Numer rozdziału; 6
Tytuł rozdziału; Nowe życie
Teledysk promocyjny (nie tak serio, ale jest ten sam tytuł, podobna historia i ładna piosenka); https://www.youtube.com/watch?v=W7aEdoUaYus&list=UUYWV5c-oARojQ-uueJJNKRA
Pięć lat później...
"Witaj pamiętniku, tak dawno do ciebie nie zaglądałam. Ostatnim razem widziałam cię jakieś 5 lat temu, głównie porzuciłam cię gdyż skończyły mi się już kartki, lecz dzisiaj zbierałam już stare rzeczy z pokoju i zauważyłam ciebie, wyciągnęłam cię aby powspominać troszkę. Nagle zauważyłam że masz jeszcze dwie, ostatnie już, strony do zapisania. Więc postanowiłam zapisać je całe, i właśnie to robię. Zacznijmy od tego że moje życie zmieniło się bardzo. Mam teraz cudownego chłopaka, nawet można powiedzieć że narzeczonego, niby pierścionka nie dostałam, ale tak jakby słyszę te weselne dzwony. Nazywa się on Pedro, a tutaj jedno zdjęcie które dowodzi o tym jak bardzo się kochamy;
Ja nie zważam na to czy są wakacje, czy święta, czy cokolwiek innego, muszę się oddawać swojej karierze, jest ona dla mnie bardzo ważna. Jestem teraz aktorką musicalową, a czasami po prostu piosenkarką. Zagrałam już w 6 filmach, a jeden z nich zdobył nawet Oscara. Niestety dopiero tylko w jednym z tych filmów dostałam główną rolę, ale od czegoś trzeba zacząć."
-Violetta, jesteś już gotowa?
Co? Ach tak to Pedro
-Tak, ja tylko musiałam coś napisać. Ale już skończyłam.
Nie mogłam mu powiedzieć że piszę w pamiętniku czy coś tego typu, zapewne by mnie wyśmiał.
-No dobrze, a masz jeszcze jakieś walizki, nie chce mi się tu już później wracać.
-Nie tamta była ostatnia, mam za to pudełko, to tutaj.
Podałam mu pudełko i po kryjomu włożyłam tam pamiętni. Pedro zabrał pudło, a do mojego już starego pokoju, przyszedł tato. Widziałam te łzy w jego oczach, tak bardzo nie chciał żebym odchodziła, ale wiedział że musi dać mi wolność.. on wierzy we mnie, on wie że dam radę. Ale ja, mam wątpliwości.
-Czyli wyjeżdżasz?
-Tak, kiedyś musiał nadejść ten dzień kiedy niczym ptak wyfrunę z gniazda by móc zbudować swoje.
-Tak szybko wyrosłaś, jak to możliwe.
-Oj tato.
Przytuliłam go bardzo, bardzo, bardzo mocno! Nie chciałam puszczać, to był chyba nasz najdłuższy przytulas.
-Violetta idziesz?
Zawołał Pedro. Szatynce trudno było pożegnać tatę, lecz w końcu musiała. Powiedziała to bolesne słowo "żegnaj" i poszła swoją drogą.
Wyszła przed dom, obróciła się w stronę Ramallo, Olgi, Priscilli i Germana po czym do nich pomachała. Ze łzami w oczach odjechała.
Viola i Pedro, jechali już 30 minut. Co dziwiło szatynkę gdyż wczesnymi czasy, do jego domu dojeżdżali w 10 minut, ale nie chciała się wtrącać.
Nagle Pedro zajechał pod piękny dom, z ogrodem jak z bajki. Violetta była bardzo zaskoczona.
-Pedro, co tutaj robimy?
-To jest nasz nowy dom.
-Nasz co? Pedro przecież umawialiśmy się na to że będziemy mieszkać w twoim, skromnym małym domku, ale nie ty musiałeś kupić pałac!
Pedro, wysiadł z samochodu trzaskając drzwiami.
-Ja zrobiłem to dla nas! Po prostu uważam że lepiej będzie dla nas, jak zaczniemy od nowa. Z nowym domem, nowym samochodem. Uważałem że dzięki temu będziesz szczęśliwa!
Szatynka również wysiadła z samochodu.
-Szczęśliwa? Pedro pieniądze szczęścia nie dają! One próbują je zastąpić i tyle!
-Tak czyli ja się staram a ty to masz daleko gdzieś, i w ogóle nie obchodzą cię moje starania! Tak to mam rozumieć?
Szatynka popatrzyła na Pedro z niechęcią. a on usiadł na schodku przed domem. Violetta podeszła do niego i złapała go za rękę
-Nie.. po prostu sądziłam że tego typu decyzje podejmujemy razem. Miło że się starasz, ja na prawdę bardzo to doceniam. Ale następnym razem tak ważne decyzje jak ta, podejmijmy razem.
Pedro popatrzył na partnerkę a ona miło się do niego uśmiechnęła.
-Masza rację, przepraszam cię kochanie, bardzo cię kocham.
-Nic się nie stało.
Szatynka chciała przytulić Pedro, lecz on nie miał na to ochoty, i odchodzi od niej.
-Co znów nie tak?
-Nic!
Mów podenerwowany.
-To dlaczego się tak złościsz?
-Bo chociaż raz chciałbym usłyszeć od ciebie to głupie "Kocham cię"
Violetta popatrzyła na niego, i nagle zesmutniała.
-Pedro, ja..
-Nic już nie mów. Po prostu zapomnij.
Tym czasem w domu Leona...
-Moi drodzy, Leon Verdas, zdobył dziś kolejny puchar! Jego Fanki szaleją. Jest on już na pewno w finale! Wszyscy jesteśmy w pewnym szoku, gdyż większość osób nawet i była pewna że Verdas nie da rady na tym wyścigu z tego względu że ścigał się on z tak zwanym mistrzem - Alexem. Który wygrał mistrzostwa 3 razy z rzędu. Leon jeszcze go nie zlikwidował, gdyż Alex ma wystarczająco dużo punktów aby być w finale a co więcej pokonać przeciwnika. Verdas przegrał z nim w 2017 jak i 2018 ale czy tym razem się również uda Alexowi wygrać? Przekonamy się już za dwa tygodnie, na mistrzostwach w Argentynie. Dziękuję i życzę miłego dnia.
Nagle telewizor został wyłączony.
-Ajajaj, kochanie przepraszam, zapomniałam.
Mówi śliczna blondynka z kręconymi włosami, z ciemnymi oczami, świetliście różowymi ustami, i białymi niczym płatki śniegu zębami. Rozmawiając z Leonem
-Nic nie szkodzi, ale żebyś czasem nie zapomniała swojej głowy.
Mówi szatyn.
-Dobrze, dobrze. Ja tu już wszystko poukładałam, a ty kiedy będziesz już w Argentynie?
-Nie wiem, za pewne pod wieczór.
-Aj, ja wieczorem będę w parku z Angelą, a ty przecież nie masz kluczy.
-To może przyjadę do parku, i do domu wrócimy razem.
-Okej, świetny pomysł to buziaki. pa!
Blondynka szybko odłożyła telefon, wzięła klucze i wyszła z domu.
-Ale.. do jakiego parku.
W nowym domu Violetty..
Hałas niesamowity. Szatynka oczywiście nie może żyć w brudzie i od razu po wejściu do domu ma zamiar poodkurzać i troszkę poogartać dom.
-Viola, co ty robisz? Dom się zaraz cały zawali!
Krzyczy Pedro wymachując rękami. A Viola wyłącza odkurzacz.
-Co?
-Leże sobie spokojnie na kanapie, a tu nagle... Koniec świata! Violetta odkurza! Czy ty chcesz żeby dom się zawalił.
Violetta przewraca oczami
-Pedro, przecież muszę trochę posprzątać. A innego odkurzacza nie mogłam znaleźć.
-Dlaczego nie chcesz spędzić miło popołudnie?
-Chcę..
-Sprzątanie to nie miłe spędzenie popołudnia.
Przerywa szatyn.
-Wiem.. wiesz to przedyskutujmy to.
-O nie
-Dlaczego nie? Ty powiesz co tobie leży na sercu a ja powiem co mi.
Nagle Pedro włącza odkurzacz, i pokazuje na uszy że niby nic nie słyszy.
-Pedro! Pedro... ach co za dziecko
Violetta bierze klucze od domu i wychodzi.
Tym czasem w parku...
Wszędzie są kamery i reporterzy, którzy mówią o kolejnym zaginionym dziecku
-Niestety ale tak zwana czarna bestia znowu zaatakowała, tym razem porwała 8-letnią dziewczynkę. Nazywamy ją czarną bestią, gdyż zazwyczaj jest ubrana w czarną odzież. Nadal nie znamy płci czarnej bestii. Dlatego prosimy rodziców o pilnowanie dzieci.
Leon, omija wszystkich reporterów i siada na ławkę w parku. Nagle obok niego siada utyły chłopczyk wraz ze swoim tatą, dziecko przypadkowo usiadło Leonowi na prawą nogę, którą już dawno miał operowaną. Lecz ból który poczuł był nie do zniesienia, Leon od razu się wcieka.
-Czy może pan go zabrać?
-Tak tak przepraszam, mój synek się boi że bestia go porwie
Dziecko płacze a jego Ojciec mu tłumaczy że bestia go nie porwi. Leon postanawia trochę pomóc Ojcu.
-Ach grubaśny chłopczyku, bestia na pewno cię nie porwie...
Ojciec chłopca cieszy się ze wsparcia młodego człowieka.
-najpierw musiała by cię podnieść co z twoją wagą na pewno się nie stanie.
Nagle Ojciec dziecka zaczyna być oburzony tym co Leon powiedział.
-Ale co pan wygaduję?
-To za pewne tato cię tak tuczy, a gdzie mama? Tylko nie mów że ją zgnietliście, biedna.
-Chodź synku, nie ma co tu siedzieć.
Ojciec wraz z synem odchodzą, a Leon mówi im na pożegnanie;
-A jak się mieścicie na jednym zdjęciu? Za pewne robicie dwa a później sklejacie je do kupy.
Nagle przychodzi, ta sama blondynka co wcześniej.
-Ach Leon, szukałam cię.
-Nie wiedziałem że bawimy się w chowanego.
-Nie żartuj sobie, gdzie byłeś?
-Miranda przecież nie dałaś mi nawet nazwy parku w którym mamy się spotkać.
-Nawet sobie nie żartuj przecież wysłałam ci ją esemesem.
-No nie przyszło mi do głowy żeby sprawdzić.
-Boże, nie idzie z tobą wytrzymać
Przewraca oczami dziewczyna.
-Nie denerwuj się tak.. czy tylko ja mam dzisiaj dobry dzień? Nerwy urodzie szkodzą.
-Leon, z tobą nie da się mieć dobrego dnia.
Docina chłopakowi, blondynka.
-A i chciałam cię poinformować że jutro musisz odebrać mojej siostrze dziecko.
-Co?
-Ja to miałam zrobić, ale mam ważne spotkanie w firmie. Proszę.
-No dobrze, idziemy?
Pyta chłopak po czym dziewczyna odchodzi, a Leon dodaje.
-Razem.. (?)
i również odchodzi.
A oto kolejny rozdział :) Opowiadam w nim o aktualnym życiu Violetty i Leona. A w następnym już się spotkają ;) Jakieś pytania? Zadawajcie śmiało :) Do tego rozdziału nie ma żadnej pioseneczki, przepraszam :* Następny rozdział prawdo podobnie już dzisiaj (mam wenę jak nigdy) lecz jeśli się nie wyrobię, jutro będzie 7 rozdział ;)
Buziaki :*
Fajny Ale licze że będzie Leonetta!!!
OdpowiedzUsuńCudo
OdpowiedzUsuń