzianka
-Ale Federico, ja...
-Trzeba żyć, a nie tylko istnieć.
Powiedział, wymienili się ponownie uśmiechami, i Federico pociągną ją za sobą. Wyszli z domu, przed którym czekały dwa konie.
-Co to jest?
-To Łatka.
Wskazał palcem, na białego konia, z czarnymi małymi plamkami na ciele, z ogromną świetliście białą grzywą.
-A to Kubuś.
Następnie pokazał, brązowego konia. Z lekko białą łatką na pyszczku. Blondynka była zaskoczona, co prawda widziała wiele razy konie, lecz bała się do nich podejść.
-Mam nadzieję że umiesz jeździć.
-Czemu?
-Bo się na nich przejedziemy
-Co?
Blondynka zaczęła panikować, następnie zaczęła wymyślać miliony powodów po to by tylko nie wsiąść na konia. Co tak bardzo zniechęcało ją do koni?
-Ludmiła, proszę tylko nie kłam, powiedz mi dlaczego tak na prawdę nie chcesz wsiąść na konia? To nie jest takie straszne.
Ludmiła popatrzyła na niego ze smutkiem.
-Po prostu nie chcę.
-Proszę powiedz mi, czasami warto jest się odtworzyć na świat, z kąt wiesz, przecież mogę ci pomóc.
-No...
Nagle po bladym policzku dziewczyny poleciała łza, jej oczy były one tak smutne...
Blondynka złapała Federico za rękę i usiedli na ławce.
-Kiedyś, gdy byłam małą dziewczynką, mój tato uczył mnie jeżdżenia na koniach, uwielbiałam to. Pewnego razu wyruszyłam razem z Ojcem na polanę, wraz z końmi. świetnie się bawiliśmy, kiedy nagle, jeden z koni, staną na dwie nogi, mój tato spadł na ziemię, i uderzył głową w kamień. Jak najprędzej ruszyłam do niego, ale nie wiedziałam co mam robić. Mój tato był nie przytomny, postanowiłam zawołać moją mamę, lecz dom był zbyt daleko. Na szczęście w pobliżu był jakiś odm, jak najprędzej do niego ruszyłam, i zaczęłam szukać pomocy, biegłam, biegłam i biegłam nie czułam już sił w nogach, lecz nadal biegłam, dla niego. Na całe szczęście dotarłam. Zapukałam...
Ludmiła nie mogła dokończyć... nie umiała
-I co dalej? Co z twoim tatą?
-Po prostu już go nie ma... co prawda zmarł on dopiero trzy lata po tym wypadku, ale to od tego wypadku się wszystko zaczęło. Moja mama cały czas płakała, mój tato za każdym razem jak wychodził że szpitala musiał znów do niego wracać, bo było co raz gorzej.. żył on te trzy lata więcej.. dla mnie.
Ludmile polał się wodospad łez, tak bardzo trudna była dla niej ta sytuacja. Wtuliła się ona w Federico, przytuliła go bardzo mocno, i nie chciała puszczać, nawet na chwilę.
-Ale wierz, to nie znaczy że ten koń chciał źle. Może po prostu coś było nie tak.
-Federico po prostu o tym nie rozmawiajmy!
-Nie Ludmiła, musisz to przeboleć, pokonaj swój lęk! Pomyśl o tym tak, jeździectwo to była twoja jak i twojego taty pasja. Więc raczej jak będziesz jeździć na koniach, nie będziesz pamiętała tylko tego złego momentu, będziesz również pamiętała te cudowne chwile przeżyte z tatą, to trochę tak jakby on nadal z tobą był. Bo jest, głęboko w sercu, ale ty boisz się go odnaleźć bo sądzisz że tęsknota nie da ci spokoju, czasami lepiej jest tęsknić, niż zapomnieć o kimś tak po prostu, i zapomnieć o tak cudownych chwilach przeżytych z tą osobą.
Ludmiła patrzyła na Federico "On zawsze wie co powiedzieć, jak mnie pocieszyć. Co zrobić bym czuła się lepiej" wzięła ona głęboki oddech.
-Czyli sądzisz że powinnam spróbować?
-Dla taty.. jak najbardziej
Ludmiła uśmiechnęła się ukradkiem.
-No więc zaczynajmy.
Nagle dziewczyna nabrała dużo energii, wstała z ławki i czekała tylko na ten monet gdy znów poczuje ten wiatr we włosach.
-No dobrze, więc chodźmy.
Federico złapał Ludmiłę za rękę i podprowadził ją pod Łatkę, Ludmiła bała się jej dotknąć, Federico ją na mawiał lecz ona bała się spróbować, w pewnej chwili chwycił ją za rękę i przyłożył jej dłoń do grzbietu konia. Powoli przeciągali ręką po grzbiecie.
-To takie... przyjemne!
Powiedziała zaskoczona, nie myślała że może się poczuć aż tak cudownie. Oboje siedli na konie i ruszyli, na początku Ludmiła miała małe upadki, ale z każdą chwilą było co raz lepiej.
Po dwóch pięknie przeżytych godzinach, Ludmiła i Federico postanowili odpocząć. Blondynka leżała oparta o barierkę od małych schodków na plażę. Po chwili przyszedł Federico ze szklankami z zimną wodą. Dał jedną Ludmile, a drugą zatrzymał dla siebie, po czym usiadł obok niej.
-Bardzo ci dziękuję Federico, ten dzień jest jednym z najlepszych jakie mogły mi się przytrafić.
Mówi Ludmiła przełykając wodę.
-Jeśli dasz mi szansę tych chwil może być więcej.
Ludmiła popatrzyła na niego z niesmakiem
-Przepraszam, nie powinienem naciskać na ciebie. Powinienem zrozumieć twoją decyzję, że chcesz być po prostu przyjaciółką, ale zrozum... miałem pewny sen...
-Sen?
Pyta zaskoczona.
-Tak, śniło mi się że błądzisz w mroku po ciemnym lesie, przerażona i zmoknięta, podobnie jak ja.
-I co było dalej?
Pyta zaciekawiona
-Odnaleźliśmy się, i nagle mrok miną...
Szatyn popatrzył na blondynkę, on ją tak bardzo kochał, i ona jego też. Gdyby tylko nie bała się tego okazać. Jej oczy świeciły się jak fale na oceanie podczas zachodu słońca. Nie mógł się powstrzymać, dzieliły ich tylko milimetry, a on zbliżał się jeszcze bliżej. Blondynka nie miała nic przeciwko...
Ich usta się dotknęły, ten lekki posmak malinowej pomadki z ust Ludmiły był dla Federico rozkoszą . A bajecznie pachnące perfumy Federico otulały ją przyjemnością. To był idealny moment, idealna dziewczyna, idealny chłopak, idealna miłość.
Mam nadzieję że zaciekawiło :* Nie mam pojęcia dlaczego ale strasznie uwielbiam tą parę ;) A wy co o nich myślicie?A oto piosenka do opowiadanka; https://www.youtube.com/watch?v=mSNkw_0hZiw Tak w ogóle koty, to kto by kiedy pomyślał że taki uroczy Włoch, będzie z tak nie znośną dziewczyną jaką jest Ludmiła (nie to że jej nie lubię ;) ) Dobrze to na tyle ^.^
Buziaki :**
-Kolejny rozdział naszego opowiadania o Leonettcie wkrótce :*
Opowiadanie #rozdział2
Tytuł Opowiadania; I will always love you
Numer rozdziału; 2
Tytuł rozdziału; Wszystko dobre co się dobrze kończy
Teledysk promocyjny (nie tak serio, ale jest ten sam tytuł, podobna historia i ładna piosenka); https://www.youtube.com/watch?v=W7aEdoUaYus&list=UUYWV5c-oARojQ-uueJJNKRA
Violetta zjadła śniadanie i wyszła do studia razem z Federico. Rozmawiali wesoło przez całą drogę, Federico próbował cały czas zagadywać szatynkę aby ona nie myślała o swojej zgubionej miłości. Pogoda była bardzo ciepła, słońce świeciło, a niebo, wyglądało tak błękitnie. Wszędzie panowała cisza, jedyny odgłos jaki można było słyszeć to ćwirkające ptaki na drzewach, które tylko dodawały ciepła temu przytulnemu dniu.
-Powiedz Viola...
Federico nie mógł już się powstrzymać, musiał zapytać o Leon, chodź wiedział ile Violę to kosztuje.
-Jak sobie z tym radzisz?
Violetta stanęła, przez chwilę nie chciała patrzeć na Federico, to wyglądało jakby na sekundę była we własnym świecie, nie pokoju i smutku, który jeszcze nie dawno był miejscem jak z bajki.
-Nie można tak po prostu wyłączyć swoich uczuć do kogoś, nawet jeśli na nie wcale nie zasługuje. Ale wiedz że nie jest aż tak źle jak myślałam że będzie, mam ciebie, Olgę, tatę, Fran i wiele osób które kocham najbardziej na świecie i wiem że wasza miłość pomoże mi pokonać ten smutek, miłość zawsze wygrywa.
Powiedziała Violetta, ciężko było jej wydusić te słowa, bo wiedziała że kiedyś tak samo myślała w stosunku do Leona "Miłość zawsze wygra". Lecz teraz.. wiele się zmieniło, nikt sobie nie zdaje sprawy ile rzeczy w jednej sekundzie może się zdarzyć, to co masz dziś, może zabraknąć ci jutro. Nigdy nie wiesz...
-Cieszę się że radzisz sobie jakoś. Idziemy dalej?
Viola, popatrzyła się w prawo i w lewo, do przodu i za siebie.. kiedy nagle zauważyła Leona... jej serce jakby stanęło, trudno jej było złapać oddech, postanowiła że poczeka na Leona, chce usłyszeć co ma on jej do powiedzenia.
-Wiesz Fede, ja zostanę jeszcze chwilę tutaj.
-Ale zaraz się spóźnimy do studio, lepiej chodź już.
Namawia Violę, Federico wiedząc że Viola coś knuje.
-Nie Fede, umówiłam się tutaj z Fran więc lepiej żebym na nią poczekała.
Szatynka mówiąc siadła na białą ławkę stojącą nie daleko Federico, oczywiście w tym co mówiła była nić kłamstwa, bo co prawda miała zamiar czekać, ale nie na Fran.
Chłopak uparł się żeby zostać z dziewczyną, lecz ona wykręciła się tym że podobno to jakieś "babskie sprawy" i Fede poszedł z myślą że Fran chce porozmawiać z szatynką o Leonie.
Violetta długo nie czekała, Leon był obok niej, kilka sekund po tym jak poszedł Federico, na szczęście Violetty, Federico nie zauważył Leona bo inaczej nie dał by jej z nim porozmawiać. Violetta siedzi na ławce, czekając na to że Leon jej coś powie, lecz on przechodzi obok niej bez interesownie..
-Leon...
Nawet niemożliwe, staje się możliwe -Violetta zawołała Leona, on zaraz po usłyszeniu swojego imienia odwrócił się... Wyglądał na takiego zagubionego. Zaraz gdy się obejrzał, oboje spojrzeli sobie w oczy, widzieli ten smutek, te ćwiartki miłości... Te dwa serca nadal biły tylko dla siebie. Violetta poczuła że musi się uśmiechnąć. On również się do niej uśmiechną, szatynka wiedziała już że nie będzie źle, że większość jej problemów ma szansę się ułożyć, teraz po prostu nie może tego zepsuć. Leon, podchodził coraz bliżej, ta chwila zamieniała się w wieczność. Leon usiadł obok szatynki.
-Violetto, muszę ci wyznać że nie chcę żeby to tak było.
Viola czuła smak miłości, czuła jak naradza się nowa nadzieja, jej dusza zamieniała się ponownie w przepiękną kolorową łąkę. Dla niej to znaczyło na prawdę wiele.
-Kocham Cię
Violetta miała łzy w oczach, łzy pełne radości. Nie umiała przestać się uśmiechać, czuła się jak w bajce.
-Kocham Cię Violetta, i wiem że nie powinienem tak pochopnie działać i jednocześnie upokarzać cię przed całym studiem.. Jestem bardzo głupi, czy jest jeszcze jakaś szansa na naszą miłość?
Jest tylko jeden ratunek dla zmęczonej duszy - miłość drugiego człowieka.. Violetta nawet chwili nie zastanawiała się nad odpowiedzią.
-Ja też się kocham!
Violetta przytuliła Leona z całej siły.
-Kocham cię tak bardzo.
Z jej oczu popłynęło kilka łez, trudno jej było uwierzyć, że to na prawdę się dzieje, jeszcze chwilę temu, myślała że te piękne chwile z Leonem będą tylko jej pamiątkami lecz nie! Może ona je nadal kolekcjonować! Para była szczęśliwa jak nigdy, oboje po nie przespanej nocy, lękiem przed tęsknotą i smutkiem nie muszą się już martwić!
Violetta i Leon weszli do studia, wszyscy od razu popatrzyli się na nich ze zdziwienie "Przecież oni zerwali!" "Są teraz przyjaciółmi?" Violetta popatrzyła na Leona, a ona na nią, uśmiechnął się do niej i złapał ją za rękę. Podążali razem przez korytarz, a wszyscy zmierzali wzrokiem za nimi. Dla innych było to zagadką, co się stało? Leon i Violetta postanowili nie wracać do tego co było, tylko żyć chwilą, bo teraz już wiedzą jak wiele mogą stracić... Na sali była tylko Viola i Leon, kiedy nagle zaczęła się lekcja i weszli wszyscy uczniowie, w tym Federico którego bardzo zdziwiła wieść o tym że Vilu i Leon znów są razem. Ale Szatyn zaczął już cos podejrzewać gdy Fran nie wiedziała nic o spotkaniu jej i Violi w parku. Usiadł na przeciwko Violetty, Fran właśnie miała spytać się Violi co się stało, lecz na lekcję weszła Angie.
-Dobrze moi kochani, na dzisiejszej lekcji porozmawiamy o rzeczy która kusi wszystkich ludzi, jest cudowna a zarazem bolesna, tu oczywiście mowa o miłości.
"Tak, miłość... gdyby nie miłość, życie nie miało by żadnego koloru, kwiaty nie miały by zapachu, słodycze nie byłyby by słodkie a cudownemu słońcu zabrakło by promieni. Miłość jest wszystkim i niczym, myślisz że możesz bez niej żyć, że jest łatwiej... To nie prawda, bez miłości jest trudniej. Gdy nie czujesz miłości, budzisz się po nic, wstajesz po nic, jesz po nic, myjesz się po nic... żyjesz po nic. Gdy zasmakujesz miłości wtedy świat staje się kolorowy i wesoły, zaznajesz prawdziwego życia, które ma sens. Dzięki miłości możesz doznać sporo uczuć, miłych - tak jak radość. Oraz nieco mniej wesołych - tak jak smutek. Bo żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć. A ja za Leona oddałabym nie jedno życie."
Violetta przez całą lekcją, miała głowę w chmurach, nie umiała oderwać ona wzroku od Leona, przytulała go z całych sił. A za każdym razem jak przypomina sobie ona tą okrutną i bolesną noc, ściska go ona jeszcze bardziej. Skończyła się już lekcja a wszyscy wychodzą na korytarz. Fran i Fede zastanawiają się jak by tu zaczepić Violettę, i ją troszkę powypytywać, ciekawość ich zżera, ale najbardziej obawiają się o to że Leon ponownie skrzywdzi Violę. Nagle dzwoni telefon Leona, to świetny moment aby Fede i Fran się troszkę "powypytywali".
-Przepraszam Cię kochanie, ale musze odebrać.
Leon daje Violettcie słodkiego całusa w policzek i odchodzi odbierając telefon.
Viola promienieje z radości, kiedy nagle podchodzi do niej Fran.
-Viola, koniecznie musimy porozmawiać.
Mówi Brunetka, Viola spodziewa się o czym, ale przygotowała się na tą rozmowę, wie że mimo wszystko nie może pozwolić na jakie kolwiek słowo typu "on cię zrani" , Violetta ufa Leonowi, i wie że Leon nie robi niczego bez powodu. Kiedy Fran właśnie ma pytać Violettę o co chodzi, podchodzi Federico i ciągnie Violę za sobą.
-Violetta, muszę z tobą o czymś porozmawiać, to bardzo pilne.
-Ale Viola rozmawia teraz ze mną.
Wtrąca się Fran, i się między sobą sprzeczają Viola ich ucisza i mówi;
-Wiem co oboje chcecie mi powiedzieć. Tak jestem z Leonem, pogodziliśmy się, nie martwcie się bo nie ma o co. Kocham Leona, i wiedzcie że z każdą moją i jego kłótnią nasze uczucie staje się mocniejsze, a utrwala się tak naszymi kłótniami, tylko dlatego że z każdą kłótnią wiemy oboje ile dla siebie znaczymy. Przepraszam was ale musze teraz pójść do Leona.
Violetta odeszła, a Francesca i Federico stali, nie wiedząc co mają powiedzieć. "Super Violetta oby tak dalej" czy może "Zastanów się nad tym co robisz, bo popełniasz błąd". Wiedzą tylko to, że Violetta nie posłucha ich i postąpi tak jak ona uważa że jest słusznie.
Oto już chapter 2 ;3 Co myślicie? Dużo Leonettki i miłości ^^ Heh zapewne fanów Leonetty to cieszy, lecz zdradzę wam że ich sprawy skomplikuję się bardzo. Jak wiemy często, Leona i Violetty kłótnie są głównie przez Violettę (pierwszy sezon - cały czas latała za Tomasem, drugi sezon - dawała się łatwo zmanipulować Diego, serio dużo ich kłótni było z jej winy) ale ja nie chcę jej o nic oskarżać, nikt nie jest święty, Violetta przez 16 lat była sama, bez przyjaciół i żyła z pustką w sercu, dopiero od dwóch lat może doznać prawdziwego życia. Uczy się na własnych błędach ;) Ok teraz do rzeczy, jaką parę chcecie widzieć w następnym rozdziale? Chcecie aby Vilu pogodziła się z Fran i Fede? Mam zamiar zamieścić jakąś piosenkę w następnym rozdziale, jaką piosenkę chcecie?
Parę informacji;
Następny rozdział będzie już dzisiaj, w noc bądź nawet i po południu (jeśli nocą, to możliwe że dość późno, więc jeśli po południu nie będzie, radzę zajrzeć dopiero jutro ;) )
A oto piosenka do tego rozdziału; (Leonetta ♥) https://www.youtube.com/watch?v=t0fnP9Zgp3k Voy por ti ♥.♥
Numer rozdziału; 2
Tytuł rozdziału; Wszystko dobre co się dobrze kończy
Teledysk promocyjny (nie tak serio, ale jest ten sam tytuł, podobna historia i ładna piosenka); https://www.youtube.com/watch?v=W7aEdoUaYus&list=UUYWV5c-oARojQ-uueJJNKRA
Violetta zjadła śniadanie i wyszła do studia razem z Federico. Rozmawiali wesoło przez całą drogę, Federico próbował cały czas zagadywać szatynkę aby ona nie myślała o swojej zgubionej miłości. Pogoda była bardzo ciepła, słońce świeciło, a niebo, wyglądało tak błękitnie. Wszędzie panowała cisza, jedyny odgłos jaki można było słyszeć to ćwirkające ptaki na drzewach, które tylko dodawały ciepła temu przytulnemu dniu.
-Powiedz Viola...
Federico nie mógł już się powstrzymać, musiał zapytać o Leon, chodź wiedział ile Violę to kosztuje.
-Jak sobie z tym radzisz?
Violetta stanęła, przez chwilę nie chciała patrzeć na Federico, to wyglądało jakby na sekundę była we własnym świecie, nie pokoju i smutku, który jeszcze nie dawno był miejscem jak z bajki.
-Nie można tak po prostu wyłączyć swoich uczuć do kogoś, nawet jeśli na nie wcale nie zasługuje. Ale wiedz że nie jest aż tak źle jak myślałam że będzie, mam ciebie, Olgę, tatę, Fran i wiele osób które kocham najbardziej na świecie i wiem że wasza miłość pomoże mi pokonać ten smutek, miłość zawsze wygrywa.
Powiedziała Violetta, ciężko było jej wydusić te słowa, bo wiedziała że kiedyś tak samo myślała w stosunku do Leona "Miłość zawsze wygra". Lecz teraz.. wiele się zmieniło, nikt sobie nie zdaje sprawy ile rzeczy w jednej sekundzie może się zdarzyć, to co masz dziś, może zabraknąć ci jutro. Nigdy nie wiesz...
-Cieszę się że radzisz sobie jakoś. Idziemy dalej?
Viola, popatrzyła się w prawo i w lewo, do przodu i za siebie.. kiedy nagle zauważyła Leona... jej serce jakby stanęło, trudno jej było złapać oddech, postanowiła że poczeka na Leona, chce usłyszeć co ma on jej do powiedzenia.
-Wiesz Fede, ja zostanę jeszcze chwilę tutaj.
-Ale zaraz się spóźnimy do studio, lepiej chodź już.
Namawia Violę, Federico wiedząc że Viola coś knuje.
-Nie Fede, umówiłam się tutaj z Fran więc lepiej żebym na nią poczekała.
Szatynka mówiąc siadła na białą ławkę stojącą nie daleko Federico, oczywiście w tym co mówiła była nić kłamstwa, bo co prawda miała zamiar czekać, ale nie na Fran.
Chłopak uparł się żeby zostać z dziewczyną, lecz ona wykręciła się tym że podobno to jakieś "babskie sprawy" i Fede poszedł z myślą że Fran chce porozmawiać z szatynką o Leonie.
Violetta długo nie czekała, Leon był obok niej, kilka sekund po tym jak poszedł Federico, na szczęście Violetty, Federico nie zauważył Leona bo inaczej nie dał by jej z nim porozmawiać. Violetta siedzi na ławce, czekając na to że Leon jej coś powie, lecz on przechodzi obok niej bez interesownie..
-Leon...
Nawet niemożliwe, staje się możliwe -Violetta zawołała Leona, on zaraz po usłyszeniu swojego imienia odwrócił się... Wyglądał na takiego zagubionego. Zaraz gdy się obejrzał, oboje spojrzeli sobie w oczy, widzieli ten smutek, te ćwiartki miłości... Te dwa serca nadal biły tylko dla siebie. Violetta poczuła że musi się uśmiechnąć. On również się do niej uśmiechną, szatynka wiedziała już że nie będzie źle, że większość jej problemów ma szansę się ułożyć, teraz po prostu nie może tego zepsuć. Leon, podchodził coraz bliżej, ta chwila zamieniała się w wieczność. Leon usiadł obok szatynki.
-Violetto, muszę ci wyznać że nie chcę żeby to tak było.
Viola czuła smak miłości, czuła jak naradza się nowa nadzieja, jej dusza zamieniała się ponownie w przepiękną kolorową łąkę. Dla niej to znaczyło na prawdę wiele.
-Kocham Cię
Violetta miała łzy w oczach, łzy pełne radości. Nie umiała przestać się uśmiechać, czuła się jak w bajce.
-Kocham Cię Violetta, i wiem że nie powinienem tak pochopnie działać i jednocześnie upokarzać cię przed całym studiem.. Jestem bardzo głupi, czy jest jeszcze jakaś szansa na naszą miłość?
Jest tylko jeden ratunek dla zmęczonej duszy - miłość drugiego człowieka.. Violetta nawet chwili nie zastanawiała się nad odpowiedzią.
-Ja też się kocham!
Violetta przytuliła Leona z całej siły.
-Kocham cię tak bardzo.
Z jej oczu popłynęło kilka łez, trudno jej było uwierzyć, że to na prawdę się dzieje, jeszcze chwilę temu, myślała że te piękne chwile z Leonem będą tylko jej pamiątkami lecz nie! Może ona je nadal kolekcjonować! Para była szczęśliwa jak nigdy, oboje po nie przespanej nocy, lękiem przed tęsknotą i smutkiem nie muszą się już martwić!
Violetta i Leon weszli do studia, wszyscy od razu popatrzyli się na nich ze zdziwienie "Przecież oni zerwali!" "Są teraz przyjaciółmi?" Violetta popatrzyła na Leona, a ona na nią, uśmiechnął się do niej i złapał ją za rękę. Podążali razem przez korytarz, a wszyscy zmierzali wzrokiem za nimi. Dla innych było to zagadką, co się stało? Leon i Violetta postanowili nie wracać do tego co było, tylko żyć chwilą, bo teraz już wiedzą jak wiele mogą stracić... Na sali była tylko Viola i Leon, kiedy nagle zaczęła się lekcja i weszli wszyscy uczniowie, w tym Federico którego bardzo zdziwiła wieść o tym że Vilu i Leon znów są razem. Ale Szatyn zaczął już cos podejrzewać gdy Fran nie wiedziała nic o spotkaniu jej i Violi w parku. Usiadł na przeciwko Violetty, Fran właśnie miała spytać się Violi co się stało, lecz na lekcję weszła Angie.
-Dobrze moi kochani, na dzisiejszej lekcji porozmawiamy o rzeczy która kusi wszystkich ludzi, jest cudowna a zarazem bolesna, tu oczywiście mowa o miłości.
"Tak, miłość... gdyby nie miłość, życie nie miało by żadnego koloru, kwiaty nie miały by zapachu, słodycze nie byłyby by słodkie a cudownemu słońcu zabrakło by promieni. Miłość jest wszystkim i niczym, myślisz że możesz bez niej żyć, że jest łatwiej... To nie prawda, bez miłości jest trudniej. Gdy nie czujesz miłości, budzisz się po nic, wstajesz po nic, jesz po nic, myjesz się po nic... żyjesz po nic. Gdy zasmakujesz miłości wtedy świat staje się kolorowy i wesoły, zaznajesz prawdziwego życia, które ma sens. Dzięki miłości możesz doznać sporo uczuć, miłych - tak jak radość. Oraz nieco mniej wesołych - tak jak smutek. Bo żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć. A ja za Leona oddałabym nie jedno życie."
Violetta przez całą lekcją, miała głowę w chmurach, nie umiała oderwać ona wzroku od Leona, przytulała go z całych sił. A za każdym razem jak przypomina sobie ona tą okrutną i bolesną noc, ściska go ona jeszcze bardziej. Skończyła się już lekcja a wszyscy wychodzą na korytarz. Fran i Fede zastanawiają się jak by tu zaczepić Violettę, i ją troszkę powypytywać, ciekawość ich zżera, ale najbardziej obawiają się o to że Leon ponownie skrzywdzi Violę. Nagle dzwoni telefon Leona, to świetny moment aby Fede i Fran się troszkę "powypytywali".
-Przepraszam Cię kochanie, ale musze odebrać.
Leon daje Violettcie słodkiego całusa w policzek i odchodzi odbierając telefon.
Viola promienieje z radości, kiedy nagle podchodzi do niej Fran.
-Viola, koniecznie musimy porozmawiać.
Mówi Brunetka, Viola spodziewa się o czym, ale przygotowała się na tą rozmowę, wie że mimo wszystko nie może pozwolić na jakie kolwiek słowo typu "on cię zrani" , Violetta ufa Leonowi, i wie że Leon nie robi niczego bez powodu. Kiedy Fran właśnie ma pytać Violettę o co chodzi, podchodzi Federico i ciągnie Violę za sobą.
-Violetta, muszę z tobą o czymś porozmawiać, to bardzo pilne.
-Ale Viola rozmawia teraz ze mną.
Wtrąca się Fran, i się między sobą sprzeczają Viola ich ucisza i mówi;
-Wiem co oboje chcecie mi powiedzieć. Tak jestem z Leonem, pogodziliśmy się, nie martwcie się bo nie ma o co. Kocham Leona, i wiedzcie że z każdą moją i jego kłótnią nasze uczucie staje się mocniejsze, a utrwala się tak naszymi kłótniami, tylko dlatego że z każdą kłótnią wiemy oboje ile dla siebie znaczymy. Przepraszam was ale musze teraz pójść do Leona.
Violetta odeszła, a Francesca i Federico stali, nie wiedząc co mają powiedzieć. "Super Violetta oby tak dalej" czy może "Zastanów się nad tym co robisz, bo popełniasz błąd". Wiedzą tylko to, że Violetta nie posłucha ich i postąpi tak jak ona uważa że jest słusznie.
Oto już chapter 2 ;3 Co myślicie? Dużo Leonettki i miłości ^^ Heh zapewne fanów Leonetty to cieszy, lecz zdradzę wam że ich sprawy skomplikuję się bardzo. Jak wiemy często, Leona i Violetty kłótnie są głównie przez Violettę (pierwszy sezon - cały czas latała za Tomasem, drugi sezon - dawała się łatwo zmanipulować Diego, serio dużo ich kłótni było z jej winy) ale ja nie chcę jej o nic oskarżać, nikt nie jest święty, Violetta przez 16 lat była sama, bez przyjaciół i żyła z pustką w sercu, dopiero od dwóch lat może doznać prawdziwego życia. Uczy się na własnych błędach ;) Ok teraz do rzeczy, jaką parę chcecie widzieć w następnym rozdziale? Chcecie aby Vilu pogodziła się z Fran i Fede? Mam zamiar zamieścić jakąś piosenkę w następnym rozdziale, jaką piosenkę chcecie?
Parę informacji;
Następny rozdział będzie już dzisiaj, w noc bądź nawet i po południu (jeśli nocą, to możliwe że dość późno, więc jeśli po południu nie będzie, radzę zajrzeć dopiero jutro ;) )
A oto piosenka do tego rozdziału; (Leonetta ♥) https://www.youtube.com/watch?v=t0fnP9Zgp3k Voy por ti ♥.♥
środa, 30 lipca 2014
Opowiadanie #rozdział1
Tytuł Opowiadania; I will always love you
Numer rozdziału; 1
Tytuł rozdziału; Anioły istnieją, ale znajdziesz je tylko wtedy gdy doznasz prawdziwej przyjaźni
Teledysk promocyjny (nie tak serio, ale jest ten sam tytuł, podobna historia i ładna piosenka); https://www.youtube.com/watch?v=W7aEdoUaYus&list=UUYWV5c-oARojQ-uueJJNKRA
Violetta obudziła się, jej oczy lekko opuchnięte, nadal czuły lekki spływ łez z poprzedniej nocy. Była ona niczym spadający liść, niczego nie warta ze świadomością że spada co raz niżej i niżej. Jej życie traciło sens, bo jaki sens ma życie które jest niechciane? Ona nadal czuła jego oddech, nadal widziała ten uśmiech który mówił to jak bardzo on ją kocha... a raczej kochał...
Nie mogła zrozumieć tego w czym popełniła błąd?
Czyżby jej miłość była z byt mała na jego osobę?
Czy nie kochała wystarczająco mocno?
Niektórzy ludzie po prostu nie dostrzegają miłości, nie dostrzegają ich prawdziwego szczęścia i przeznaczenia.. oni wolą wierzyć że życie jest lepsze w samotności, otoczonej nienawiścią i smutkiem. Smutno jest zdać sobie sprawę z tego, że tym, których kochamy, będzie lepiej bez nas... Nagle, szatynka usłyszała, lekkie i głuche pukanie... Ujrzała bladą twarz, z prawdziwą miłością w oczach.. Ciągle jeszcze istnieją wśród nas anioły. Nie mają w prawdzie skrzydeł, lecz ich serce jest bezpiecznym portem dla wszystkich w potrzebie. Wyciągają rękę i stają się przyjaciółmi... tym przyjacielem był właśnie Federico.
-Violu, dobrze się czujesz?
Zapytał zaniepokojony.
Nie umiała nic powiedzieć, bała się że jeśli coś powie, jej smutek będzie jeszcze bardziej głębszy.
-Nie musisz odpowiadać, słyszałem o tym co się stało... przykro mi, nie spodziewałem się tego po Leonie.
Violetta przymrużyła oczy, imię Leon spadło na nią niczym ogromny głaz, nie pozwalający jej wstać... ten okrutny ból powrócił z podwójną siłą. Lecz Violetta wiedziała że nie może się poddawać, musi się podnieść i zrzucić ten głaz, by móc dalej żyć. Życie jest niczym kamień, im bardziej nim rzucisz, tym mniejsze się stanie. Federico usiadł przy Violettcie, i położył rękę na jej twarzy, lekko odgartając jej kosmyki włosów. Uśmiechną się do niej, jego uśmiech był tak bardzo szczery, niczym słońce, rozświetlił jej dzień. Violetta potrzebowała tego, potrzebowała ona jego.. Wstała i podeszła pod szafę, nie za bardzo wiedziała co z niej wybrać, więc postanowiła że weźmie szybki prysznic, rozbudzi się troszkę, po czym będzie łatwiej jej zastanowić się nad strojem i innymi sparwami. Fede postanowił na nią zaczekać na dole jej domu, wraz z Olgą ma zamiar przygotować jej śniadanie, na miły początek, tego, nie za dobrze zapowiadającego się dnia. Viola weszła do łazienki, powoli zdjęła ubrania, spięła włosy wysoko i weszła do prysznica. Woda lała się bardzo szybko, każdą kroplę wody było słychać coraz głośniej. Woda była przyjemnie zimna, pomogła ona uspokoić Violettę, co prawda nadal ona pamiętała, ale czuła jakby ten głaz robił się z każdą chwilą mniejszy. Po piętnastu minutach wyszła już z prysznica, zawinęła się w ręcznik, i weszła do pokoju. Ubrała się w seledynową sukienkę, nałożyła długie kolczyki, przeczesała włosy i zabrała się za makijaż. Lekko pociągała tuszem po rzęsach, nałożyła ona dziś więcej pudru, nie chciała aby w studio widać było jej smutek, przynajmniej sztucznie może być wesoła... pomalowała blado różową pomadką usta i zeszła na dół.
-Ach, Violu moje kochanie, czy wszystko w porządku?
Zamartwia się Olga.
"Przynajmniej to się nie zmieni" - pomyślała.
-Tak, wszystko jest już dobrze Olgo.
Powiedziała, kłamiąc, wie że nie może mówić prawdy, wszyscy by wtedy chcieli jej pomóc, a ona nie potrzebuje tej pomocy, bo wie że jej pomóc może tylko jedna osoba, która nawet na nią nie spojrzy.
Viola usiadła przy stole, następnie zapytała się;
-Co na śniadanie?
-Ja dziś o tym nie decyduję
Zaśmiała się Olga.
-Jak nie ty to kto?
-Twój nowy prywatny kucharz, Federico!
Z kuchni dobiegł spokojny męski głos, który nie pierwszy raz rozweselił Violę.
Fede przyniósł z kuchni dwie kanapki, ukrojone w kształt stokrotki, wyglądały smakowicie.
Szatynka uśmiechnęła się na ich widok.
-To dla mnie?
Pyta rozweselona.
-A jakby inaczej?
Kłania się przed nią Federico.
Violetta śmieje się i patrzy raz na kanapki i raz na Federico... to ten prawdziwy przyjaciel który będzie na dobre i na złe... Viola kocha Federico z całego serca, jest on dla niej bardzo ważny, to dzięki niemu wie ona że nie może się poddawać, bo ma dla kogo żyć.
Oto koniec rozdziału pierwszego :) Jak wrażenia? Liczę że dobrze :* Od razu mówi; nie będzie Fedeletty, moje opowiadanie jest o Leonettcie c; Ale szczerze powiem że znajdziecie tu wiele momentów innych par :) Np. Diecesca, Fedemiła, i wiele wiele innych - oczywiście pisząc momenty mam na myśli to że będę pisać o tym że np. Diego i Fran bd ze sobą rozmawiać a nie że będą ze sobą jako para czy coś :) Chociaż czemu nie.. jeszcze muszę pomyśleć ;) Tak w ogóle to przepraszam was że pierwszy rozdział taki krótki ale to wprowadzenie, w zagubione życie Violetty o którym będę pisać za pewne w wielu rozdziałach :) Piszcie jaką parę sobie życzycie w następny rozdziale itp. ale nie obiecuję że zamieszczę to o co prosicie :) Drugi rozdział będzie już dłuższy (dziesięć razy taki jak to) A i do każdego z rozdziałów mam zamiar dawać jakiś filmik związany jakoś z rozdziałem więc dlatego że ten rozdział opowiada o smutnej Violi którą pociesza Federico ten filmik będzie świetnie to odzwierciedlał https://www.youtube.com/watch?v=_3gXVjJfzMQ
Buziaki :**
Numer rozdziału; 1
Tytuł rozdziału; Anioły istnieją, ale znajdziesz je tylko wtedy gdy doznasz prawdziwej przyjaźni
Teledysk promocyjny (nie tak serio, ale jest ten sam tytuł, podobna historia i ładna piosenka); https://www.youtube.com/watch?v=W7aEdoUaYus&list=UUYWV5c-oARojQ-uueJJNKRA
Violetta obudziła się, jej oczy lekko opuchnięte, nadal czuły lekki spływ łez z poprzedniej nocy. Była ona niczym spadający liść, niczego nie warta ze świadomością że spada co raz niżej i niżej. Jej życie traciło sens, bo jaki sens ma życie które jest niechciane? Ona nadal czuła jego oddech, nadal widziała ten uśmiech który mówił to jak bardzo on ją kocha... a raczej kochał...
Nie mogła zrozumieć tego w czym popełniła błąd?
Czyżby jej miłość była z byt mała na jego osobę?
Czy nie kochała wystarczająco mocno?
Niektórzy ludzie po prostu nie dostrzegają miłości, nie dostrzegają ich prawdziwego szczęścia i przeznaczenia.. oni wolą wierzyć że życie jest lepsze w samotności, otoczonej nienawiścią i smutkiem. Smutno jest zdać sobie sprawę z tego, że tym, których kochamy, będzie lepiej bez nas... Nagle, szatynka usłyszała, lekkie i głuche pukanie... Ujrzała bladą twarz, z prawdziwą miłością w oczach.. Ciągle jeszcze istnieją wśród nas anioły. Nie mają w prawdzie skrzydeł, lecz ich serce jest bezpiecznym portem dla wszystkich w potrzebie. Wyciągają rękę i stają się przyjaciółmi... tym przyjacielem był właśnie Federico.
-Violu, dobrze się czujesz?
Zapytał zaniepokojony.
Nie umiała nic powiedzieć, bała się że jeśli coś powie, jej smutek będzie jeszcze bardziej głębszy.
-Nie musisz odpowiadać, słyszałem o tym co się stało... przykro mi, nie spodziewałem się tego po Leonie.
Violetta przymrużyła oczy, imię Leon spadło na nią niczym ogromny głaz, nie pozwalający jej wstać... ten okrutny ból powrócił z podwójną siłą. Lecz Violetta wiedziała że nie może się poddawać, musi się podnieść i zrzucić ten głaz, by móc dalej żyć. Życie jest niczym kamień, im bardziej nim rzucisz, tym mniejsze się stanie. Federico usiadł przy Violettcie, i położył rękę na jej twarzy, lekko odgartając jej kosmyki włosów. Uśmiechną się do niej, jego uśmiech był tak bardzo szczery, niczym słońce, rozświetlił jej dzień. Violetta potrzebowała tego, potrzebowała ona jego.. Wstała i podeszła pod szafę, nie za bardzo wiedziała co z niej wybrać, więc postanowiła że weźmie szybki prysznic, rozbudzi się troszkę, po czym będzie łatwiej jej zastanowić się nad strojem i innymi sparwami. Fede postanowił na nią zaczekać na dole jej domu, wraz z Olgą ma zamiar przygotować jej śniadanie, na miły początek, tego, nie za dobrze zapowiadającego się dnia. Viola weszła do łazienki, powoli zdjęła ubrania, spięła włosy wysoko i weszła do prysznica. Woda lała się bardzo szybko, każdą kroplę wody było słychać coraz głośniej. Woda była przyjemnie zimna, pomogła ona uspokoić Violettę, co prawda nadal ona pamiętała, ale czuła jakby ten głaz robił się z każdą chwilą mniejszy. Po piętnastu minutach wyszła już z prysznica, zawinęła się w ręcznik, i weszła do pokoju. Ubrała się w seledynową sukienkę, nałożyła długie kolczyki, przeczesała włosy i zabrała się za makijaż. Lekko pociągała tuszem po rzęsach, nałożyła ona dziś więcej pudru, nie chciała aby w studio widać było jej smutek, przynajmniej sztucznie może być wesoła... pomalowała blado różową pomadką usta i zeszła na dół.
-Ach, Violu moje kochanie, czy wszystko w porządku?
Zamartwia się Olga.
"Przynajmniej to się nie zmieni" - pomyślała.
-Tak, wszystko jest już dobrze Olgo.
Powiedziała, kłamiąc, wie że nie może mówić prawdy, wszyscy by wtedy chcieli jej pomóc, a ona nie potrzebuje tej pomocy, bo wie że jej pomóc może tylko jedna osoba, która nawet na nią nie spojrzy.
Viola usiadła przy stole, następnie zapytała się;
-Co na śniadanie?
-Ja dziś o tym nie decyduję
Zaśmiała się Olga.
-Jak nie ty to kto?
-Twój nowy prywatny kucharz, Federico!
Z kuchni dobiegł spokojny męski głos, który nie pierwszy raz rozweselił Violę.
Fede przyniósł z kuchni dwie kanapki, ukrojone w kształt stokrotki, wyglądały smakowicie.
Szatynka uśmiechnęła się na ich widok.
-To dla mnie?
Pyta rozweselona.
-A jakby inaczej?
Kłania się przed nią Federico.
Violetta śmieje się i patrzy raz na kanapki i raz na Federico... to ten prawdziwy przyjaciel który będzie na dobre i na złe... Viola kocha Federico z całego serca, jest on dla niej bardzo ważny, to dzięki niemu wie ona że nie może się poddawać, bo ma dla kogo żyć.
Oto koniec rozdziału pierwszego :) Jak wrażenia? Liczę że dobrze :* Od razu mówi; nie będzie Fedeletty, moje opowiadanie jest o Leonettcie c; Ale szczerze powiem że znajdziecie tu wiele momentów innych par :) Np. Diecesca, Fedemiła, i wiele wiele innych - oczywiście pisząc momenty mam na myśli to że będę pisać o tym że np. Diego i Fran bd ze sobą rozmawiać a nie że będą ze sobą jako para czy coś :) Chociaż czemu nie.. jeszcze muszę pomyśleć ;) Tak w ogóle to przepraszam was że pierwszy rozdział taki krótki ale to wprowadzenie, w zagubione życie Violetty o którym będę pisać za pewne w wielu rozdziałach :) Piszcie jaką parę sobie życzycie w następny rozdziale itp. ale nie obiecuję że zamieszczę to o co prosicie :) Drugi rozdział będzie już dłuższy (dziesięć razy taki jak to) A i do każdego z rozdziałów mam zamiar dawać jakiś filmik związany jakoś z rozdziałem więc dlatego że ten rozdział opowiada o smutnej Violi którą pociesza Federico ten filmik będzie świetnie to odzwierciedlał https://www.youtube.com/watch?v=_3gXVjJfzMQ
Buziaki :**
Subskrybuj:
Posty (Atom)