czwartek, 7 sierpnia 2014

Opowiadanie o Leonettcie Rozdział 7


Tytuł Opowiadania; I will always love you
Numer rozdziału; 7
Tytuł rozdziału; Czarna Bestia
Teledysk promocyjny (nie tak serio, ale jest ten sam tytuł, podobna historia i ładna piosenka); https://www.youtube.com/watch?v=W7aEdoUaYus&list=UUYWV5c-oARojQ-uueJJNKRA





Leon wstał dzisiaj lewą nogą,  Miranda wyszła dzisiaj wczesnym ranem, i jak zwykle nie powiedziała partnerowi, o tym gdzie ma odebrać dziecko jej siostry, a co najważniejsze... Jakie dziecko? Leon jeszcze niegdy nie widział syna, siostry partnerki, i troszkę się obawiał.
Leon tym razem postanowił zajrzeć do telefonu, bo może przysłała mu esemesa, lecz nie nic tam nie było. Więc pomyślał że mogła przyczepić mu jakąś kartkę, szukał na drzwiach od pokoju, salonu, łazienki, na drzwiach wyjściowych oraz na drzwiach do wyjścia na taras, lecz nigdzie nic nie było. Więc postanowił że poszuka na wszystkich szafkach w domu, lecz nadal nic. Chłopak był już załamany, nie miał pojęcia co robić. Nagle postanowił że zapyta się jej siostry o szczegóły, nawet nie chciał dzwonić do partnerki, ponieważ gdyby jej przerwał w pracy... po prostu lepiej żeby nie przerywał.

Po południu...
Leon odebrał już dziecko siostry Mirandy, i właśnie razem czekają na taksówkę siedząc na ławce obok teatru.

-Violetta, musisz się z tym pogodzić.
-Ale ja tak ciężko nad tym pracowałam, nauczyłam się już roli na pamięć, wszystkie piosenki mam w głowie a taniec już mi się nie myli.. nie mogę uwierzyć że chcecie mi to zrobić właśnie w tym momencie.
Violetta spanikowana i lekko odgarneła kosmyk włosa z twarzy.
-Przykro mi ale między nami współpraca się już skończyła.
Mężczyzna uśmiechną się krzywo, i odszedł. Violetta miała żal do niego, gdyż miała wystąpić w ważnym dla niej przedstawieniu, i dzień przed premierą mówią jej że znaleźli lepszą osobę do tej roli, szatynka nie mogła tego znieść.

Nagle do Leona zadzwonił telefon, on odwrócił się plecami do dziecka, by odebrać a gdy już się obrócił dziecka nie było.
-Jack! Jack!
Spanikowany szuka chłopca wołając jego imię. A telefon odłożył, gdyż i tak dzwoniący oznajmił że to pomyłka.
Tymczasem Violetta wyszła z teatru, i usiadła na ławce.
Leon nagle zauważył Jacka i czym prędzej go wziął za rękę i staną z nim blisko ławki na której siedzi szatynka, po czym powiedział.
-Jeśli jeszcze raz się zgubisz to ci nogi powyrywam! Masz się trzymać mnie w innym wypadku, tymi oto rękami, uduszę cię.
Leon straszył dziecko, aby już się nie zgubiło. Jack oczywiście nie brał tego serio, Leon tylko żartował. Ale Violetta była oburzona, podsłuchanej rozmowie, obróciła się, by zobaczyć kto jest tak okrutny, i nagle zobaczyła tą czarną koszulę, wraz z ciemnymi spodniami. Do głowy przyszła jej tylko jedna myśl "Czarna Bestia". Leon, zauważył już podjeżdżającą taksówkę, i chciał do niej wsiadać. Tymczasem tez tłumaczył Jackowi, że nie może on się już tak więcej gubić, a Violetta zakrada się od tyłu i porywa chłopca. Biegnie z nim szybko, przez miasto, popychając przechodniów. Po chwili Leon zauważa że nie ma chłopca, rozgląda się za nim, i zauważa go na rękach kobiety w czarnej kurteczce i ciemnej spódnicy.
-Czarna Besta
Zawołał w duszy i jak najprędzej ruszył za nią. Jest już blisko, lecz nadal daleko. Nieoczekiwanie do głowy wpada mu świetny plan. Zauważył on, piłkę leżącą nieopodal sklepu z dziecięcą odzieżą, czym prędzej bierze piłkę, i rzuca ją w stronę "Czarnej bestii" po czym niezwykle trafia w głowę szatynki, ona potyka się o chodnik, po czym upada.
A Leon szczęśliwie krzyczy;
-Trafiłem Czarną bestię!
Po czym jak najprędzej podchodzi pod tłum zebrany się wokół szatynki, wszyscy zadają pytanie "Czy to na prawdę jest czarna bestia?" Szatyn odsuwa Jacka, i przepycha się przez tłum, po czym zauważa tą piękną młodą twarz
-Violetta
Pomyślał.


Po kilku minutach zabrano Violę do szpitala. Do którego również przyjeżdża Leon, i twierdzi że ma okropne zawroty głowy i że musi iść się położyć.
-To niech pan się położy w domu, my przyjmujemy tylko zdrowe osoby.
-Ale ja jestem chory
Lekarz jak i Jack popatrzyli na niego z niedowierzeniem, a Leon zaczął udawać że mdleje, lekarz naturalnie nie uwierzył w jego teatrzyk. Nieoczekiwanie w gabinecie pojawiła się pielęgniarka, która potykając się o Leona wylała na niego leki, które niosła do pacjentów. Lekarz już wtedy musiał zatrzymać szatyna.

Viola budzi się z niesmakiem ze śpiączki, zauważając Leona
-To ty?
Nagle przed moją twarzą staną ten, w którym po raz pierwszy zanurzyłam swoje oczęta.
-Nie, to Czarna Bestia.
Zażartował, a ja nie za bardzo pamiętając co się stało uśmiechnęłam się nie chętnie.
Nagle, poczułam, okrutny ból. Był on nie do zniesienia.
-Ach czuje się jakby kamień we mnie walną.
-To nie był kamień tylko piłka.
Nagle wszystko sobie przypomniałam.. ale chwila, czyli to Leon jest tym który porywa dzieci?
-A więc to ty mnie tak załatwiłeś, wiesz powinieneś się wstydzić.
-Ja? To ty chciałaś porwać moje dziecko.
Viola trzymając się za głową, onieśmiela.. "moje dziecko" te słowa bardzo ją zabolały, mimo to że nie kochała już Leona, nadal były wspomnienia..

Tymczasem na recepcji...
Pod recepcje podchodzi Miranda
-Dzień dobry, ja do mojego partnera "Czarnej Bestii"
Chłopak oparty o ladę zaczyna się śmiać, okazuje się że to Pedro.
-Witaj, twoja czarna bestia zaatakowała dzisiaj czarną bestię.
-Tak strasznie przepraszam, on tak czasami ma.
-Czyli jest Czarną Bestią?
-Nie.. po prostu bestią.
Oboje się zaśmiali.
-Jestem Pedro
-A ja Miranda
-Miranda Lamond?
Pyta zaskoczony.
-Tak
Blodynka uśmiechnęła się sympatycznie
-Jaki ten świat mały, już od paru dni próbuje zrobić wszystko aby się z Panią skontaktować, mam do Pani małą prośbę... nagle pani z recepcji oznajmia im że ich partnerzy leżą w sali 112, oni ruszają w stronę sali oraz umawiają się na spotkanie.


-Czyli jesteś już żonaty?
Pyta zaciekawiona szatynka.
-Zwariowałaś? W tym wieku? Nie..  chyba nie pomyślałaś że Jack jest serio moim synem, bo wiesz on ma 8 lat, gdyby tak było, tatą bym był już w wieku 14 lat.
Viola, nadal czuła niechęć, jakoś tak nie chciała się uśmiechać.
-A powiedz mi ty masz kogoś?
-Tak, mam chłopaka, który jest najcudowniejszy na świecie.
Violetta sama nie wiedziała dlaczego ale pochwaliła Pedra, tak na prawdę wcale nie chciała, po prostu coś jej podpowiedziało że musi.
-Masz takie piękne oczy
Powiedział spoglądając w zaszklone oczy szatynki. Ona od razu,  poczuła miłą chęć aby się uśmiechnąć, kiedy on nagle dodał
-Tylko szkoda że są one takie smutne, chyba a jednak ten twój najcudowniejszy na świecie chłopak nie jest aż taki cudowny.
Leon trafił w jej czuły punkt, nie było widać aż tak bardzo nie szczęścia szatynki, lecz Leon od razu je zauważył. Nadal łączyło ich to "specjalne" uczucie. Nagle ich rozmowę przerwała Miranda i Pedro którzy weszli do ich sali.
-Viola, czy wszystko w porządku?
Pyta zamartwiając się Pedro, Viola niechętnie odpowiada.
-Tak...
Miranda od razu, ma wyrzuty do chłopaka że wyrządził krzywdę szatynce, lecz Violetta broni Leon, i mówi że każdy by tak zareagował na czarną bestię. Po czym wszyscy się zaśmiali.
-No dobrze to my już idziemy, prawda Miranda?
-Tak...
-Żegnajcie.
Leon ma właśnie wychodzić kiedy nagle obraca się i mówi.
-Nie.. nigdy nie mówmy słowa "żegnaj" ponieważ ono odbiera nadzieję na ponowne spotkanie
-Leon ciebie nikt nie chce ponownie spotkać. Pa
Mówi Miranda znudzona gadaniem Leona. Po chwili wyszli.
-Czy on coś brał?
Dodał Pedro







I oto koniec 7 już rozdziału *.* Ale ten czas szybko leci, czyż nie? :) No więc Viola i Leon się spotkali, w dość wesoły sposób ale spotkali. Heh moja koleżanka się mnie pyta dlaczego robię z Leona takiego głupka, a z Vilu taką "ciamajdę" jak to ona powiedziała. Ja po prostu chciałam wam pokazać jak zmieniła ich ta ogromna odległość która ich dzieliła. Mam nadzieję że Leon nie jest aż tak bardzo głupkowaty jak ona powiedziała a Vilu nie jest ciamajdą, ja tam się z nią nie zgodzę, chociaż wy możecie mieć inne zdanie ;) Oto kolejny rozdział bez piosenki *o* Przepraszam, ale teraz będzie ich troszkę dużo >.< Jeszcze raz przepraszam. Czy tylko mi się wydaje, czy ten rozdział jest dość krótki -,- Przepraszam, nad następnym się bardziej wysilę, już zaczęłam go nawet pisać ale wątpię żebym dzisiaj zdążyła ;) To jest już drugi dzisiaj więc i tak powinniście być wdzięczny, no dobrze ja już nie tarkotam xd
Buziaki :**

Opowiadanie o Leonettcie rozdział 6

Tytuł Opowiadania; I will always love you
Numer rozdziału; 6
Tytuł rozdziału; Nowe życie
Teledysk promocyjny (nie tak serio, ale jest ten sam tytuł, podobna historia i ładna piosenka); https://www.youtube.com/watch?v=W7aEdoUaYus&list=UUYWV5c-oARojQ-uueJJNKRA





Pięć lat później...
"Witaj pamiętniku, tak dawno do ciebie nie zaglądałam. Ostatnim razem widziałam cię jakieś 5 lat temu, głównie porzuciłam cię gdyż skończyły mi się już kartki, lecz dzisiaj zbierałam już stare rzeczy z pokoju i zauważyłam ciebie,  wyciągnęłam cię aby powspominać troszkę. Nagle zauważyłam że masz jeszcze dwie, ostatnie już, strony do zapisania. Więc postanowiłam zapisać je całe, i właśnie to robię. Zacznijmy od tego że moje życie zmieniło się bardzo. Mam teraz cudownego chłopaka, nawet można powiedzieć że narzeczonego, niby pierścionka nie dostałam, ale tak jakby słyszę te weselne dzwony. Nazywa się on Pedro, a tutaj jedno zdjęcie które dowodzi o tym jak bardzo się kochamy;
Naprawdę bardzo go kocham. Wkrótce mija rocznica naszego spotkania... to już trzy lata, jak się znamy. A poznałam go na planie filmowym, w Madrycie, na początku nie mieliśmy za bardzo o czym rozmawiać ale później, czuliśmy się jakbyśmy się znali 100 lat. Właśnie się pakuję bo mam zamiar się do niego wprowadzić, co prawda nie jestem jeszcze do końca gotowa, jakoś tak obawiam się że nie dam sobie rady. Na szczęście wiele osób mnie wspiera np. moja kochana siostrzyczka Ludmiła czy ukochana przyjaciółka Fran. A no właśnie nie wspomniała, ja i Ludmiła się strasznie zżyłyśmy! Jesteśmy teraz jak prawdziwe siostry! Dosłownie jak papuszki nie rozłączki, zawsze się wspieramy, i sobie pomagamy. Lecz jak na razie mi jej brakuje, gdyż wyjechała z Federico do Egiptu, zaczynają się wakacje, i co tydzień będą oni w innych miejscach. Zawsze tak jest, a co najgorsze, zawsze chcą mnie wyciągać razem z nimi. Na szczęście teraz miałam wymówkę i nie musiałam nigdzie jechać.
Ja nie zważam na to czy są wakacje, czy święta, czy cokolwiek innego, muszę się oddawać swojej karierze, jest ona dla mnie bardzo ważna. Jestem teraz aktorką musicalową, a czasami po prostu piosenkarką. Zagrałam już w 6 filmach, a jeden z nich zdobył nawet Oscara. Niestety dopiero tylko w jednym z tych filmów dostałam główną rolę, ale od czegoś trzeba zacząć."
-Violetta, jesteś już gotowa?
Co? Ach tak to Pedro
-Tak, ja tylko musiałam coś napisać. Ale już skończyłam.
Nie mogłam mu powiedzieć że piszę w pamiętniku czy coś tego typu, zapewne by mnie wyśmiał.
-No dobrze, a masz jeszcze jakieś walizki, nie chce mi się tu już później wracać.
-Nie tamta była ostatnia, mam za to pudełko, to tutaj.
Podałam mu pudełko i po kryjomu włożyłam tam pamiętni. Pedro zabrał pudło, a do mojego już starego pokoju, przyszedł tato. Widziałam te łzy w jego oczach, tak bardzo nie chciał żebym odchodziła, ale wiedział że musi dać mi wolność.. on wierzy we mnie, on wie że dam radę. Ale ja, mam wątpliwości.
-Czyli wyjeżdżasz?
-Tak, kiedyś musiał nadejść ten dzień kiedy niczym ptak wyfrunę z gniazda by móc zbudować swoje.
-Tak szybko wyrosłaś, jak to możliwe.
-Oj tato.
Przytuliłam go bardzo, bardzo, bardzo mocno! Nie chciałam puszczać, to był chyba nasz najdłuższy  przytulas.
-Violetta idziesz?
Zawołał Pedro. Szatynce trudno było pożegnać tatę, lecz w końcu musiała. Powiedziała to bolesne słowo "żegnaj" i poszła swoją drogą.
Wyszła przed dom, obróciła się w stronę Ramallo, Olgi, Priscilli i Germana po czym do nich pomachała. Ze łzami w oczach odjechała.

Viola i Pedro, jechali już 30 minut. Co dziwiło szatynkę gdyż wczesnymi czasy, do jego domu dojeżdżali w 10 minut, ale nie chciała się wtrącać.
Nagle Pedro zajechał pod piękny dom, z ogrodem jak z bajki. Violetta była bardzo zaskoczona.

-Pedro, co tutaj robimy?
-To jest nasz nowy dom.
-Nasz co? Pedro przecież umawialiśmy się na to że będziemy mieszkać w twoim, skromnym małym domku, ale nie ty musiałeś kupić pałac!
Pedro, wysiadł z samochodu trzaskając drzwiami.
-Ja zrobiłem to dla nas! Po prostu uważam że lepiej będzie dla nas, jak zaczniemy od nowa. Z nowym domem, nowym samochodem. Uważałem że dzięki temu będziesz szczęśliwa!
Szatynka również wysiadła z samochodu.
-Szczęśliwa? Pedro pieniądze szczęścia nie dają! One próbują je zastąpić i tyle!
-Tak czyli ja się staram a ty to masz daleko gdzieś, i w ogóle nie obchodzą cię moje starania! Tak to mam rozumieć?
Szatynka popatrzyła na Pedro z niechęcią. a on usiadł na schodku przed domem. Violetta podeszła do niego i złapała go za rękę
-Nie.. po prostu sądziłam że tego typu decyzje podejmujemy razem. Miło że się starasz, ja na prawdę bardzo to doceniam. Ale następnym razem tak ważne decyzje jak ta, podejmijmy razem.
Pedro popatrzył na partnerkę a ona miło się do niego uśmiechnęła.
-Masza rację, przepraszam cię kochanie, bardzo cię kocham.
-Nic się nie stało.
Szatynka chciała przytulić Pedro, lecz on nie miał na to ochoty, i odchodzi od niej.
-Co znów nie tak?
-Nic!
Mów podenerwowany.
-To dlaczego się tak złościsz?
-Bo chociaż raz chciałbym usłyszeć od ciebie to głupie "Kocham cię"
Violetta popatrzyła na niego, i nagle zesmutniała.
-Pedro, ja..
-Nic już nie mów. Po prostu zapomnij.




Tym czasem w domu Leona...
-Moi drodzy, Leon Verdas, zdobył dziś kolejny puchar! Jego Fanki szaleją. Jest on już na pewno w finale! Wszyscy jesteśmy w pewnym szoku, gdyż większość osób nawet i była pewna że Verdas nie da rady na tym wyścigu z tego względu że ścigał się on z tak zwanym mistrzem - Alexem. Który wygrał mistrzostwa 3 razy z rzędu. Leon jeszcze go nie zlikwidował, gdyż Alex ma wystarczająco dużo punktów aby być w finale a co więcej pokonać przeciwnika. Verdas przegrał z nim w 2017 jak i 2018 ale czy tym razem się również uda Alexowi wygrać? Przekonamy się już za dwa tygodnie, na mistrzostwach w Argentynie. Dziękuję i życzę miłego dnia.
Nagle telewizor został wyłączony.
-Ajajaj, kochanie przepraszam, zapomniałam.
Mówi śliczna blondynka z kręconymi włosami, z ciemnymi oczami, świetliście różowymi ustami, i białymi niczym płatki śniegu zębami. Rozmawiając z Leonem
-Nic nie szkodzi, ale żebyś czasem nie zapomniała swojej głowy.
Mówi szatyn.
-Dobrze, dobrze. Ja tu już wszystko poukładałam, a ty kiedy będziesz już w Argentynie?
-Nie wiem, za pewne pod wieczór.
-Aj, ja wieczorem będę w parku z Angelą, a ty przecież nie masz kluczy.
-To może przyjadę do parku, i do domu wrócimy razem.
-Okej, świetny pomysł to buziaki. pa!
Blondynka szybko odłożyła telefon, wzięła klucze i wyszła z domu.
-Ale.. do jakiego parku.


W nowym domu Violetty..
Hałas niesamowity. Szatynka oczywiście nie może żyć w brudzie i od razu po wejściu do domu ma zamiar poodkurzać i troszkę poogartać dom.
-Viola, co ty robisz? Dom się zaraz cały zawali!
Krzyczy Pedro wymachując rękami. A Viola wyłącza odkurzacz.
-Co?
-Leże sobie spokojnie na kanapie, a tu nagle... Koniec świata! Violetta odkurza! Czy ty chcesz żeby dom się zawalił.
Violetta przewraca oczami
-Pedro, przecież muszę trochę posprzątać. A innego odkurzacza nie mogłam znaleźć.
-Dlaczego nie chcesz spędzić miło popołudnie?
-Chcę..
-Sprzątanie to nie miłe spędzenie popołudnia.
Przerywa szatyn.
-Wiem.. wiesz to przedyskutujmy to.
-O nie
-Dlaczego nie? Ty powiesz co tobie leży na sercu a ja powiem co mi.
Nagle Pedro włącza odkurzacz, i pokazuje na uszy że niby nic nie słyszy.
-Pedro! Pedro... ach co za dziecko
Violetta bierze klucze od domu i wychodzi.


Tym czasem w parku...
Wszędzie są kamery i reporterzy, którzy mówią o kolejnym zaginionym dziecku
-Niestety ale tak zwana czarna bestia znowu zaatakowała, tym razem  porwała 8-letnią dziewczynkę. Nazywamy ją czarną bestią, gdyż zazwyczaj jest ubrana w czarną odzież. Nadal nie znamy płci czarnej bestii. Dlatego prosimy rodziców o pilnowanie dzieci.
Leon, omija wszystkich reporterów i siada na ławkę w parku. Nagle obok niego siada utyły chłopczyk wraz ze swoim tatą, dziecko przypadkowo usiadło Leonowi na prawą nogę, którą już dawno miał operowaną. Lecz ból który poczuł był nie do zniesienia, Leon od razu się wcieka.
-Czy może pan go zabrać?
-Tak tak przepraszam, mój synek się boi że bestia go porwie
Dziecko płacze a jego Ojciec mu tłumaczy że bestia go nie porwi. Leon postanawia trochę pomóc Ojcu.
-Ach grubaśny chłopczyku, bestia na pewno cię nie porwie...
Ojciec chłopca cieszy się ze wsparcia młodego człowieka.
-najpierw musiała by cię podnieść co z twoją wagą na pewno się nie stanie.
Nagle Ojciec dziecka zaczyna być oburzony tym co Leon powiedział.
-Ale co pan wygaduję?
-To za pewne tato cię tak tuczy, a gdzie mama? Tylko nie mów że ją zgnietliście, biedna.
-Chodź synku, nie ma co tu siedzieć.
Ojciec wraz z synem odchodzą, a Leon mówi im na pożegnanie;
-A jak się mieścicie na jednym zdjęciu? Za pewne robicie dwa a później sklejacie je do kupy.
Nagle przychodzi, ta sama blondynka co wcześniej.
-Ach Leon, szukałam cię.
-Nie wiedziałem że bawimy się w chowanego.
-Nie żartuj sobie, gdzie byłeś?
-Miranda przecież nie dałaś mi nawet nazwy parku w którym mamy się spotkać.
-Nawet sobie nie żartuj przecież wysłałam ci ją esemesem.
-No nie przyszło mi do głowy żeby sprawdzić.
-Boże, nie idzie z tobą wytrzymać
Przewraca oczami dziewczyna.
-Nie denerwuj się tak.. czy tylko ja mam dzisiaj dobry dzień? Nerwy urodzie szkodzą.
-Leon, z tobą nie da się mieć dobrego dnia.
Docina chłopakowi, blondynka.
-A i chciałam cię poinformować że jutro musisz odebrać mojej siostrze dziecko.
-Co?
-Ja to miałam zrobić, ale mam ważne spotkanie w firmie. Proszę.
-No dobrze, idziemy?
Pyta chłopak po czym dziewczyna odchodzi, a Leon dodaje.
-Razem.. (?)
i również odchodzi.




A oto kolejny rozdział :) Opowiadam w nim o aktualnym życiu Violetty i Leona. A w następnym już się spotkają ;) Jakieś pytania? Zadawajcie śmiało :) Do tego rozdziału nie ma żadnej pioseneczki, przepraszam :* Następny rozdział prawdo podobnie już dzisiaj (mam wenę jak nigdy) lecz jeśli się nie wyrobię, jutro będzie 7 rozdział ;)
Buziaki :*






 

 
 

środa, 6 sierpnia 2014

Opowiadanie o Leonettcie Rozdział 5

Tytuł Opowiadania; I will always love you
Numer rozdziału; 5
Tytuł rozdziału; Po prostu żegnaj
Teledysk promocyjny (nie tak serio, ale jest ten sam tytuł, podobna historia i ładna piosenka); https://www.youtube.com/watch?v=W7aEdoUaYus&list=UUYWV5c-oARojQ-uueJJNKRA


Leon i Viola siedzieli swobodnie w parku, miło rozmawiali, i cieszyli się sobą na wzajem. To była jedna z ich cudownych chwil spędzonych razem.
-Violu, mam do ciebie pytanie
Oznajmia Leon
-Tak?
Pyta zaciekawiona szatynka.
-Czy chciałabyś spędzić ze mną całe życie?
Viola się zaśmiała, za to Leon popatrzył na nią poważnie
-Leon, czy to są oświadczyny? Bo wiesz nie jestem jeszcze gotowa
-Nie, pytam tak serio... czy chciałabyś?
Viola uśmiechnęła się w stronę ukochanego, i promiennie powiedziała
-Oczywiście że tak!
Po czym przytuliła chłopaka

Nagle do szatyna dzwoni telefon, a on od razu go odbiera
"Słucham? - Tak tato, mam czas"
Mówi Leon odchodząc kilka kroków od ukochanej, Viola zostaje sama, czym w ogóle się nie przejmuje. Cały czas buja daleko w chmurach, tak bardzo jest zakochana że nawet trudno jej dostrzec rzeczywistość. Leon, przychodzi do Violetty, nie ma dobrych wieści.
-Violetta, muszę wyjechać.
Szatynka popatrzyła na niego z nie do wiarą
-Jak to? Dlaczego?
-Moja mama ma za dwa dni pogrzeb w Meksyku, nie wyjadę na długo, to zajmie tylko kilka dni.
-Ale...
Viola, zaczęła panikować... Została by się sama? Ojciec w podróży poślubnej, Olga wczoraj wieczorem wyjechała wraz z Ramallo na drugi koniec Argentyny w jakiejś ważnej sprawie a Federico ma własną kawalerkę, i co ona teraz zrobi, sama w tak ogromnym domu?
-Nie martw się, przecież możesz poprosić Francescę aby u ciebie parę dni przenocowała, to na prawdę długo nie zajmie.
-Obiecujesz?
Pyta już uspokojona Viola
-Obiecuję.
Przytulają się czule. A Leon po chwili odchodzi gdyż musi się pójść spakować. Viola jest załamana, co prawda nie obawia się już o to że będzie samotna, ale będzie jej brakować ukochanego, nawet i przez te parę nie licznych dni. Szatynka postanowiła przejść się w stronę domu przyjaciółki, by troszkę się wyżalić i poopowiadać o romantycznych chwilach z Leonem.

Po piętnastu minutach była już u przyjaciółki, właśnie zaczynała jej opowiadać jaki to Leon jest cudowny.
-Ach tylko ci zazdroszczę, ale ja też muszę się tobie czymś pochwalić
Mówi podekscytowana brunetka.
-Co? Pogodziłaś się z Marco?
Francesca popatrzyła na przyjaciółkę ze złością
-Przecież wiesz że z Marco jest koniec, więc po co mi o nim przypominasz?
-Przepraszam, tak mi się wypsnęło. To powiedz.. co to za nowy przystojniak?
-No więc, nie jest on zupełnie taki nowy - Pochodzi z Hiszpanii..
-Oo Hiszpan, jak ciekawie.
Zaśmiały się
-No i, jest brunetem, jest on dość przystojny, jego pasja to również muzyka...
-No dobra, przystojny, brunet, Hiszpan. A jak się nazywa? A co więcej kiedy go poznam?
-Nazywa się Diego, a poznawać go już raczej nie musisz
-Diego?
Pyta szatynka, a Fran kiwa głową na "tak"
-Diego, Hiszpan, brunet... chwila! Diego!?! Nie wierze!
-To ty dopiero się zorientowałaś.
Szatynka zaczęła piszczeć z radości i ściskać przyjaciółkę, była bardzo szczęśliwa z tych miłych i zaskakujących wieści.
-Ale opowiadaj, jak to było?
-No więc, Diego powiedział że bardzo mu się podobam, i że cały czas o mnie myśli do tego gdy jestem przy nim serce mu prawie wybucha.
-To ci powiedział?
-Tak.. romantyczne co nie?
-Chyba trochę fantazjujesz
Viola udaje że nie wierzy przyjaciółce.
-Fantazjuje? Do prawdy!
Fran lekko bije szatynkę w prawe ramię, i ponownie zaczynają się tulić.
-To jak, nie masz nic przeciwko, temu nocowaniu?
-Jasne że nie, ale nocujemy u ciebie, nie mam zamiaru, mieć na karku mojej mamy.
-No pewnie.
Przyjaciółki wymieniły się uśmiechami. Francesca zaczęła pakować parę rzeczy na następne 2 dni które spędzi u Violetty, a gdy już skończyła obie wyszły z domu i poszyły do domu Violetty.

Po paru minutach były już obok drzwi, na których była karteczka, na której pisało "Do Violetty". Viola od razu ja zauważyła, odtworzyła szybko drzwi od domu, wzięła karteczkę i weszła z nią do pomieszczenia. Odłożyła swoją małą kremową torebkę i zaczęła czytać karteczkę.
"Violu, tu Leon. Muszę Cię poinformować że, niestety ale plany się zmieniły. Co prawda nadal wyjeżdżam ale tym razem już na dłużej, nie umiałem ci tego powiedzieć osobiście. Co prawda, gdy mówiłem ci o moim wyjeździe wcześniej to jeszcze nie wiedziałem że muszę wyjeżdżać na dłużej, a mówiąc na dłużej mam na myśli parę lat. Mój tato  postanowił że się tam przeniesiemy. To będzie lepsze dla mnie jak i dla całej mojej rodziny, chcę z nimi być puki mogę, oni jak na razie są dla mnie najważniejsi. Ale od razu gdy skończę studia, mam zamiar wrócić do Argentyny, nie wymagam od ciebie żebyś na mnie czekała, ale wiedz że zdania nie zmienię. Kocham Cię z całego serca
Leon"
Violetta od razu po skończeniu czytania listu, pobiegła w stronę drzwi
-Violetta co się dzieje?
Pyta zaniepokojona Fran, lecz Viola nie zdążyła jej odpowiedzieć. Biegła ona jak najszybciej do domu Leona, chciała go zatrzymać, na całe szczęście nie mieszkali oni daleko od siebie. Szatynka biegła ile sił w nogach, była już przed domem ukochanego, nie czekała chwili dłużej czym prędzej zapukała do drzwi. Niestety nikt jej nie otwierał drzwi, pociągnęła ona za klamkę lecz drzwi były zamknięte... Viola zaczęła płakać, skuliła się w kulkę i oparła się o drzwi, przez kilka sekund nie umiała powstrzymać płaczu. Postanowiła pójść już do domu. Szła powoli, jej łzy lekko spływały po jej twarzy. Gdy szła zaczęła śpiewać sobie kawałek piosenki "Nuestro Camino" i przy okazji przypominała sobie kilka cudownych chwil z ukochanym.
 
Była już niedaleko domu, miała właśnie przechodzić przez ulicę, obejrzała się w prawdo i w le... Chwila!!! Zobaczyła ona nagle jej twarz dobrze znajomą, to mógł być tylko...
-Leon!!!
Zawołała, a szatyn od razu ją zauważył, Viola jak najprędzej biegła w jego stronę, Leon na nią czekał, spodziewała się że będzie on jak najprędzej się spieszył by wejść do samochodu Ojca i odjechać, lecz nie on spokojnie na nią czekał. Viola była już blisko ukochanego, nie umiała wydusić z siebie ani jednego słowa, a łzy leciały jej ciurkiem. Leon spojrzał na nią smutnym wzrokiem.
-Dlaczego Leon? Dlaczego chcesz mnie zostawić?
Chłopak nie wiedział co ma odpowiedzieć
-Violetta, ja...
-Proszę Leon nie rób mi tego! Tak bardzo cię kocham!
Szatynka nie chciała puścić swojej miłości tak po prostu.. nie umiała.
-Viola, zrozum ja muszę.
-Nie ty nic nie musisz, przecież tak bardzo się kochamy, dlaczego mamy aż tak cierpieć?
-Jesteśmy jeszcze dziećmi, co prawda, darzymy się naprawdę wielkim uczuciem ale ja muszę się na razie przejąć moją rodziną, ona jest teraz dla mnie najważniejsza. Przepraszam cię, obiecuję ci że się jeszcze zobaczymy.
-Nie wierzę Ci! Na pewno wyjedziesz i się zakochasz, ja raczej tez kogoś spotkam.. nie chcę żyć bez ciebie, ja tak nie umiem.
-Przykro mi, ale musisz to zaakceptować, przepraszam Violetta.
Jak to mówią - Jak kocha to poczeka. Tylko dlaczego muszą aż tak cierpieć?
Leon odwrócił się od szatynki, miał już wsiadać do samochodu kiedy nagle Violetta powiedziała
-Chociaż się pożegnajmy!
Chłopak spojrzał na szatynkę, i odpowiedział.
-Masz rację, warto powiedzieć sobie chociaż głupie "Do zobaczenia"
Violetta przygryzła wargę, i ten bodajże ostatni raz wtuliła się w ukochanego, ostatni raz poczuła bicie jego serca.. tylko dla niej. On ostatni raz mógł zanurzyć głowę w jej włosach, ostatni raz mógł poczuć jej zapach, nie chciał zapomnieć, lecz wiedział że musi.
-Będę strasznie tęsknić, nawet nie wiem jak się z tobą pożegnać, powiedzieć ci dobranoc? W końcu zaraz będzie noc, nie wiem może miłej podróży, albo wszystkiego dobrego na nowej drodze życia... Heh przecież jeszcze dzisiaj ci powiedziałam że chce spędzić z tobą całe życie a tu co...
Viola wzięła głęboki wdech i wydusiła ostatnie słowa.
-Po prostu żegnaj.
Leon nie chciał odchodzić, lecz musiał, za chwilę miał mieć samolot. Odjechał... nie ma go.. ale czy na zawsze? Violetta uroniła już ostatnią łzę lecz najbardziej bolesną, spadała ona najwolniej.. wpadała ona w zapomnienie tak jak te cudowne chwile Leona i Violetty...









Czy to koniec!?! Na 5 rozdziale? Aż taka zdesperowana to ja nie jestem :D Jeszcze przed nami miliony rozdziałów ale tym razem, historia troszkę się zmieni. Jak wiemy Leon wyjechał do Meksyku, a Viola została się sama. Ale następny rozdział zacznie się od "5 lat później" czyli wtedy będziemy już w czasach gdy Leon wpadł Violettcie już w zapomnienie, będzie mieć ona własne życie z innym mężczyzną, będzie już starsza i dojrzalsza (22 lata).. będzie żyła normalnie, ale jej życie przewróci się do góry nogami, jak na jej drodze ponownie pojawi się jej ukochany - Leon. Wiem, wiem.. wredna jestem bo napisałam wam a nawet i obiecałam że leonetta będzie jakies 5 rozdziałów szczęśliwa.. przepraszam że nie dotrzymałam słowa, ale chyba nie macie mi tego tak do końca za złe, to by było troszkę nudne jak przez pięć rozdziałów życie Violetty było by idealne xd A do tego rozdziału ta sama piosenka co jest na górze, chciałam aby ten rozdział was troszkę zasmucił a ta piosenka będzie wielką dla mnie pomocą, no i jest tam jak Leon mówi coś Vilu na początku a ona odchodzi, a później pojawiają się te piękne ich chwile i jest "I will alwys love you ♥" :'( To takie smutneeee! :( link -drugi raz podaje, dla niekumatych osóbek ☺- https://www.youtube.com/watch?v=W7aEdoUaYus&list=UUYWV5c-oARojQ-uueJJNKRA  No dobra to będzie na tyle :) Kolejnego rozdziału wyczekujcie jutro ;)
Buziaki :**


wtorek, 5 sierpnia 2014

Opowiadanie Rozdział 4

Tytuł Opowiadania; I will always love you
Numer rozdziału; 4
Tytuł rozdziału; Jeśli kochać - to teraz
Teledysk promocyjny (nie tak serio, ale jest ten sam tytuł, podobna historia i ładna piosenka); https://www.youtube.com/watch?v=W7aEdoUaYus&list=UUYWV5c-oARojQ-uueJJNKRA

-Violetta?
-Co się dzieje?
-Wyglądasz dzisiaj tak pięknie.
Viola promiennie się uśmiechnęła, nadal nie mogła uwierzyć że to się dzieje na prawdę, jest ona, jest Leon. Wspólne śniadanie w pięknym apartamencie. To było niczym spełnienie marzeń.
-Dziękuję ci Leon, to wszystko, jest jak jeden piękny sen, tak bardzo cię kocham
Viola i Leon wymienili się uśmiechami, spojrzeli sobie głęboko w oczy... w ich oczach było tyle miłości, ich dusze wręcz chciały wykrzyczeć to jak bardzo są szczęśliwe. W pewnej chwili, Leon delikatnie położył rękę na ręce szatynki. Jej policzki w kilka sekund były lekko zaróżowione, jej serce biło jak szalone, to takie niesamowite że jedna osoba, jeden dotyk, jedno spojrzenie działa na ciebie niczym magia. To był cudowny moment, Leon był coraz bliżej ukochanej, dzieliły ich tylko nie liczne milimetry...
Nagle ich usta się dotknęły, mogli poczuć swój oddech, zaznać prawdziwego smaku miłości, ta chwila była jedną z najlepszych chwil dla tej cudownej pary. Od wielu dni ich życie nie toczyło się zbyt dobrze, co prawda nie kłócili się <z byt często> ale mimo wszystko nie czuli tego czegoś, czego tak bardzo im brakowało, to coś nie do wyjaśnienia, gdy to czujesz, wydaje ci się jakbyś latał, mógł zanurzyć się w głębi chmur, jakbyś mógł zgasić słońce i rozpalić księżyc, to uczucie trudne to zrozumienia, lecz warte skorzystania.

Nagle, co się dzieje! Wszystko zaczyna rozmazywać się w oczach Violetty, wszędzie pojawia się ciemność. Viola otwiera powili oczy, widzi przed sobą Leona, który dawał jej buziaka na pobudzenie. Szatynka tylko śniła o tej wymarzonej chwili z ukochanym, ale kto wie, przecież może się ona wkrótce spełnić.
-Nie chciałem cię zbudzić.. tak smacznie spałaś.
Leon Tłumaczy się szatynce, która ociera oczy.
-Ja, po prostu poczułem że muszę cię pocałować.
Violetta uśmiecha się, czy to możliwe żeby los chciał aby ten piękny pocałunek w śnie Violetty nabrał realistycznego posmaku? Violetta już nawet zapomniała o wczorajszej kłótni jej i Leona, w sumie to nawet chyba nie da się nazwać tego kłótnią, bo Leon cały czas się z niej wymigiwał.
-Mam dla ciebie śniadanie.
Mówi podając tacę z pysznie wyglądającą kanapką jest na niej liść sałaty pokryty wędliną a następnie serem, a na nim kawałki jajka , po lewej dwa i po prawej dwa, dzieli ich plasterek papryki, na dolnych kawałkach jajka są poukładane dwa plasterki ogórka na których leży rzodkiewka, wszystko razem prezentuje pięknego motylka. Do tego szklanka mleka i piękny wystrój.
-Leon.. to niesamowite. Ale Chwila, ta kanapka co najmniej zajęła 20 minut, ile ty już tutaj jesteś?
-Wystarczająco długo żeby zrobić kanapkę
Dziewczyn zaśmiała się i zabrała się za jedzenie pięknie wykonanej kanapki.


Po 15 minutach Viola zeszła do kuchni, do swego ukochanego. By podziękować mu za pyszne śniadanie. Leon myje naczynia, Viola ma zamiar wykorzystać to że Leon jej nie zauważył i zasłania mu oczy.
-Zgadnij kto to.
- To Pan, Panie German?
Leon mówi żartem, a Viola się śmieje
-Nie, dam ci podpowiedź jestem kobietą.
-Ach to jasne, że to Pani Olga.
-Hah, ciutkę młodsza
-Jade?
-Leon!
Szatynka ma już dość i krzyczy, oczywiście nadal się śmiejąc.
-Ach tak krzyczeć może tylko jedna osoba.
Leon odwraca się, i obejmuje Violę w pasie, patrząc na nią czule.
-Moja najdroższa, najukochańsza i najpiękniejsza Violetta.
Violetta uśmiecha się do niego, obejmując go wokół szyi, po czym dają sobie namiętny pocałunek.
-Dobrze że twój Ojciec wyjechał bo inaczej nie było by nam tak miło.
Mówi Leon spoglądając na Violettę.
-Masz rację, za pewne zaraz zaczął by wymachiwać rękami i krzyczeć że nie życzy sobie tego typu rzeczy w swoim domu
Śmieje się Violetta.
Po miłej rozmowie, wychodzi wraz z Leonem z domu, i idą w stronę studia, chociaż i tak nie mieli dzisiaj żadnych zajęć. Gdy idą panuje przyjemna cisza, co prawda ich usta nie wydają żadnych słów, oni rozmawiają, ich słowa wynurzają się z bicia ich serc, każde bicie to inne słowo, lecz zawsze te powiązane z miłością. Co innego może łączyć ich tak bardzo, jak nie uczucie którym siebie darzą. Nagle Leon przerywa ciszę, widać że coś go męczy i ma zamiar powiedzieć coś bardzo ważnego ukochanej, po jego minie już widać że nie jest to dobra wiadomość.
-Violetta, musimy o czymś porozmawiać.
-Co się dzieje?
Viola od razu zauważa że coś jest nie tak
-Pamiętasz co wydarzyło się wczoraj?
-Nie wiem dokładnie o czym mówisz
-O tej rozmowie z Pablo co mnie tak przybiła, oraz o tej dziewczynie z którą się kłóciłem.
-No pamiętam, ale nie rozumiem, przecież uważałeś że nie powinnam się wtrącać.
-Ale to  przemyślałem, w sumie to miałem zamiar ci powiedzieć, ale nie umiałem, musiałem się jakoś oswoić z tą sytuacją.
-A więc co się dzieje?
-Gdy rozmawiałem z Pablo, powiedział mi on że moja Mama 2 dni temu zmarła. Mój tato, nic o tym nie wiedziała, ponieważ moja mama była  w Meksyku, w moim rodzinnym mieście, a z niego moja bliska rodzina miała tylko mój numer. Z tej racji że miałem rozładowany telefon, moja siostra Eliza, zadzwoniła do Pablo, miała jego numer gdyż kiedyś chciała chodzić do studia, lecz się nie dostała. 
-To dlatego byłeś taki smutny.. a ta dziewczyna z którą się tak kłóciłeś?
-To była właśnie moja siostra Eliza...
Powiedział nie chętnie.
-Ale o co się z nią kłóciłeś?
-Ona zasugerowała że rodzina mnie wcale nie obchodzi i że na pewno zmieniłem numer, by nikt z rodziny nie mógł się do mnie dodzwonić. Ja wpadłem w furię i zaczęliśmy się kłócić.
Powiedział szatyn.
-Tak mi przykro, a twój tato.. on już wie?
-Tak, wczoraj jemu powiedziałem, dostał szału, z Mamą nie widzieli się tak długo, prawie rok, i jeszcze jak moja mama opuszczał Argentynę to byli pokłóceni i od tamtej pory nic nie było między nimi dobrze. Tato mi wczoraj powiedziała, słowa które utkwiły mi w głowie i pewnie zapamiętam je do końca życie "Pewnego razu, już dawno temu, pomyślałem że chodź raz powiem twojej mamie jak to bardzo ją kocham... ale, zastanowiłem się nad tym porządnie i powiedziałem sobie że mam na to dużo czasu, po co od razu wyskakiwać z tymi emocjami. Tak odkładałem, i odkładałem... sądziłem że mam na to dużo czasu... a teraz jak widzisz, czas skończył się wraz z jej śmiercią. Więc, teraz powtarzam sobie; Jeśli kochać - to teraz. Jeśli przepraszać - to teraz. Jeśli być ze sobą - to teraz. Bo kiedyś możesz tak samo jak prosić utraconą miłość o przebaczenie." Te słowa bardzo bolały mojego Ojca, pierwszy raz widziałem jak on płacze, każda łza odkrywała prawdę, to była na prawdę przykra chwila. Dlatego właśnie przyszedłem dzisiaj do ciebie, tak bardzo cię kocham Violetta, nie chcę żeby coś nas kiedykolwiek rozdzieliło"
Leon przytulił dziewczyną do siebie, a Viola z cisnęła go z całej siły i czule powiedziała
- Ja też cię kocham
      
♥♥♥







Koniec mam nadzieję fajny :) Wiecie postanowiłam zarzucić was tymi romantycznymi scenami z Leonettą wolę żeby byli szczęśliwi niż mieli się kłócić ;) Przez te parę rozdziałów mam zamiar podtrzymać ten romantyczny i dobry klimat, ale za bardzo się nie przyzwyczajajcie bo w każdej chwili mogę wyskoczyć z np. zerwanie.. ale takiej krzywdy wam nie zrobię, nie umiałabym, w końcu sama kocham Leonettę ♥.♥
A oto filmik do tego rozdziału♥♥♥♥♥♥ :https://www.youtube.com/watch?v=Wboj89WskJc
Mrrr jak dużo tej Leonetty <3 Tu Leonetta tam Leonetta ja chyba śnię ^^ Mówię tu oczywiście o dzisiejszym i wczorajszym odcinku Violetta 3 ;) Świetne! I tyle na ten temacik :) Kto ogląda tak w ogóle? >.< To będzie na tyle dzisiaj, kolejnego rozdziału spodziewajcie się wkrótce (dzisiaj, bądź lekko później) ale nie martwcie się nie powinnam długo odkładać :) Uwielbiam dla was pisać :*
Buziaki :**




Opowiadanie Rozdział 3

Tytuł Opowiadania; I will always love you
Numer rozdziału; 3
Tytuł rozdziału; Znów coś nie tak
Teledysk promocyjny (nie tak serio, ale jest ten sam tytuł, podobna historia i ładna piosenka); https://www.youtube.com/watch?v=W7aEdoUaYus&list=UUYWV5c-oARojQ-uueJJNKRA



Parę dni później
Violetta wyszła ze studia, zmierzała w stronę Leona który rozmawiał z Pablo. Widać na jego twarzy było smutek, który zaniepokoił Violettę.
-Leon co się dzieję?
Pyta zamartwiając się.
-Nic takiego kochanie.
Leon okłamuje szatynkę, co dziewczyna od razu zauważa i postanawia się wtajemniczyć.
-Jak to nic takiego? Przecież widzę że coś jest nie tak! Leon błagam cię nie kłam, już mam dość tych wszystkich kłamstw!
Leon zaczyna uspokajać dziewczynę.
-Ale Violu, nie masz się czym przejmować, na prawdę za bardzo panikujesz...
-Bo widzę że coś kręcisz, jak inaczej mam zareagować?
-Zrozum kochanie...
Leon złapał Violę za rękę i czule spojrzał jej w oczy.
- Jeśli będę uważał że muszę ci coś powiedzieć to ci powiem, a jeśli nie to najwidoczniej mam jakiś powód.
Violetta spojrzała na ukochanego rozczarowana.
-Nie chcę nic przed tobą ukrywać, lecz czasami muszę.
Leon odszedł, i pozostawił Violę niepewną "Czy coś jest nie tak ze studio? A może jakieś kłopoty rodzinne? Może ma jakieś poważne problemy? A jeśli mnie już nie kocha? Niepokoi się Violetta, tymczasem podchodzi do niej Fran, witając się z nią i jednocześnie ją strasząc.
-O Fran! Przestraszyłaś mnie.
Mówi Viola, z lekkim uśmiechem trzymając się za serce i lekko oddychając.
-Oj Violu, wyglądasz jakbyś miała umierać. Dlaczego się aż tak przestraszyłaś, chyba nie jestem aż taka straszna?
-Nie no coś ty, po prostu byłam zamyślona.
-Aż tak? To o czym ty myślałaś?
Viola z niepewnością opowiada przyjaciółce o dziwnym zachowaniu Leona oraz o tym co jej powiedział.
-To rzeczywiście dziwne, i co masz zamiar zrobić.
Szatynka poruszyła ramionami, kiedy nagle zauważyła Leon jak rozmawia z jakąś dziewczyną po czym, bardzo szybko odchodzą.
-Chodź!
Mówi podenerwowana Viola do brunetki.
-Ale gdzie?
Pyta zdezorientowana Fran.
-Leon przed chwilą poszedł z jakąś dziewczyną w stronę parku, musze dowiedzieć się co się dzieje.
Dziewczyny ruszyły w pogoni za nimi, po chwili Fran pyta się smutnej przyjaciółki.
-Czy myślisz że on cię zdradza.
Viola staje... Nie chce odpowiadać. Nie umie poradzić sobie z burzą emocji które w niej pulsują, najchętniej chciała by ona zamknąć oczy i choć na jeden dzień wyrwać się z tej okrutnej rzeczywistości.
-Violu, ty na prawdę myślisz że on ci to zrobi po tym wszystkim?
-Ja już sama nie wiem Fran
Viola ociera łzę.
-Ale nie chcę ciągle żyć w niepewności, musze się dowiedzieć co się tutaj dzieje, choćby nie wiem co.
Szatynka ciągnie przyjaciółkę za sobą. Nagle zauważają Leona z tą samą dziewczyną co wcześniej. Violetta nie mogła już wytrzymać, wraz z Francescą postanowiła przybliżyć się trochę do Leona i jego znajomej by móc usłyszeć chodź ćwiartkę ich rozmowy, niestety mimo tego że były tylko kilka kroków dalej nic nie słyszały, lecz mogły za to dostrzec ich kłótnię, najwyraźniej to nie jest żadna nowa sympatia Leona. Ale to nie znaczy że Viola przestała się martwić, bo nawet jeśli to nie to że chłopak nie jest jej wierny to może być coś gorszego.
Viola ledwo wytrzymywała, nagle znajoma Leona odeszła, a szatynka jak najprędzej do niego podeszła z oczekiwaniem na wyjaśnienia.
-Leon, o co tutaj chodzi? Co to była za dziewczyna? Masz kogoś?
-Nie..
Leon odpowiada niechętnie, najwidoczniej nadal nie ma zamiaru cokolwiek zdradzić swej miłości, tłumacząc że się śpieszy odchodzi, tym samym łamiąc serce ukochanej.
Violetta jest załamane, siada na ławce, która stoi w pobliżu, jej serce kolejny raz odczuło ten smętny
ból, którego nikt nie umie sobie wyobrazić, dopiero jak go poczujesz zrozumiesz jak bardzo nie chcesz go poczuć... Violetta nie umiała sobie już poradzić, to wszystko tak bardzo ją męczyło.
-Violu..
Podeszła do szatynki Francesca, po patrzyła na zagubioną dziewczynę, z której oczu płyną zimne jak lód łzy. Po czym ją przytuliła.
-Dlaczego Leon mnie tak traktuje? Przecież pogodziliśmy się zaledwie tydzień temu, a on znowu zaczyna się ode mnie odsuwać, nie wiem co się dzieje.
Viola wtuliła się w przyjaciółkę, i płakała. Czuła że z każdą sekundą czas leciał coraz wolniej, była bardzo smutna.
-Violu, nie masz co się przejmować, Leon cię kocha najbardziej na świecie, przecież sama mówiłaś mi i Federico że Leon nie robi niczego bez powodu. Kochana jestem pewna że wszystko w swoim czasie się ułoży.


Trzy godzinny później...
Viola wyszła z łazienki, przebrana już w pidżamę, po kolacji szykuje się do spania. Wchodzi do pokoju, przymyka delikatnie drzwi, ma na sobie ciemno różowe swobodne spodnie i jasną bluzkę na ramiączkach. Idzie powoli w stronę łóżka po czym na nim siada. Po jej gorącym niczym ogień policzku zaczęła spływać lodowata łza która przygaszała takt bicia serca Violetty. Jej serce biło bardzo wolno a można było je słyszeć jak dzwon kościelny. Wzięła pamiętnik, i bardzo go przytuliła do swojego serca. Następnie, usiadła i otworzyła pamiętnik i lekkim ruchem długopisu zaczęła w nim pisać.
"Leon był dziś w stosunku do mnie zimny i zgorzkniały, co znów nie tak zrobiła? Rozmawiał z piękną brunetką, która wydawała się na bardzo miłą, miała na sobie limonkową sukienkę w ciemno różowe odcienie kwiatów. Na początku ona i Leon wyglądali jakby się dobrze znali i świetnie dogadywali, po głowie oczywiście chodziła mi jedna myśl (że Leon mnie zdradza). Lecz wraz z Francescą dostrzegliśmy nie miłą rozmowę pomiędzy nimi, co rozwiało moje wcześniejsze podejrzenia. Nadal nie umiem tego wszystkiego poukładać, co ta dziewczyna może mieć wspólnego z Pablem, może to jego krewna? A może Leona rozmowa z Pablo i z jego tajemniczą znajomą to dwie inne historie? Nie wiem już co o tym myśleć."
Viola odłożyła pamiętnik, i położyła się spać.





Aj koty mam nadzieję że ciekawią was dalsze losy, argentyńskie piękności i przystojniaka z Meksyku. Mogę a nawet i chcę wam zdradzić że Leonetta się jeszcze utrzyma na KILKA rozdziałów (około 5) a później będzie jeszcze więcej akcji i akcji, a to opowiadanie chyba będzie miało jakieś 20 rozdziałów, może 30 nie wiem jeszcze dokładnie, wiem tylko że po tym opowiadaniu zrobię wam wybieranko o której parze tym razem chcecie opowiadanie ;)
A oto filmik do tego rozdziału;     
 https://www.youtube.com/watch?v=KfIH5GcmIf8 a i przepraszam że nie ma żadnego zdjęcia czy piosenki (w środku rozdziału) ale nie miałam gdzie tu tego zmieścić >.< Następny rozdział możecie oczekiwać już dzisiaj bądź jutro ;) Nie wiem czy się wyrobię ponieważ nie jestem teraz w domku ale na wakacjach :) A i mam do was parę pytanek (jeśli nikt na nie nie odpowie to sama sobie po odpowiadam :D
Czy chcecie romantyczne sceny Leonetty?
Zastanawiam się nad tym aby zrobić tak że Viola i Ludmiła się bardzo ze sobą zżyją po przez pewien konflikt (nie mogę zdradzić jaki), to dobry pomysł?
Czy zamiast Marcesci ma być Diecesca w opowiadaniu?
Będę wdzięczna za każdą odpowiedź, na prawdę bardzo tego potrzebuję :)  
Dziękuję ♥
Buziaki :**