czwartek, 7 sierpnia 2014
Opowiadanie o Leonettcie Rozdział 7
Tytuł Opowiadania; I will always love you
Numer rozdziału; 7
Tytuł rozdziału; Czarna Bestia
Teledysk promocyjny (nie tak serio, ale jest ten sam tytuł, podobna historia i ładna piosenka); https://www.youtube.com/watch?v=W7aEdoUaYus&list=UUYWV5c-oARojQ-uueJJNKRA
Leon wstał dzisiaj lewą nogą, Miranda wyszła dzisiaj wczesnym ranem, i jak zwykle nie powiedziała partnerowi, o tym gdzie ma odebrać dziecko jej siostry, a co najważniejsze... Jakie dziecko? Leon jeszcze niegdy nie widział syna, siostry partnerki, i troszkę się obawiał.
Leon tym razem postanowił zajrzeć do telefonu, bo może przysłała mu esemesa, lecz nie nic tam nie było. Więc pomyślał że mogła przyczepić mu jakąś kartkę, szukał na drzwiach od pokoju, salonu, łazienki, na drzwiach wyjściowych oraz na drzwiach do wyjścia na taras, lecz nigdzie nic nie było. Więc postanowił że poszuka na wszystkich szafkach w domu, lecz nadal nic. Chłopak był już załamany, nie miał pojęcia co robić. Nagle postanowił że zapyta się jej siostry o szczegóły, nawet nie chciał dzwonić do partnerki, ponieważ gdyby jej przerwał w pracy... po prostu lepiej żeby nie przerywał.
Po południu...
Leon odebrał już dziecko siostry Mirandy, i właśnie razem czekają na taksówkę siedząc na ławce obok teatru.
-Violetta, musisz się z tym pogodzić.
-Ale ja tak ciężko nad tym pracowałam, nauczyłam się już roli na pamięć, wszystkie piosenki mam w głowie a taniec już mi się nie myli.. nie mogę uwierzyć że chcecie mi to zrobić właśnie w tym momencie.
Violetta spanikowana i lekko odgarneła kosmyk włosa z twarzy.
-Przykro mi ale między nami współpraca się już skończyła.
Mężczyzna uśmiechną się krzywo, i odszedł. Violetta miała żal do niego, gdyż miała wystąpić w ważnym dla niej przedstawieniu, i dzień przed premierą mówią jej że znaleźli lepszą osobę do tej roli, szatynka nie mogła tego znieść.
Nagle do Leona zadzwonił telefon, on odwrócił się plecami do dziecka, by odebrać a gdy już się obrócił dziecka nie było.
-Jack! Jack!
Spanikowany szuka chłopca wołając jego imię. A telefon odłożył, gdyż i tak dzwoniący oznajmił że to pomyłka.
Tymczasem Violetta wyszła z teatru, i usiadła na ławce.
Leon nagle zauważył Jacka i czym prędzej go wziął za rękę i staną z nim blisko ławki na której siedzi szatynka, po czym powiedział.
-Jeśli jeszcze raz się zgubisz to ci nogi powyrywam! Masz się trzymać mnie w innym wypadku, tymi oto rękami, uduszę cię.
Leon straszył dziecko, aby już się nie zgubiło. Jack oczywiście nie brał tego serio, Leon tylko żartował. Ale Violetta była oburzona, podsłuchanej rozmowie, obróciła się, by zobaczyć kto jest tak okrutny, i nagle zobaczyła tą czarną koszulę, wraz z ciemnymi spodniami. Do głowy przyszła jej tylko jedna myśl "Czarna Bestia". Leon, zauważył już podjeżdżającą taksówkę, i chciał do niej wsiadać. Tymczasem tez tłumaczył Jackowi, że nie może on się już tak więcej gubić, a Violetta zakrada się od tyłu i porywa chłopca. Biegnie z nim szybko, przez miasto, popychając przechodniów. Po chwili Leon zauważa że nie ma chłopca, rozgląda się za nim, i zauważa go na rękach kobiety w czarnej kurteczce i ciemnej spódnicy.
-Czarna Besta
Zawołał w duszy i jak najprędzej ruszył za nią. Jest już blisko, lecz nadal daleko. Nieoczekiwanie do głowy wpada mu świetny plan. Zauważył on, piłkę leżącą nieopodal sklepu z dziecięcą odzieżą, czym prędzej bierze piłkę, i rzuca ją w stronę "Czarnej bestii" po czym niezwykle trafia w głowę szatynki, ona potyka się o chodnik, po czym upada.
A Leon szczęśliwie krzyczy;
-Trafiłem Czarną bestię!
Po czym jak najprędzej podchodzi pod tłum zebrany się wokół szatynki, wszyscy zadają pytanie "Czy to na prawdę jest czarna bestia?" Szatyn odsuwa Jacka, i przepycha się przez tłum, po czym zauważa tą piękną młodą twarz
-Violetta
Pomyślał.
Po kilku minutach zabrano Violę do szpitala. Do którego również przyjeżdża Leon, i twierdzi że ma okropne zawroty głowy i że musi iść się położyć.
-To niech pan się położy w domu, my przyjmujemy tylko zdrowe osoby.
-Ale ja jestem chory
Lekarz jak i Jack popatrzyli na niego z niedowierzeniem, a Leon zaczął udawać że mdleje, lekarz naturalnie nie uwierzył w jego teatrzyk. Nieoczekiwanie w gabinecie pojawiła się pielęgniarka, która potykając się o Leona wylała na niego leki, które niosła do pacjentów. Lekarz już wtedy musiał zatrzymać szatyna.
Viola budzi się z niesmakiem ze śpiączki, zauważając Leona
-To ty?
Nagle przed moją twarzą staną ten, w którym po raz pierwszy zanurzyłam swoje oczęta.
-Nie, to Czarna Bestia.
Zażartował, a ja nie za bardzo pamiętając co się stało uśmiechnęłam się nie chętnie.
Nagle, poczułam, okrutny ból. Był on nie do zniesienia.
-Ach czuje się jakby kamień we mnie walną.
-To nie był kamień tylko piłka.
Nagle wszystko sobie przypomniałam.. ale chwila, czyli to Leon jest tym który porywa dzieci?
-A więc to ty mnie tak załatwiłeś, wiesz powinieneś się wstydzić.
-Ja? To ty chciałaś porwać moje dziecko.
Viola trzymając się za głową, onieśmiela.. "moje dziecko" te słowa bardzo ją zabolały, mimo to że nie kochała już Leona, nadal były wspomnienia..
Tymczasem na recepcji...
Pod recepcje podchodzi Miranda
-Dzień dobry, ja do mojego partnera "Czarnej Bestii"
Chłopak oparty o ladę zaczyna się śmiać, okazuje się że to Pedro.
-Witaj, twoja czarna bestia zaatakowała dzisiaj czarną bestię.
-Tak strasznie przepraszam, on tak czasami ma.
-Czyli jest Czarną Bestią?
-Nie.. po prostu bestią.
Oboje się zaśmiali.
-Jestem Pedro
-A ja Miranda
-Miranda Lamond?
Pyta zaskoczony.
-Tak
Blodynka uśmiechnęła się sympatycznie
-Jaki ten świat mały, już od paru dni próbuje zrobić wszystko aby się z Panią skontaktować, mam do Pani małą prośbę... nagle pani z recepcji oznajmia im że ich partnerzy leżą w sali 112, oni ruszają w stronę sali oraz umawiają się na spotkanie.
-Czyli jesteś już żonaty?
Pyta zaciekawiona szatynka.
-Zwariowałaś? W tym wieku? Nie.. chyba nie pomyślałaś że Jack jest serio moim synem, bo wiesz on ma 8 lat, gdyby tak było, tatą bym był już w wieku 14 lat.
Viola, nadal czuła niechęć, jakoś tak nie chciała się uśmiechać.
-A powiedz mi ty masz kogoś?
-Tak, mam chłopaka, który jest najcudowniejszy na świecie.
Violetta sama nie wiedziała dlaczego ale pochwaliła Pedra, tak na prawdę wcale nie chciała, po prostu coś jej podpowiedziało że musi.
-Masz takie piękne oczy
Powiedział spoglądając w zaszklone oczy szatynki. Ona od razu, poczuła miłą chęć aby się uśmiechnąć, kiedy on nagle dodał
-Tylko szkoda że są one takie smutne, chyba a jednak ten twój najcudowniejszy na świecie chłopak nie jest aż taki cudowny.
Leon trafił w jej czuły punkt, nie było widać aż tak bardzo nie szczęścia szatynki, lecz Leon od razu je zauważył. Nadal łączyło ich to "specjalne" uczucie. Nagle ich rozmowę przerwała Miranda i Pedro którzy weszli do ich sali.
-Viola, czy wszystko w porządku?
Pyta zamartwiając się Pedro, Viola niechętnie odpowiada.
-Tak...
Miranda od razu, ma wyrzuty do chłopaka że wyrządził krzywdę szatynce, lecz Violetta broni Leon, i mówi że każdy by tak zareagował na czarną bestię. Po czym wszyscy się zaśmiali.
-No dobrze to my już idziemy, prawda Miranda?
-Tak...
-Żegnajcie.
Leon ma właśnie wychodzić kiedy nagle obraca się i mówi.
-Nie.. nigdy nie mówmy słowa "żegnaj" ponieważ ono odbiera nadzieję na ponowne spotkanie
-Leon ciebie nikt nie chce ponownie spotkać. Pa
Mówi Miranda znudzona gadaniem Leona. Po chwili wyszli.
-Czy on coś brał?
Dodał Pedro
I oto koniec 7 już rozdziału *.* Ale ten czas szybko leci, czyż nie? :) No więc Viola i Leon się spotkali, w dość wesoły sposób ale spotkali. Heh moja koleżanka się mnie pyta dlaczego robię z Leona takiego głupka, a z Vilu taką "ciamajdę" jak to ona powiedziała. Ja po prostu chciałam wam pokazać jak zmieniła ich ta ogromna odległość która ich dzieliła. Mam nadzieję że Leon nie jest aż tak bardzo głupkowaty jak ona powiedziała a Vilu nie jest ciamajdą, ja tam się z nią nie zgodzę, chociaż wy możecie mieć inne zdanie ;) Oto kolejny rozdział bez piosenki *o* Przepraszam, ale teraz będzie ich troszkę dużo >.< Jeszcze raz przepraszam. Czy tylko mi się wydaje, czy ten rozdział jest dość krótki -,- Przepraszam, nad następnym się bardziej wysilę, już zaczęłam go nawet pisać ale wątpię żebym dzisiaj zdążyła ;) To jest już drugi dzisiaj więc i tak powinniście być wdzięczny, no dobrze ja już nie tarkotam xd
Buziaki :**
Opowiadanie o Leonettcie rozdział 6
Tytuł Opowiadania; I will always love you
Numer rozdziału; 6
Tytuł rozdziału; Nowe życie
Teledysk promocyjny (nie tak serio, ale jest ten sam tytuł, podobna historia i ładna piosenka); https://www.youtube.com/watch?v=W7aEdoUaYus&list=UUYWV5c-oARojQ-uueJJNKRA
Pięć lat później...
"Witaj pamiętniku, tak dawno do ciebie nie zaglądałam. Ostatnim razem widziałam cię jakieś 5 lat temu, głównie porzuciłam cię gdyż skończyły mi się już kartki, lecz dzisiaj zbierałam już stare rzeczy z pokoju i zauważyłam ciebie, wyciągnęłam cię aby powspominać troszkę. Nagle zauważyłam że masz jeszcze dwie, ostatnie już, strony do zapisania. Więc postanowiłam zapisać je całe, i właśnie to robię. Zacznijmy od tego że moje życie zmieniło się bardzo. Mam teraz cudownego chłopaka, nawet można powiedzieć że narzeczonego, niby pierścionka nie dostałam, ale tak jakby słyszę te weselne dzwony. Nazywa się on Pedro, a tutaj jedno zdjęcie które dowodzi o tym jak bardzo się kochamy;
Naprawdę bardzo go kocham. Wkrótce mija rocznica naszego spotkania... to już trzy lata, jak się znamy. A poznałam go na planie filmowym, w Madrycie, na początku nie mieliśmy za bardzo o czym rozmawiać ale później, czuliśmy się jakbyśmy się znali 100 lat. Właśnie się pakuję bo mam zamiar się do niego wprowadzić, co prawda nie jestem jeszcze do końca gotowa, jakoś tak obawiam się że nie dam sobie rady. Na szczęście wiele osób mnie wspiera np. moja kochana siostrzyczka Ludmiła czy ukochana przyjaciółka Fran. A no właśnie nie wspomniała, ja i Ludmiła się strasznie zżyłyśmy! Jesteśmy teraz jak prawdziwe siostry! Dosłownie jak papuszki nie rozłączki, zawsze się wspieramy, i sobie pomagamy. Lecz jak na razie mi jej brakuje, gdyż wyjechała z Federico do Egiptu, zaczynają się wakacje, i co tydzień będą oni w innych miejscach. Zawsze tak jest, a co najgorsze, zawsze chcą mnie wyciągać razem z nimi. Na szczęście teraz miałam wymówkę i nie musiałam nigdzie jechać.
Ja nie zważam na to czy są wakacje, czy święta, czy cokolwiek innego, muszę się oddawać swojej karierze, jest ona dla mnie bardzo ważna. Jestem teraz aktorką musicalową, a czasami po prostu piosenkarką. Zagrałam już w 6 filmach, a jeden z nich zdobył nawet Oscara. Niestety dopiero tylko w jednym z tych filmów dostałam główną rolę, ale od czegoś trzeba zacząć."
-Violetta, jesteś już gotowa?
Co? Ach tak to Pedro
-Tak, ja tylko musiałam coś napisać. Ale już skończyłam.
Nie mogłam mu powiedzieć że piszę w pamiętniku czy coś tego typu, zapewne by mnie wyśmiał.
-No dobrze, a masz jeszcze jakieś walizki, nie chce mi się tu już później wracać.
-Nie tamta była ostatnia, mam za to pudełko, to tutaj.
Podałam mu pudełko i po kryjomu włożyłam tam pamiętni. Pedro zabrał pudło, a do mojego już starego pokoju, przyszedł tato. Widziałam te łzy w jego oczach, tak bardzo nie chciał żebym odchodziła, ale wiedział że musi dać mi wolność.. on wierzy we mnie, on wie że dam radę. Ale ja, mam wątpliwości.
-Czyli wyjeżdżasz?
-Tak, kiedyś musiał nadejść ten dzień kiedy niczym ptak wyfrunę z gniazda by móc zbudować swoje.
-Tak szybko wyrosłaś, jak to możliwe.
-Oj tato.
Przytuliłam go bardzo, bardzo, bardzo mocno! Nie chciałam puszczać, to był chyba nasz najdłuższy przytulas.
-Violetta idziesz?
Zawołał Pedro. Szatynce trudno było pożegnać tatę, lecz w końcu musiała. Powiedziała to bolesne słowo "żegnaj" i poszła swoją drogą.
Wyszła przed dom, obróciła się w stronę Ramallo, Olgi, Priscilli i Germana po czym do nich pomachała. Ze łzami w oczach odjechała.
Viola i Pedro, jechali już 30 minut. Co dziwiło szatynkę gdyż wczesnymi czasy, do jego domu dojeżdżali w 10 minut, ale nie chciała się wtrącać.
Nagle Pedro zajechał pod piękny dom, z ogrodem jak z bajki. Violetta była bardzo zaskoczona.
-Pedro, co tutaj robimy?
-To jest nasz nowy dom.
-Nasz co? Pedro przecież umawialiśmy się na to że będziemy mieszkać w twoim, skromnym małym domku, ale nie ty musiałeś kupić pałac!
Pedro, wysiadł z samochodu trzaskając drzwiami.
-Ja zrobiłem to dla nas! Po prostu uważam że lepiej będzie dla nas, jak zaczniemy od nowa. Z nowym domem, nowym samochodem. Uważałem że dzięki temu będziesz szczęśliwa!
Szatynka również wysiadła z samochodu.
-Szczęśliwa? Pedro pieniądze szczęścia nie dają! One próbują je zastąpić i tyle!
-Tak czyli ja się staram a ty to masz daleko gdzieś, i w ogóle nie obchodzą cię moje starania! Tak to mam rozumieć?
Szatynka popatrzyła na Pedro z niechęcią. a on usiadł na schodku przed domem. Violetta podeszła do niego i złapała go za rękę
-Nie.. po prostu sądziłam że tego typu decyzje podejmujemy razem. Miło że się starasz, ja na prawdę bardzo to doceniam. Ale następnym razem tak ważne decyzje jak ta, podejmijmy razem.
Pedro popatrzył na partnerkę a ona miło się do niego uśmiechnęła.
-Masza rację, przepraszam cię kochanie, bardzo cię kocham.
-Nic się nie stało.
Szatynka chciała przytulić Pedro, lecz on nie miał na to ochoty, i odchodzi od niej.
-Co znów nie tak?
-Nic!
Mów podenerwowany.
-To dlaczego się tak złościsz?
-Bo chociaż raz chciałbym usłyszeć od ciebie to głupie "Kocham cię"
Violetta popatrzyła na niego, i nagle zesmutniała.
-Pedro, ja..
-Nic już nie mów. Po prostu zapomnij.
Tym czasem w domu Leona...
-Moi drodzy, Leon Verdas, zdobył dziś kolejny puchar! Jego Fanki szaleją. Jest on już na pewno w finale! Wszyscy jesteśmy w pewnym szoku, gdyż większość osób nawet i była pewna że Verdas nie da rady na tym wyścigu z tego względu że ścigał się on z tak zwanym mistrzem - Alexem. Który wygrał mistrzostwa 3 razy z rzędu. Leon jeszcze go nie zlikwidował, gdyż Alex ma wystarczająco dużo punktów aby być w finale a co więcej pokonać przeciwnika. Verdas przegrał z nim w 2017 jak i 2018 ale czy tym razem się również uda Alexowi wygrać? Przekonamy się już za dwa tygodnie, na mistrzostwach w Argentynie. Dziękuję i życzę miłego dnia.
Nagle telewizor został wyłączony.
-Ajajaj, kochanie przepraszam, zapomniałam.
Mówi śliczna blondynka z kręconymi włosami, z ciemnymi oczami, świetliście różowymi ustami, i białymi niczym płatki śniegu zębami. Rozmawiając z Leonem
-Nic nie szkodzi, ale żebyś czasem nie zapomniała swojej głowy.
Mówi szatyn.
-Dobrze, dobrze. Ja tu już wszystko poukładałam, a ty kiedy będziesz już w Argentynie?
-Nie wiem, za pewne pod wieczór.
-Aj, ja wieczorem będę w parku z Angelą, a ty przecież nie masz kluczy.
-To może przyjadę do parku, i do domu wrócimy razem.
-Okej, świetny pomysł to buziaki. pa!
Blondynka szybko odłożyła telefon, wzięła klucze i wyszła z domu.
-Ale.. do jakiego parku.
W nowym domu Violetty..
Hałas niesamowity. Szatynka oczywiście nie może żyć w brudzie i od razu po wejściu do domu ma zamiar poodkurzać i troszkę poogartać dom.
-Viola, co ty robisz? Dom się zaraz cały zawali!
Krzyczy Pedro wymachując rękami. A Viola wyłącza odkurzacz.
-Co?
-Leże sobie spokojnie na kanapie, a tu nagle... Koniec świata! Violetta odkurza! Czy ty chcesz żeby dom się zawalił.
Violetta przewraca oczami
-Pedro, przecież muszę trochę posprzątać. A innego odkurzacza nie mogłam znaleźć.
-Dlaczego nie chcesz spędzić miło popołudnie?
-Chcę..
-Sprzątanie to nie miłe spędzenie popołudnia.
Przerywa szatyn.
-Wiem.. wiesz to przedyskutujmy to.
-O nie
-Dlaczego nie? Ty powiesz co tobie leży na sercu a ja powiem co mi.
Nagle Pedro włącza odkurzacz, i pokazuje na uszy że niby nic nie słyszy.
-Pedro! Pedro... ach co za dziecko
Violetta bierze klucze od domu i wychodzi.
Tym czasem w parku...
Wszędzie są kamery i reporterzy, którzy mówią o kolejnym zaginionym dziecku
-Niestety ale tak zwana czarna bestia znowu zaatakowała, tym razem porwała 8-letnią dziewczynkę. Nazywamy ją czarną bestią, gdyż zazwyczaj jest ubrana w czarną odzież. Nadal nie znamy płci czarnej bestii. Dlatego prosimy rodziców o pilnowanie dzieci.
Leon, omija wszystkich reporterów i siada na ławkę w parku. Nagle obok niego siada utyły chłopczyk wraz ze swoim tatą, dziecko przypadkowo usiadło Leonowi na prawą nogę, którą już dawno miał operowaną. Lecz ból który poczuł był nie do zniesienia, Leon od razu się wcieka.
-Czy może pan go zabrać?
-Tak tak przepraszam, mój synek się boi że bestia go porwie
Dziecko płacze a jego Ojciec mu tłumaczy że bestia go nie porwi. Leon postanawia trochę pomóc Ojcu.
-Ach grubaśny chłopczyku, bestia na pewno cię nie porwie...
Ojciec chłopca cieszy się ze wsparcia młodego człowieka.
-najpierw musiała by cię podnieść co z twoją wagą na pewno się nie stanie.
Nagle Ojciec dziecka zaczyna być oburzony tym co Leon powiedział.
-Ale co pan wygaduję?
-To za pewne tato cię tak tuczy, a gdzie mama? Tylko nie mów że ją zgnietliście, biedna.
-Chodź synku, nie ma co tu siedzieć.
Ojciec wraz z synem odchodzą, a Leon mówi im na pożegnanie;
-A jak się mieścicie na jednym zdjęciu? Za pewne robicie dwa a później sklejacie je do kupy.
Nagle przychodzi, ta sama blondynka co wcześniej.
-Ach Leon, szukałam cię.
-Nie wiedziałem że bawimy się w chowanego.
-Nie żartuj sobie, gdzie byłeś?
-Miranda przecież nie dałaś mi nawet nazwy parku w którym mamy się spotkać.
-Nawet sobie nie żartuj przecież wysłałam ci ją esemesem.
-No nie przyszło mi do głowy żeby sprawdzić.
-Boże, nie idzie z tobą wytrzymać
Przewraca oczami dziewczyna.
-Nie denerwuj się tak.. czy tylko ja mam dzisiaj dobry dzień? Nerwy urodzie szkodzą.
-Leon, z tobą nie da się mieć dobrego dnia.
Docina chłopakowi, blondynka.
-A i chciałam cię poinformować że jutro musisz odebrać mojej siostrze dziecko.
-Co?
-Ja to miałam zrobić, ale mam ważne spotkanie w firmie. Proszę.
-No dobrze, idziemy?
Pyta chłopak po czym dziewczyna odchodzi, a Leon dodaje.
-Razem.. (?)
i również odchodzi.
A oto kolejny rozdział :) Opowiadam w nim o aktualnym życiu Violetty i Leona. A w następnym już się spotkają ;) Jakieś pytania? Zadawajcie śmiało :) Do tego rozdziału nie ma żadnej pioseneczki, przepraszam :* Następny rozdział prawdo podobnie już dzisiaj (mam wenę jak nigdy) lecz jeśli się nie wyrobię, jutro będzie 7 rozdział ;)
Buziaki :*
Numer rozdziału; 6
Tytuł rozdziału; Nowe życie
Teledysk promocyjny (nie tak serio, ale jest ten sam tytuł, podobna historia i ładna piosenka); https://www.youtube.com/watch?v=W7aEdoUaYus&list=UUYWV5c-oARojQ-uueJJNKRA
Pięć lat później...
"Witaj pamiętniku, tak dawno do ciebie nie zaglądałam. Ostatnim razem widziałam cię jakieś 5 lat temu, głównie porzuciłam cię gdyż skończyły mi się już kartki, lecz dzisiaj zbierałam już stare rzeczy z pokoju i zauważyłam ciebie, wyciągnęłam cię aby powspominać troszkę. Nagle zauważyłam że masz jeszcze dwie, ostatnie już, strony do zapisania. Więc postanowiłam zapisać je całe, i właśnie to robię. Zacznijmy od tego że moje życie zmieniło się bardzo. Mam teraz cudownego chłopaka, nawet można powiedzieć że narzeczonego, niby pierścionka nie dostałam, ale tak jakby słyszę te weselne dzwony. Nazywa się on Pedro, a tutaj jedno zdjęcie które dowodzi o tym jak bardzo się kochamy;
Ja nie zważam na to czy są wakacje, czy święta, czy cokolwiek innego, muszę się oddawać swojej karierze, jest ona dla mnie bardzo ważna. Jestem teraz aktorką musicalową, a czasami po prostu piosenkarką. Zagrałam już w 6 filmach, a jeden z nich zdobył nawet Oscara. Niestety dopiero tylko w jednym z tych filmów dostałam główną rolę, ale od czegoś trzeba zacząć."
-Violetta, jesteś już gotowa?
Co? Ach tak to Pedro
-Tak, ja tylko musiałam coś napisać. Ale już skończyłam.
Nie mogłam mu powiedzieć że piszę w pamiętniku czy coś tego typu, zapewne by mnie wyśmiał.
-No dobrze, a masz jeszcze jakieś walizki, nie chce mi się tu już później wracać.
-Nie tamta była ostatnia, mam za to pudełko, to tutaj.
Podałam mu pudełko i po kryjomu włożyłam tam pamiętni. Pedro zabrał pudło, a do mojego już starego pokoju, przyszedł tato. Widziałam te łzy w jego oczach, tak bardzo nie chciał żebym odchodziła, ale wiedział że musi dać mi wolność.. on wierzy we mnie, on wie że dam radę. Ale ja, mam wątpliwości.
-Czyli wyjeżdżasz?
-Tak, kiedyś musiał nadejść ten dzień kiedy niczym ptak wyfrunę z gniazda by móc zbudować swoje.
-Tak szybko wyrosłaś, jak to możliwe.
-Oj tato.
Przytuliłam go bardzo, bardzo, bardzo mocno! Nie chciałam puszczać, to był chyba nasz najdłuższy przytulas.
-Violetta idziesz?
Zawołał Pedro. Szatynce trudno było pożegnać tatę, lecz w końcu musiała. Powiedziała to bolesne słowo "żegnaj" i poszła swoją drogą.
Wyszła przed dom, obróciła się w stronę Ramallo, Olgi, Priscilli i Germana po czym do nich pomachała. Ze łzami w oczach odjechała.
Viola i Pedro, jechali już 30 minut. Co dziwiło szatynkę gdyż wczesnymi czasy, do jego domu dojeżdżali w 10 minut, ale nie chciała się wtrącać.
Nagle Pedro zajechał pod piękny dom, z ogrodem jak z bajki. Violetta była bardzo zaskoczona.
-Pedro, co tutaj robimy?
-To jest nasz nowy dom.
-Nasz co? Pedro przecież umawialiśmy się na to że będziemy mieszkać w twoim, skromnym małym domku, ale nie ty musiałeś kupić pałac!
Pedro, wysiadł z samochodu trzaskając drzwiami.
-Ja zrobiłem to dla nas! Po prostu uważam że lepiej będzie dla nas, jak zaczniemy od nowa. Z nowym domem, nowym samochodem. Uważałem że dzięki temu będziesz szczęśliwa!
Szatynka również wysiadła z samochodu.
-Szczęśliwa? Pedro pieniądze szczęścia nie dają! One próbują je zastąpić i tyle!
-Tak czyli ja się staram a ty to masz daleko gdzieś, i w ogóle nie obchodzą cię moje starania! Tak to mam rozumieć?
Szatynka popatrzyła na Pedro z niechęcią. a on usiadł na schodku przed domem. Violetta podeszła do niego i złapała go za rękę
-Nie.. po prostu sądziłam że tego typu decyzje podejmujemy razem. Miło że się starasz, ja na prawdę bardzo to doceniam. Ale następnym razem tak ważne decyzje jak ta, podejmijmy razem.
Pedro popatrzył na partnerkę a ona miło się do niego uśmiechnęła.
-Masza rację, przepraszam cię kochanie, bardzo cię kocham.
-Nic się nie stało.
Szatynka chciała przytulić Pedro, lecz on nie miał na to ochoty, i odchodzi od niej.
-Co znów nie tak?
-Nic!
Mów podenerwowany.
-To dlaczego się tak złościsz?
-Bo chociaż raz chciałbym usłyszeć od ciebie to głupie "Kocham cię"
Violetta popatrzyła na niego, i nagle zesmutniała.
-Pedro, ja..
-Nic już nie mów. Po prostu zapomnij.
Tym czasem w domu Leona...
-Moi drodzy, Leon Verdas, zdobył dziś kolejny puchar! Jego Fanki szaleją. Jest on już na pewno w finale! Wszyscy jesteśmy w pewnym szoku, gdyż większość osób nawet i była pewna że Verdas nie da rady na tym wyścigu z tego względu że ścigał się on z tak zwanym mistrzem - Alexem. Który wygrał mistrzostwa 3 razy z rzędu. Leon jeszcze go nie zlikwidował, gdyż Alex ma wystarczająco dużo punktów aby być w finale a co więcej pokonać przeciwnika. Verdas przegrał z nim w 2017 jak i 2018 ale czy tym razem się również uda Alexowi wygrać? Przekonamy się już za dwa tygodnie, na mistrzostwach w Argentynie. Dziękuję i życzę miłego dnia.
Nagle telewizor został wyłączony.
-Ajajaj, kochanie przepraszam, zapomniałam.
Mówi śliczna blondynka z kręconymi włosami, z ciemnymi oczami, świetliście różowymi ustami, i białymi niczym płatki śniegu zębami. Rozmawiając z Leonem
-Nic nie szkodzi, ale żebyś czasem nie zapomniała swojej głowy.
Mówi szatyn.
-Dobrze, dobrze. Ja tu już wszystko poukładałam, a ty kiedy będziesz już w Argentynie?
-Nie wiem, za pewne pod wieczór.
-Aj, ja wieczorem będę w parku z Angelą, a ty przecież nie masz kluczy.
-To może przyjadę do parku, i do domu wrócimy razem.
-Okej, świetny pomysł to buziaki. pa!
Blondynka szybko odłożyła telefon, wzięła klucze i wyszła z domu.
-Ale.. do jakiego parku.
W nowym domu Violetty..
Hałas niesamowity. Szatynka oczywiście nie może żyć w brudzie i od razu po wejściu do domu ma zamiar poodkurzać i troszkę poogartać dom.
-Viola, co ty robisz? Dom się zaraz cały zawali!
Krzyczy Pedro wymachując rękami. A Viola wyłącza odkurzacz.
-Co?
-Leże sobie spokojnie na kanapie, a tu nagle... Koniec świata! Violetta odkurza! Czy ty chcesz żeby dom się zawalił.
Violetta przewraca oczami
-Pedro, przecież muszę trochę posprzątać. A innego odkurzacza nie mogłam znaleźć.
-Dlaczego nie chcesz spędzić miło popołudnie?
-Chcę..
-Sprzątanie to nie miłe spędzenie popołudnia.
Przerywa szatyn.
-Wiem.. wiesz to przedyskutujmy to.
-O nie
-Dlaczego nie? Ty powiesz co tobie leży na sercu a ja powiem co mi.
Nagle Pedro włącza odkurzacz, i pokazuje na uszy że niby nic nie słyszy.
-Pedro! Pedro... ach co za dziecko
Violetta bierze klucze od domu i wychodzi.
Tym czasem w parku...
Wszędzie są kamery i reporterzy, którzy mówią o kolejnym zaginionym dziecku
-Niestety ale tak zwana czarna bestia znowu zaatakowała, tym razem porwała 8-letnią dziewczynkę. Nazywamy ją czarną bestią, gdyż zazwyczaj jest ubrana w czarną odzież. Nadal nie znamy płci czarnej bestii. Dlatego prosimy rodziców o pilnowanie dzieci.
Leon, omija wszystkich reporterów i siada na ławkę w parku. Nagle obok niego siada utyły chłopczyk wraz ze swoim tatą, dziecko przypadkowo usiadło Leonowi na prawą nogę, którą już dawno miał operowaną. Lecz ból który poczuł był nie do zniesienia, Leon od razu się wcieka.
-Czy może pan go zabrać?
-Tak tak przepraszam, mój synek się boi że bestia go porwie
Dziecko płacze a jego Ojciec mu tłumaczy że bestia go nie porwi. Leon postanawia trochę pomóc Ojcu.
-Ach grubaśny chłopczyku, bestia na pewno cię nie porwie...
Ojciec chłopca cieszy się ze wsparcia młodego człowieka.
-najpierw musiała by cię podnieść co z twoją wagą na pewno się nie stanie.
Nagle Ojciec dziecka zaczyna być oburzony tym co Leon powiedział.
-Ale co pan wygaduję?
-To za pewne tato cię tak tuczy, a gdzie mama? Tylko nie mów że ją zgnietliście, biedna.
-Chodź synku, nie ma co tu siedzieć.
Ojciec wraz z synem odchodzą, a Leon mówi im na pożegnanie;
-A jak się mieścicie na jednym zdjęciu? Za pewne robicie dwa a później sklejacie je do kupy.
Nagle przychodzi, ta sama blondynka co wcześniej.
-Ach Leon, szukałam cię.
-Nie wiedziałem że bawimy się w chowanego.
-Nie żartuj sobie, gdzie byłeś?
-Miranda przecież nie dałaś mi nawet nazwy parku w którym mamy się spotkać.
-Nawet sobie nie żartuj przecież wysłałam ci ją esemesem.
-No nie przyszło mi do głowy żeby sprawdzić.
-Boże, nie idzie z tobą wytrzymać
Przewraca oczami dziewczyna.
-Nie denerwuj się tak.. czy tylko ja mam dzisiaj dobry dzień? Nerwy urodzie szkodzą.
-Leon, z tobą nie da się mieć dobrego dnia.
Docina chłopakowi, blondynka.
-A i chciałam cię poinformować że jutro musisz odebrać mojej siostrze dziecko.
-Co?
-Ja to miałam zrobić, ale mam ważne spotkanie w firmie. Proszę.
-No dobrze, idziemy?
Pyta chłopak po czym dziewczyna odchodzi, a Leon dodaje.
-Razem.. (?)
i również odchodzi.
A oto kolejny rozdział :) Opowiadam w nim o aktualnym życiu Violetty i Leona. A w następnym już się spotkają ;) Jakieś pytania? Zadawajcie śmiało :) Do tego rozdziału nie ma żadnej pioseneczki, przepraszam :* Następny rozdział prawdo podobnie już dzisiaj (mam wenę jak nigdy) lecz jeśli się nie wyrobię, jutro będzie 7 rozdział ;)
Buziaki :*
środa, 6 sierpnia 2014
Opowiadanie o Leonettcie Rozdział 5
Tytuł Opowiadania; I will always love you
Numer rozdziału; 5
Tytuł rozdziału; Po prostu żegnaj
Teledysk promocyjny (nie tak serio, ale jest ten sam tytuł, podobna historia i ładna piosenka); https://www.youtube.com/watch?v=W7aEdoUaYus&list=UUYWV5c-oARojQ-uueJJNKRA
Leon i Viola siedzieli swobodnie w parku, miło rozmawiali, i cieszyli się sobą na wzajem. To była jedna z ich cudownych chwil spędzonych razem.
-Violu, mam do ciebie pytanie
Oznajmia Leon
-Tak?
Pyta zaciekawiona szatynka.
-Czy chciałabyś spędzić ze mną całe życie?
Viola się zaśmiała, za to Leon popatrzył na nią poważnie
-Leon, czy to są oświadczyny? Bo wiesz nie jestem jeszcze gotowa
-Nie, pytam tak serio... czy chciałabyś?
Viola uśmiechnęła się w stronę ukochanego, i promiennie powiedziała
-Oczywiście że tak!
Po czym przytuliła chłopaka
Nagle do szatyna dzwoni telefon, a on od razu go odbiera
"Słucham? - Tak tato, mam czas"
Mówi Leon odchodząc kilka kroków od ukochanej, Viola zostaje sama, czym w ogóle się nie przejmuje. Cały czas buja daleko w chmurach, tak bardzo jest zakochana że nawet trudno jej dostrzec rzeczywistość. Leon, przychodzi do Violetty, nie ma dobrych wieści.
-Violetta, muszę wyjechać.
Szatynka popatrzyła na niego z nie do wiarą
-Jak to? Dlaczego?
-Moja mama ma za dwa dni pogrzeb w Meksyku, nie wyjadę na długo, to zajmie tylko kilka dni.
-Ale...
Viola, zaczęła panikować... Została by się sama? Ojciec w podróży poślubnej, Olga wczoraj wieczorem wyjechała wraz z Ramallo na drugi koniec Argentyny w jakiejś ważnej sprawie a Federico ma własną kawalerkę, i co ona teraz zrobi, sama w tak ogromnym domu?
-Nie martw się, przecież możesz poprosić Francescę aby u ciebie parę dni przenocowała, to na prawdę długo nie zajmie.
-Obiecujesz?
Pyta już uspokojona Viola
-Obiecuję.
Przytulają się czule. A Leon po chwili odchodzi gdyż musi się pójść spakować. Viola jest załamana, co prawda nie obawia się już o to że będzie samotna, ale będzie jej brakować ukochanego, nawet i przez te parę nie licznych dni. Szatynka postanowiła przejść się w stronę domu przyjaciółki, by troszkę się wyżalić i poopowiadać o romantycznych chwilach z Leonem.
Po piętnastu minutach była już u przyjaciółki, właśnie zaczynała jej opowiadać jaki to Leon jest cudowny.
-Ach tylko ci zazdroszczę, ale ja też muszę się tobie czymś pochwalić
Mówi podekscytowana brunetka.
-Co? Pogodziłaś się z Marco?
Francesca popatrzyła na przyjaciółkę ze złością
-Przecież wiesz że z Marco jest koniec, więc po co mi o nim przypominasz?
-Przepraszam, tak mi się wypsnęło. To powiedz.. co to za nowy przystojniak?
-No więc, nie jest on zupełnie taki nowy - Pochodzi z Hiszpanii..
-Oo Hiszpan, jak ciekawie.
Zaśmiały się
-No i, jest brunetem, jest on dość przystojny, jego pasja to również muzyka...
-No dobra, przystojny, brunet, Hiszpan. A jak się nazywa? A co więcej kiedy go poznam?
-Nazywa się Diego, a poznawać go już raczej nie musisz
-Diego?
Pyta szatynka, a Fran kiwa głową na "tak"
-Diego, Hiszpan, brunet... chwila! Diego!?! Nie wierze!
-To ty dopiero się zorientowałaś.
Szatynka zaczęła piszczeć z radości i ściskać przyjaciółkę, była bardzo szczęśliwa z tych miłych i zaskakujących wieści.
-Ale opowiadaj, jak to było?
-No więc, Diego powiedział że bardzo mu się podobam, i że cały czas o mnie myśli do tego gdy jestem przy nim serce mu prawie wybucha.
-To ci powiedział?
-Tak.. romantyczne co nie?
-Chyba trochę fantazjujesz
Viola udaje że nie wierzy przyjaciółce.
-Fantazjuje? Do prawdy!
Fran lekko bije szatynkę w prawe ramię, i ponownie zaczynają się tulić.
-To jak, nie masz nic przeciwko, temu nocowaniu?
-Jasne że nie, ale nocujemy u ciebie, nie mam zamiaru, mieć na karku mojej mamy.
-No pewnie.
Przyjaciółki wymieniły się uśmiechami. Francesca zaczęła pakować parę rzeczy na następne 2 dni które spędzi u Violetty, a gdy już skończyła obie wyszły z domu i poszyły do domu Violetty.
Po paru minutach były już obok drzwi, na których była karteczka, na której pisało "Do Violetty". Viola od razu ja zauważyła, odtworzyła szybko drzwi od domu, wzięła karteczkę i weszła z nią do pomieszczenia. Odłożyła swoją małą kremową torebkę i zaczęła czytać karteczkę.
"Violu, tu Leon. Muszę Cię poinformować że, niestety ale plany się zmieniły. Co prawda nadal wyjeżdżam ale tym razem już na dłużej, nie umiałem ci tego powiedzieć osobiście. Co prawda, gdy mówiłem ci o moim wyjeździe wcześniej to jeszcze nie wiedziałem że muszę wyjeżdżać na dłużej, a mówiąc na dłużej mam na myśli parę lat. Mój tato postanowił że się tam przeniesiemy. To będzie lepsze dla mnie jak i dla całej mojej rodziny, chcę z nimi być puki mogę, oni jak na razie są dla mnie najważniejsi. Ale od razu gdy skończę studia, mam zamiar wrócić do Argentyny, nie wymagam od ciebie żebyś na mnie czekała, ale wiedz że zdania nie zmienię. Kocham Cię z całego serca
Leon"
Violetta od razu po skończeniu czytania listu, pobiegła w stronę drzwi
-Violetta co się dzieje?
Pyta zaniepokojona Fran, lecz Viola nie zdążyła jej odpowiedzieć. Biegła ona jak najszybciej do domu Leona, chciała go zatrzymać, na całe szczęście nie mieszkali oni daleko od siebie. Szatynka biegła ile sił w nogach, była już przed domem ukochanego, nie czekała chwili dłużej czym prędzej zapukała do drzwi. Niestety nikt jej nie otwierał drzwi, pociągnęła ona za klamkę lecz drzwi były zamknięte... Viola zaczęła płakać, skuliła się w kulkę i oparła się o drzwi, przez kilka sekund nie umiała powstrzymać płaczu. Postanowiła pójść już do domu. Szła powoli, jej łzy lekko spływały po jej twarzy. Gdy szła zaczęła śpiewać sobie kawałek piosenki "Nuestro Camino" i przy okazji przypominała sobie kilka cudownych chwil z ukochanym.
Była już niedaleko domu, miała właśnie przechodzić przez ulicę, obejrzała się w prawdo i w le... Chwila!!! Zobaczyła ona nagle jej twarz dobrze znajomą, to mógł być tylko...
-Leon!!!
Zawołała, a szatyn od razu ją zauważył, Viola jak najprędzej biegła w jego stronę, Leon na nią czekał, spodziewała się że będzie on jak najprędzej się spieszył by wejść do samochodu Ojca i odjechać, lecz nie on spokojnie na nią czekał. Viola była już blisko ukochanego, nie umiała wydusić z siebie ani jednego słowa, a łzy leciały jej ciurkiem. Leon spojrzał na nią smutnym wzrokiem.
-Dlaczego Leon? Dlaczego chcesz mnie zostawić?
Chłopak nie wiedział co ma odpowiedzieć
-Violetta, ja...
-Proszę Leon nie rób mi tego! Tak bardzo cię kocham!
Szatynka nie chciała puścić swojej miłości tak po prostu.. nie umiała.
-Viola, zrozum ja muszę.
-Nie ty nic nie musisz, przecież tak bardzo się kochamy, dlaczego mamy aż tak cierpieć?
-Jesteśmy jeszcze dziećmi, co prawda, darzymy się naprawdę wielkim uczuciem ale ja muszę się na razie przejąć moją rodziną, ona jest teraz dla mnie najważniejsza. Przepraszam cię, obiecuję ci że się jeszcze zobaczymy.
-Nie wierzę Ci! Na pewno wyjedziesz i się zakochasz, ja raczej tez kogoś spotkam.. nie chcę żyć bez ciebie, ja tak nie umiem.
-Przykro mi, ale musisz to zaakceptować, przepraszam Violetta.
Jak to mówią - Jak kocha to poczeka. Tylko dlaczego muszą aż tak cierpieć?
Leon odwrócił się od szatynki, miał już wsiadać do samochodu kiedy nagle Violetta powiedziała
-Chociaż się pożegnajmy!
Chłopak spojrzał na szatynkę, i odpowiedział.
-Masz rację, warto powiedzieć sobie chociaż głupie "Do zobaczenia"
Violetta przygryzła wargę, i ten bodajże ostatni raz wtuliła się w ukochanego, ostatni raz poczuła bicie jego serca.. tylko dla niej. On ostatni raz mógł zanurzyć głowę w jej włosach, ostatni raz mógł poczuć jej zapach, nie chciał zapomnieć, lecz wiedział że musi.
-Będę strasznie tęsknić, nawet nie wiem jak się z tobą pożegnać, powiedzieć ci dobranoc? W końcu zaraz będzie noc, nie wiem może miłej podróży, albo wszystkiego dobrego na nowej drodze życia... Heh przecież jeszcze dzisiaj ci powiedziałam że chce spędzić z tobą całe życie a tu co...
Viola wzięła głęboki wdech i wydusiła ostatnie słowa.
-Po prostu żegnaj.
Leon nie chciał odchodzić, lecz musiał, za chwilę miał mieć samolot. Odjechał... nie ma go.. ale czy na zawsze? Violetta uroniła już ostatnią łzę lecz najbardziej bolesną, spadała ona najwolniej.. wpadała ona w zapomnienie tak jak te cudowne chwile Leona i Violetty...
Czy to koniec!?! Na 5 rozdziale? Aż taka zdesperowana to ja nie jestem :D Jeszcze przed nami miliony rozdziałów ale tym razem, historia troszkę się zmieni. Jak wiemy Leon wyjechał do Meksyku, a Viola została się sama. Ale następny rozdział zacznie się od "5 lat później" czyli wtedy będziemy już w czasach gdy Leon wpadł Violettcie już w zapomnienie, będzie mieć ona własne życie z innym mężczyzną, będzie już starsza i dojrzalsza (22 lata).. będzie żyła normalnie, ale jej życie przewróci się do góry nogami, jak na jej drodze ponownie pojawi się jej ukochany - Leon. Wiem, wiem.. wredna jestem bo napisałam wam a nawet i obiecałam że leonetta będzie jakies 5 rozdziałów szczęśliwa.. przepraszam że nie dotrzymałam słowa, ale chyba nie macie mi tego tak do końca za złe, to by było troszkę nudne jak przez pięć rozdziałów życie Violetty było by idealne xd A do tego rozdziału ta sama piosenka co jest na górze, chciałam aby ten rozdział was troszkę zasmucił a ta piosenka będzie wielką dla mnie pomocą, no i jest tam jak Leon mówi coś Vilu na początku a ona odchodzi, a później pojawiają się te piękne ich chwile i jest "I will alwys love you ♥" :'( To takie smutneeee! :( link -drugi raz podaje, dla niekumatych osóbek ☺- https://www.youtube.com/watch?v=W7aEdoUaYus&list=UUYWV5c-oARojQ-uueJJNKRA No dobra to będzie na tyle :) Kolejnego rozdziału wyczekujcie jutro ;)
Buziaki :**
Numer rozdziału; 5
Tytuł rozdziału; Po prostu żegnaj
Teledysk promocyjny (nie tak serio, ale jest ten sam tytuł, podobna historia i ładna piosenka); https://www.youtube.com/watch?v=W7aEdoUaYus&list=UUYWV5c-oARojQ-uueJJNKRA
Leon i Viola siedzieli swobodnie w parku, miło rozmawiali, i cieszyli się sobą na wzajem. To była jedna z ich cudownych chwil spędzonych razem.
-Violu, mam do ciebie pytanie
Oznajmia Leon
-Tak?
Pyta zaciekawiona szatynka.
-Czy chciałabyś spędzić ze mną całe życie?
Viola się zaśmiała, za to Leon popatrzył na nią poważnie
-Leon, czy to są oświadczyny? Bo wiesz nie jestem jeszcze gotowa
-Nie, pytam tak serio... czy chciałabyś?
Viola uśmiechnęła się w stronę ukochanego, i promiennie powiedziała
-Oczywiście że tak!
Po czym przytuliła chłopaka
Nagle do szatyna dzwoni telefon, a on od razu go odbiera
"Słucham? - Tak tato, mam czas"
Mówi Leon odchodząc kilka kroków od ukochanej, Viola zostaje sama, czym w ogóle się nie przejmuje. Cały czas buja daleko w chmurach, tak bardzo jest zakochana że nawet trudno jej dostrzec rzeczywistość. Leon, przychodzi do Violetty, nie ma dobrych wieści.
-Violetta, muszę wyjechać.
Szatynka popatrzyła na niego z nie do wiarą
-Jak to? Dlaczego?
-Moja mama ma za dwa dni pogrzeb w Meksyku, nie wyjadę na długo, to zajmie tylko kilka dni.
-Ale...
Viola, zaczęła panikować... Została by się sama? Ojciec w podróży poślubnej, Olga wczoraj wieczorem wyjechała wraz z Ramallo na drugi koniec Argentyny w jakiejś ważnej sprawie a Federico ma własną kawalerkę, i co ona teraz zrobi, sama w tak ogromnym domu?
-Nie martw się, przecież możesz poprosić Francescę aby u ciebie parę dni przenocowała, to na prawdę długo nie zajmie.
-Obiecujesz?
Pyta już uspokojona Viola
-Obiecuję.
Przytulają się czule. A Leon po chwili odchodzi gdyż musi się pójść spakować. Viola jest załamana, co prawda nie obawia się już o to że będzie samotna, ale będzie jej brakować ukochanego, nawet i przez te parę nie licznych dni. Szatynka postanowiła przejść się w stronę domu przyjaciółki, by troszkę się wyżalić i poopowiadać o romantycznych chwilach z Leonem.
Po piętnastu minutach była już u przyjaciółki, właśnie zaczynała jej opowiadać jaki to Leon jest cudowny.
-Ach tylko ci zazdroszczę, ale ja też muszę się tobie czymś pochwalić
Mówi podekscytowana brunetka.
-Co? Pogodziłaś się z Marco?
Francesca popatrzyła na przyjaciółkę ze złością
-Przecież wiesz że z Marco jest koniec, więc po co mi o nim przypominasz?
-Przepraszam, tak mi się wypsnęło. To powiedz.. co to za nowy przystojniak?
-No więc, nie jest on zupełnie taki nowy - Pochodzi z Hiszpanii..
-Oo Hiszpan, jak ciekawie.
Zaśmiały się
-No i, jest brunetem, jest on dość przystojny, jego pasja to również muzyka...
-No dobra, przystojny, brunet, Hiszpan. A jak się nazywa? A co więcej kiedy go poznam?
-Nazywa się Diego, a poznawać go już raczej nie musisz
-Diego?
Pyta szatynka, a Fran kiwa głową na "tak"
-Diego, Hiszpan, brunet... chwila! Diego!?! Nie wierze!
-To ty dopiero się zorientowałaś.
Szatynka zaczęła piszczeć z radości i ściskać przyjaciółkę, była bardzo szczęśliwa z tych miłych i zaskakujących wieści.
-Ale opowiadaj, jak to było?
-No więc, Diego powiedział że bardzo mu się podobam, i że cały czas o mnie myśli do tego gdy jestem przy nim serce mu prawie wybucha.
-To ci powiedział?
-Tak.. romantyczne co nie?
-Chyba trochę fantazjujesz
Viola udaje że nie wierzy przyjaciółce.
-Fantazjuje? Do prawdy!
Fran lekko bije szatynkę w prawe ramię, i ponownie zaczynają się tulić.
-To jak, nie masz nic przeciwko, temu nocowaniu?
-Jasne że nie, ale nocujemy u ciebie, nie mam zamiaru, mieć na karku mojej mamy.
-No pewnie.
Przyjaciółki wymieniły się uśmiechami. Francesca zaczęła pakować parę rzeczy na następne 2 dni które spędzi u Violetty, a gdy już skończyła obie wyszły z domu i poszyły do domu Violetty.
Po paru minutach były już obok drzwi, na których była karteczka, na której pisało "Do Violetty". Viola od razu ja zauważyła, odtworzyła szybko drzwi od domu, wzięła karteczkę i weszła z nią do pomieszczenia. Odłożyła swoją małą kremową torebkę i zaczęła czytać karteczkę.
"Violu, tu Leon. Muszę Cię poinformować że, niestety ale plany się zmieniły. Co prawda nadal wyjeżdżam ale tym razem już na dłużej, nie umiałem ci tego powiedzieć osobiście. Co prawda, gdy mówiłem ci o moim wyjeździe wcześniej to jeszcze nie wiedziałem że muszę wyjeżdżać na dłużej, a mówiąc na dłużej mam na myśli parę lat. Mój tato postanowił że się tam przeniesiemy. To będzie lepsze dla mnie jak i dla całej mojej rodziny, chcę z nimi być puki mogę, oni jak na razie są dla mnie najważniejsi. Ale od razu gdy skończę studia, mam zamiar wrócić do Argentyny, nie wymagam od ciebie żebyś na mnie czekała, ale wiedz że zdania nie zmienię. Kocham Cię z całego serca
Leon"
Violetta od razu po skończeniu czytania listu, pobiegła w stronę drzwi
-Violetta co się dzieje?
Pyta zaniepokojona Fran, lecz Viola nie zdążyła jej odpowiedzieć. Biegła ona jak najszybciej do domu Leona, chciała go zatrzymać, na całe szczęście nie mieszkali oni daleko od siebie. Szatynka biegła ile sił w nogach, była już przed domem ukochanego, nie czekała chwili dłużej czym prędzej zapukała do drzwi. Niestety nikt jej nie otwierał drzwi, pociągnęła ona za klamkę lecz drzwi były zamknięte... Viola zaczęła płakać, skuliła się w kulkę i oparła się o drzwi, przez kilka sekund nie umiała powstrzymać płaczu. Postanowiła pójść już do domu. Szła powoli, jej łzy lekko spływały po jej twarzy. Gdy szła zaczęła śpiewać sobie kawałek piosenki "Nuestro Camino" i przy okazji przypominała sobie kilka cudownych chwil z ukochanym.
Była już niedaleko domu, miała właśnie przechodzić przez ulicę, obejrzała się w prawdo i w le... Chwila!!! Zobaczyła ona nagle jej twarz dobrze znajomą, to mógł być tylko...
-Leon!!!
Zawołała, a szatyn od razu ją zauważył, Viola jak najprędzej biegła w jego stronę, Leon na nią czekał, spodziewała się że będzie on jak najprędzej się spieszył by wejść do samochodu Ojca i odjechać, lecz nie on spokojnie na nią czekał. Viola była już blisko ukochanego, nie umiała wydusić z siebie ani jednego słowa, a łzy leciały jej ciurkiem. Leon spojrzał na nią smutnym wzrokiem.
-Dlaczego Leon? Dlaczego chcesz mnie zostawić?
Chłopak nie wiedział co ma odpowiedzieć
-Violetta, ja...
-Proszę Leon nie rób mi tego! Tak bardzo cię kocham!
Szatynka nie chciała puścić swojej miłości tak po prostu.. nie umiała.
-Viola, zrozum ja muszę.
-Nie ty nic nie musisz, przecież tak bardzo się kochamy, dlaczego mamy aż tak cierpieć?
-Jesteśmy jeszcze dziećmi, co prawda, darzymy się naprawdę wielkim uczuciem ale ja muszę się na razie przejąć moją rodziną, ona jest teraz dla mnie najważniejsza. Przepraszam cię, obiecuję ci że się jeszcze zobaczymy.
-Nie wierzę Ci! Na pewno wyjedziesz i się zakochasz, ja raczej tez kogoś spotkam.. nie chcę żyć bez ciebie, ja tak nie umiem.
-Przykro mi, ale musisz to zaakceptować, przepraszam Violetta.
Jak to mówią - Jak kocha to poczeka. Tylko dlaczego muszą aż tak cierpieć?
Leon odwrócił się od szatynki, miał już wsiadać do samochodu kiedy nagle Violetta powiedziała
-Chociaż się pożegnajmy!
Chłopak spojrzał na szatynkę, i odpowiedział.
-Masz rację, warto powiedzieć sobie chociaż głupie "Do zobaczenia"
Violetta przygryzła wargę, i ten bodajże ostatni raz wtuliła się w ukochanego, ostatni raz poczuła bicie jego serca.. tylko dla niej. On ostatni raz mógł zanurzyć głowę w jej włosach, ostatni raz mógł poczuć jej zapach, nie chciał zapomnieć, lecz wiedział że musi.
-Będę strasznie tęsknić, nawet nie wiem jak się z tobą pożegnać, powiedzieć ci dobranoc? W końcu zaraz będzie noc, nie wiem może miłej podróży, albo wszystkiego dobrego na nowej drodze życia... Heh przecież jeszcze dzisiaj ci powiedziałam że chce spędzić z tobą całe życie a tu co...
Viola wzięła głęboki wdech i wydusiła ostatnie słowa.
-Po prostu żegnaj.
Leon nie chciał odchodzić, lecz musiał, za chwilę miał mieć samolot. Odjechał... nie ma go.. ale czy na zawsze? Violetta uroniła już ostatnią łzę lecz najbardziej bolesną, spadała ona najwolniej.. wpadała ona w zapomnienie tak jak te cudowne chwile Leona i Violetty...
Czy to koniec!?! Na 5 rozdziale? Aż taka zdesperowana to ja nie jestem :D Jeszcze przed nami miliony rozdziałów ale tym razem, historia troszkę się zmieni. Jak wiemy Leon wyjechał do Meksyku, a Viola została się sama. Ale następny rozdział zacznie się od "5 lat później" czyli wtedy będziemy już w czasach gdy Leon wpadł Violettcie już w zapomnienie, będzie mieć ona własne życie z innym mężczyzną, będzie już starsza i dojrzalsza (22 lata).. będzie żyła normalnie, ale jej życie przewróci się do góry nogami, jak na jej drodze ponownie pojawi się jej ukochany - Leon. Wiem, wiem.. wredna jestem bo napisałam wam a nawet i obiecałam że leonetta będzie jakies 5 rozdziałów szczęśliwa.. przepraszam że nie dotrzymałam słowa, ale chyba nie macie mi tego tak do końca za złe, to by było troszkę nudne jak przez pięć rozdziałów życie Violetty było by idealne xd A do tego rozdziału ta sama piosenka co jest na górze, chciałam aby ten rozdział was troszkę zasmucił a ta piosenka będzie wielką dla mnie pomocą, no i jest tam jak Leon mówi coś Vilu na początku a ona odchodzi, a później pojawiają się te piękne ich chwile i jest "I will alwys love you ♥" :'( To takie smutneeee! :( link -drugi raz podaje, dla niekumatych osóbek ☺- https://www.youtube.com/watch?v=W7aEdoUaYus&list=UUYWV5c-oARojQ-uueJJNKRA No dobra to będzie na tyle :) Kolejnego rozdziału wyczekujcie jutro ;)
Buziaki :**
wtorek, 5 sierpnia 2014
Opowiadanie Rozdział 4
Tytuł Opowiadania; I will always love you
Numer rozdziału; 4
Tytuł rozdziału; Jeśli kochać - to teraz
Teledysk promocyjny (nie tak serio, ale jest ten sam tytuł, podobna historia i ładna piosenka); https://www.youtube.com/watch?v=W7aEdoUaYus&list=UUYWV5c-oARojQ-uueJJNKRA
-Violetta?
-Co się dzieje?
-Wyglądasz dzisiaj tak pięknie.
Viola promiennie się uśmiechnęła, nadal nie mogła uwierzyć że to się dzieje na prawdę, jest ona, jest Leon. Wspólne śniadanie w pięknym apartamencie. To było niczym spełnienie marzeń.
-Dziękuję ci Leon, to wszystko, jest jak jeden piękny sen, tak bardzo cię kocham
Viola i Leon wymienili się uśmiechami, spojrzeli sobie głęboko w oczy... w ich oczach było tyle miłości, ich dusze wręcz chciały wykrzyczeć to jak bardzo są szczęśliwe. W pewnej chwili, Leon delikatnie położył rękę na ręce szatynki. Jej policzki w kilka sekund były lekko zaróżowione, jej serce biło jak szalone, to takie niesamowite że jedna osoba, jeden dotyk, jedno spojrzenie działa na ciebie niczym magia. To był cudowny moment, Leon był coraz bliżej ukochanej, dzieliły ich tylko nie liczne milimetry...
Nagle ich usta się dotknęły, mogli poczuć swój oddech, zaznać prawdziwego smaku miłości, ta chwila była jedną z najlepszych chwil dla tej cudownej pary. Od wielu dni ich życie nie toczyło się zbyt dobrze, co prawda nie kłócili się <z byt często> ale mimo wszystko nie czuli tego czegoś, czego tak bardzo im brakowało, to coś nie do wyjaśnienia, gdy to czujesz, wydaje ci się jakbyś latał, mógł zanurzyć się w głębi chmur, jakbyś mógł zgasić słońce i rozpalić księżyc, to uczucie trudne to zrozumienia, lecz warte skorzystania.
Nagle, co się dzieje! Wszystko zaczyna rozmazywać się w oczach Violetty, wszędzie pojawia się ciemność. Viola otwiera powili oczy, widzi przed sobą Leona, który dawał jej buziaka na pobudzenie. Szatynka tylko śniła o tej wymarzonej chwili z ukochanym, ale kto wie, przecież może się ona wkrótce spełnić.
-Nie chciałem cię zbudzić.. tak smacznie spałaś.
Leon Tłumaczy się szatynce, która ociera oczy.
-Ja, po prostu poczułem że muszę cię pocałować.
Violetta uśmiecha się, czy to możliwe żeby los chciał aby ten piękny pocałunek w śnie Violetty nabrał realistycznego posmaku? Violetta już nawet zapomniała o wczorajszej kłótni jej i Leona, w sumie to nawet chyba nie da się nazwać tego kłótnią, bo Leon cały czas się z niej wymigiwał.
-Mam dla ciebie śniadanie.
Mówi podając tacę z pysznie wyglądającą kanapką jest na niej liść sałaty pokryty wędliną a następnie serem, a na nim kawałki jajka , po lewej dwa i po prawej dwa, dzieli ich plasterek papryki, na dolnych kawałkach jajka są poukładane dwa plasterki ogórka na których leży rzodkiewka, wszystko razem prezentuje pięknego motylka. Do tego szklanka mleka i piękny wystrój.
-Leon.. to niesamowite. Ale Chwila, ta kanapka co najmniej zajęła 20 minut, ile ty już tutaj jesteś?
-Wystarczająco długo żeby zrobić kanapkę
Dziewczyn zaśmiała się i zabrała się za jedzenie pięknie wykonanej kanapki.
Po 15 minutach Viola zeszła do kuchni, do swego ukochanego. By podziękować mu za pyszne śniadanie. Leon myje naczynia, Viola ma zamiar wykorzystać to że Leon jej nie zauważył i zasłania mu oczy.
-Zgadnij kto to.
- To Pan, Panie German?
Leon mówi żartem, a Viola się śmieje
-Nie, dam ci podpowiedź jestem kobietą.
-Ach to jasne, że to Pani Olga.
-Hah, ciutkę młodsza
-Jade?
-Leon!
Szatynka ma już dość i krzyczy, oczywiście nadal się śmiejąc.
-Ach tak krzyczeć może tylko jedna osoba.
Leon odwraca się, i obejmuje Violę w pasie, patrząc na nią czule.
-Moja najdroższa, najukochańsza i najpiękniejsza Violetta.
Violetta uśmiecha się do niego, obejmując go wokół szyi, po czym dają sobie namiętny pocałunek.
-Dobrze że twój Ojciec wyjechał bo inaczej nie było by nam tak miło.
Mówi Leon spoglądając na Violettę.
-Masz rację, za pewne zaraz zaczął by wymachiwać rękami i krzyczeć że nie życzy sobie tego typu rzeczy w swoim domu
Śmieje się Violetta.
Po miłej rozmowie, wychodzi wraz z Leonem z domu, i idą w stronę studia, chociaż i tak nie mieli dzisiaj żadnych zajęć. Gdy idą panuje przyjemna cisza, co prawda ich usta nie wydają żadnych słów, oni rozmawiają, ich słowa wynurzają się z bicia ich serc, każde bicie to inne słowo, lecz zawsze te powiązane z miłością. Co innego może łączyć ich tak bardzo, jak nie uczucie którym siebie darzą. Nagle Leon przerywa ciszę, widać że coś go męczy i ma zamiar powiedzieć coś bardzo ważnego ukochanej, po jego minie już widać że nie jest to dobra wiadomość.
-Violetta, musimy o czymś porozmawiać.
-Co się dzieje?
Viola od razu zauważa że coś jest nie tak
-Pamiętasz co wydarzyło się wczoraj?
-Nie wiem dokładnie o czym mówisz
-O tej rozmowie z Pablo co mnie tak przybiła, oraz o tej dziewczynie z którą się kłóciłem.
-No pamiętam, ale nie rozumiem, przecież uważałeś że nie powinnam się wtrącać.
-Ale to przemyślałem, w sumie to miałem zamiar ci powiedzieć, ale nie umiałem, musiałem się jakoś oswoić z tą sytuacją.
-A więc co się dzieje?
-Gdy rozmawiałem z Pablo, powiedział mi on że moja Mama 2 dni temu zmarła. Mój tato, nic o tym nie wiedziała, ponieważ moja mama była w Meksyku, w moim rodzinnym mieście, a z niego moja bliska rodzina miała tylko mój numer. Z tej racji że miałem rozładowany telefon, moja siostra Eliza, zadzwoniła do Pablo, miała jego numer gdyż kiedyś chciała chodzić do studia, lecz się nie dostała.
-To dlatego byłeś taki smutny.. a ta dziewczyna z którą się tak kłóciłeś?
-To była właśnie moja siostra Eliza...
Powiedział nie chętnie.
-Ale o co się z nią kłóciłeś?
-Ona zasugerowała że rodzina mnie wcale nie obchodzi i że na pewno zmieniłem numer, by nikt z rodziny nie mógł się do mnie dodzwonić. Ja wpadłem w furię i zaczęliśmy się kłócić.
Powiedział szatyn.
-Tak mi przykro, a twój tato.. on już wie?
-Tak, wczoraj jemu powiedziałem, dostał szału, z Mamą nie widzieli się tak długo, prawie rok, i jeszcze jak moja mama opuszczał Argentynę to byli pokłóceni i od tamtej pory nic nie było między nimi dobrze. Tato mi wczoraj powiedziała, słowa które utkwiły mi w głowie i pewnie zapamiętam je do końca życie "Pewnego razu, już dawno temu, pomyślałem że chodź raz powiem twojej mamie jak to bardzo ją kocham... ale, zastanowiłem się nad tym porządnie i powiedziałem sobie że mam na to dużo czasu, po co od razu wyskakiwać z tymi emocjami. Tak odkładałem, i odkładałem... sądziłem że mam na to dużo czasu... a teraz jak widzisz, czas skończył się wraz z jej śmiercią. Więc, teraz powtarzam sobie; Jeśli kochać - to teraz. Jeśli przepraszać - to teraz. Jeśli być ze sobą - to teraz. Bo kiedyś możesz tak samo jak prosić utraconą miłość o przebaczenie." Te słowa bardzo bolały mojego Ojca, pierwszy raz widziałem jak on płacze, każda łza odkrywała prawdę, to była na prawdę przykra chwila. Dlatego właśnie przyszedłem dzisiaj do ciebie, tak bardzo cię kocham Violetta, nie chcę żeby coś nas kiedykolwiek rozdzieliło"
Leon przytulił dziewczyną do siebie, a Viola z cisnęła go z całej siły i czule powiedziała
- Ja też cię kocham
♥♥♥
Koniec mam nadzieję fajny :) Wiecie postanowiłam zarzucić was tymi romantycznymi scenami z Leonettą wolę żeby byli szczęśliwi niż mieli się kłócić ;) Przez te parę rozdziałów mam zamiar podtrzymać ten romantyczny i dobry klimat, ale za bardzo się nie przyzwyczajajcie bo w każdej chwili mogę wyskoczyć z np. zerwanie.. ale takiej krzywdy wam nie zrobię, nie umiałabym, w końcu sama kocham Leonettę ♥.♥
A oto filmik do tego rozdziału♥♥♥♥♥♥ :https://www.youtube.com/watch?v=Wboj89WskJc
Mrrr jak dużo tej Leonetty <3 Tu Leonetta tam Leonetta ja chyba śnię ^^ Mówię tu oczywiście o dzisiejszym i wczorajszym odcinku Violetta 3 ;) Świetne! I tyle na ten temacik :) Kto ogląda tak w ogóle? >.< To będzie na tyle dzisiaj, kolejnego rozdziału spodziewajcie się wkrótce (dzisiaj, bądź lekko później) ale nie martwcie się nie powinnam długo odkładać :) Uwielbiam dla was pisać :*
Buziaki :**
Numer rozdziału; 4
Tytuł rozdziału; Jeśli kochać - to teraz
Teledysk promocyjny (nie tak serio, ale jest ten sam tytuł, podobna historia i ładna piosenka); https://www.youtube.com/watch?v=W7aEdoUaYus&list=UUYWV5c-oARojQ-uueJJNKRA
-Violetta?
-Co się dzieje?
-Wyglądasz dzisiaj tak pięknie.
Viola promiennie się uśmiechnęła, nadal nie mogła uwierzyć że to się dzieje na prawdę, jest ona, jest Leon. Wspólne śniadanie w pięknym apartamencie. To było niczym spełnienie marzeń.
-Dziękuję ci Leon, to wszystko, jest jak jeden piękny sen, tak bardzo cię kocham
Viola i Leon wymienili się uśmiechami, spojrzeli sobie głęboko w oczy... w ich oczach było tyle miłości, ich dusze wręcz chciały wykrzyczeć to jak bardzo są szczęśliwe. W pewnej chwili, Leon delikatnie położył rękę na ręce szatynki. Jej policzki w kilka sekund były lekko zaróżowione, jej serce biło jak szalone, to takie niesamowite że jedna osoba, jeden dotyk, jedno spojrzenie działa na ciebie niczym magia. To był cudowny moment, Leon był coraz bliżej ukochanej, dzieliły ich tylko nie liczne milimetry...
Nagle ich usta się dotknęły, mogli poczuć swój oddech, zaznać prawdziwego smaku miłości, ta chwila była jedną z najlepszych chwil dla tej cudownej pary. Od wielu dni ich życie nie toczyło się zbyt dobrze, co prawda nie kłócili się <z byt często> ale mimo wszystko nie czuli tego czegoś, czego tak bardzo im brakowało, to coś nie do wyjaśnienia, gdy to czujesz, wydaje ci się jakbyś latał, mógł zanurzyć się w głębi chmur, jakbyś mógł zgasić słońce i rozpalić księżyc, to uczucie trudne to zrozumienia, lecz warte skorzystania.
Nagle, co się dzieje! Wszystko zaczyna rozmazywać się w oczach Violetty, wszędzie pojawia się ciemność. Viola otwiera powili oczy, widzi przed sobą Leona, który dawał jej buziaka na pobudzenie. Szatynka tylko śniła o tej wymarzonej chwili z ukochanym, ale kto wie, przecież może się ona wkrótce spełnić.
-Nie chciałem cię zbudzić.. tak smacznie spałaś.
Leon Tłumaczy się szatynce, która ociera oczy.
-Ja, po prostu poczułem że muszę cię pocałować.
Violetta uśmiecha się, czy to możliwe żeby los chciał aby ten piękny pocałunek w śnie Violetty nabrał realistycznego posmaku? Violetta już nawet zapomniała o wczorajszej kłótni jej i Leona, w sumie to nawet chyba nie da się nazwać tego kłótnią, bo Leon cały czas się z niej wymigiwał.
-Mam dla ciebie śniadanie.
Mówi podając tacę z pysznie wyglądającą kanapką jest na niej liść sałaty pokryty wędliną a następnie serem, a na nim kawałki jajka , po lewej dwa i po prawej dwa, dzieli ich plasterek papryki, na dolnych kawałkach jajka są poukładane dwa plasterki ogórka na których leży rzodkiewka, wszystko razem prezentuje pięknego motylka. Do tego szklanka mleka i piękny wystrój.
-Leon.. to niesamowite. Ale Chwila, ta kanapka co najmniej zajęła 20 minut, ile ty już tutaj jesteś?
-Wystarczająco długo żeby zrobić kanapkę
Dziewczyn zaśmiała się i zabrała się za jedzenie pięknie wykonanej kanapki.
Po 15 minutach Viola zeszła do kuchni, do swego ukochanego. By podziękować mu za pyszne śniadanie. Leon myje naczynia, Viola ma zamiar wykorzystać to że Leon jej nie zauważył i zasłania mu oczy.
-Zgadnij kto to.
- To Pan, Panie German?
Leon mówi żartem, a Viola się śmieje
-Nie, dam ci podpowiedź jestem kobietą.
-Ach to jasne, że to Pani Olga.
-Hah, ciutkę młodsza
-Jade?
-Leon!
Szatynka ma już dość i krzyczy, oczywiście nadal się śmiejąc.
-Ach tak krzyczeć może tylko jedna osoba.
Leon odwraca się, i obejmuje Violę w pasie, patrząc na nią czule.
-Moja najdroższa, najukochańsza i najpiękniejsza Violetta.
Violetta uśmiecha się do niego, obejmując go wokół szyi, po czym dają sobie namiętny pocałunek.
-Dobrze że twój Ojciec wyjechał bo inaczej nie było by nam tak miło.
Mówi Leon spoglądając na Violettę.
-Masz rację, za pewne zaraz zaczął by wymachiwać rękami i krzyczeć że nie życzy sobie tego typu rzeczy w swoim domu
Śmieje się Violetta.
Po miłej rozmowie, wychodzi wraz z Leonem z domu, i idą w stronę studia, chociaż i tak nie mieli dzisiaj żadnych zajęć. Gdy idą panuje przyjemna cisza, co prawda ich usta nie wydają żadnych słów, oni rozmawiają, ich słowa wynurzają się z bicia ich serc, każde bicie to inne słowo, lecz zawsze te powiązane z miłością. Co innego może łączyć ich tak bardzo, jak nie uczucie którym siebie darzą. Nagle Leon przerywa ciszę, widać że coś go męczy i ma zamiar powiedzieć coś bardzo ważnego ukochanej, po jego minie już widać że nie jest to dobra wiadomość.
-Violetta, musimy o czymś porozmawiać.
-Co się dzieje?
Viola od razu zauważa że coś jest nie tak
-Pamiętasz co wydarzyło się wczoraj?
-Nie wiem dokładnie o czym mówisz
-O tej rozmowie z Pablo co mnie tak przybiła, oraz o tej dziewczynie z którą się kłóciłem.
-No pamiętam, ale nie rozumiem, przecież uważałeś że nie powinnam się wtrącać.
-Ale to przemyślałem, w sumie to miałem zamiar ci powiedzieć, ale nie umiałem, musiałem się jakoś oswoić z tą sytuacją.
-A więc co się dzieje?
-Gdy rozmawiałem z Pablo, powiedział mi on że moja Mama 2 dni temu zmarła. Mój tato, nic o tym nie wiedziała, ponieważ moja mama była w Meksyku, w moim rodzinnym mieście, a z niego moja bliska rodzina miała tylko mój numer. Z tej racji że miałem rozładowany telefon, moja siostra Eliza, zadzwoniła do Pablo, miała jego numer gdyż kiedyś chciała chodzić do studia, lecz się nie dostała.
-To dlatego byłeś taki smutny.. a ta dziewczyna z którą się tak kłóciłeś?
-To była właśnie moja siostra Eliza...
Powiedział nie chętnie.
-Ale o co się z nią kłóciłeś?
-Ona zasugerowała że rodzina mnie wcale nie obchodzi i że na pewno zmieniłem numer, by nikt z rodziny nie mógł się do mnie dodzwonić. Ja wpadłem w furię i zaczęliśmy się kłócić.
Powiedział szatyn.
-Tak mi przykro, a twój tato.. on już wie?
-Tak, wczoraj jemu powiedziałem, dostał szału, z Mamą nie widzieli się tak długo, prawie rok, i jeszcze jak moja mama opuszczał Argentynę to byli pokłóceni i od tamtej pory nic nie było między nimi dobrze. Tato mi wczoraj powiedziała, słowa które utkwiły mi w głowie i pewnie zapamiętam je do końca życie "Pewnego razu, już dawno temu, pomyślałem że chodź raz powiem twojej mamie jak to bardzo ją kocham... ale, zastanowiłem się nad tym porządnie i powiedziałem sobie że mam na to dużo czasu, po co od razu wyskakiwać z tymi emocjami. Tak odkładałem, i odkładałem... sądziłem że mam na to dużo czasu... a teraz jak widzisz, czas skończył się wraz z jej śmiercią. Więc, teraz powtarzam sobie; Jeśli kochać - to teraz. Jeśli przepraszać - to teraz. Jeśli być ze sobą - to teraz. Bo kiedyś możesz tak samo jak prosić utraconą miłość o przebaczenie." Te słowa bardzo bolały mojego Ojca, pierwszy raz widziałem jak on płacze, każda łza odkrywała prawdę, to była na prawdę przykra chwila. Dlatego właśnie przyszedłem dzisiaj do ciebie, tak bardzo cię kocham Violetta, nie chcę żeby coś nas kiedykolwiek rozdzieliło"
Leon przytulił dziewczyną do siebie, a Viola z cisnęła go z całej siły i czule powiedziała
- Ja też cię kocham
♥♥♥
Koniec mam nadzieję fajny :) Wiecie postanowiłam zarzucić was tymi romantycznymi scenami z Leonettą wolę żeby byli szczęśliwi niż mieli się kłócić ;) Przez te parę rozdziałów mam zamiar podtrzymać ten romantyczny i dobry klimat, ale za bardzo się nie przyzwyczajajcie bo w każdej chwili mogę wyskoczyć z np. zerwanie.. ale takiej krzywdy wam nie zrobię, nie umiałabym, w końcu sama kocham Leonettę ♥.♥
A oto filmik do tego rozdziału♥♥♥♥♥♥ :https://www.youtube.com/watch?v=Wboj89WskJc
Mrrr jak dużo tej Leonetty <3 Tu Leonetta tam Leonetta ja chyba śnię ^^ Mówię tu oczywiście o dzisiejszym i wczorajszym odcinku Violetta 3 ;) Świetne! I tyle na ten temacik :) Kto ogląda tak w ogóle? >.< To będzie na tyle dzisiaj, kolejnego rozdziału spodziewajcie się wkrótce (dzisiaj, bądź lekko później) ale nie martwcie się nie powinnam długo odkładać :) Uwielbiam dla was pisać :*
Buziaki :**
Opowiadanie Rozdział 3
Tytuł Opowiadania; I will always love you
Numer rozdziału; 3
Tytuł rozdziału; Znów coś nie tak
Teledysk promocyjny (nie tak serio, ale jest ten sam tytuł, podobna historia i ładna piosenka); https://www.youtube.com/watch?v=W7aEdoUaYus&list=UUYWV5c-oARojQ-uueJJNKRA
Parę dni później
Violetta wyszła ze studia, zmierzała w stronę Leona który rozmawiał z Pablo. Widać na jego twarzy było smutek, który zaniepokoił Violettę.
-Leon co się dzieję?
Pyta zamartwiając się.
-Nic takiego kochanie.
Leon okłamuje szatynkę, co dziewczyna od razu zauważa i postanawia się wtajemniczyć.
-Jak to nic takiego? Przecież widzę że coś jest nie tak! Leon błagam cię nie kłam, już mam dość tych wszystkich kłamstw!
Leon zaczyna uspokajać dziewczynę.
-Ale Violu, nie masz się czym przejmować, na prawdę za bardzo panikujesz...
-Bo widzę że coś kręcisz, jak inaczej mam zareagować?
-Zrozum kochanie...
Leon złapał Violę za rękę i czule spojrzał jej w oczy.
- Jeśli będę uważał że muszę ci coś powiedzieć to ci powiem, a jeśli nie to najwidoczniej mam jakiś powód.
Violetta spojrzała na ukochanego rozczarowana.
-Nie chcę nic przed tobą ukrywać, lecz czasami muszę.
Leon odszedł, i pozostawił Violę niepewną "Czy coś jest nie tak ze studio? A może jakieś kłopoty rodzinne? Może ma jakieś poważne problemy? A jeśli mnie już nie kocha? Niepokoi się Violetta, tymczasem podchodzi do niej Fran, witając się z nią i jednocześnie ją strasząc.
-O Fran! Przestraszyłaś mnie.
Mówi Viola, z lekkim uśmiechem trzymając się za serce i lekko oddychając.
-Oj Violu, wyglądasz jakbyś miała umierać. Dlaczego się aż tak przestraszyłaś, chyba nie jestem aż taka straszna?
-Nie no coś ty, po prostu byłam zamyślona.
-Aż tak? To o czym ty myślałaś?
Viola z niepewnością opowiada przyjaciółce o dziwnym zachowaniu Leona oraz o tym co jej powiedział.
-To rzeczywiście dziwne, i co masz zamiar zrobić.
Szatynka poruszyła ramionami, kiedy nagle zauważyła Leon jak rozmawia z jakąś dziewczyną po czym, bardzo szybko odchodzą.
-Chodź!
Mówi podenerwowana Viola do brunetki.
-Ale gdzie?
Pyta zdezorientowana Fran.
-Leon przed chwilą poszedł z jakąś dziewczyną w stronę parku, musze dowiedzieć się co się dzieje.
Dziewczyny ruszyły w pogoni za nimi, po chwili Fran pyta się smutnej przyjaciółki.
-Czy myślisz że on cię zdradza.
Viola staje... Nie chce odpowiadać. Nie umie poradzić sobie z burzą emocji które w niej pulsują, najchętniej chciała by ona zamknąć oczy i choć na jeden dzień wyrwać się z tej okrutnej rzeczywistości.
-Violu, ty na prawdę myślisz że on ci to zrobi po tym wszystkim?
-Ja już sama nie wiem Fran
Viola ociera łzę.
-Ale nie chcę ciągle żyć w niepewności, musze się dowiedzieć co się tutaj dzieje, choćby nie wiem co.
Szatynka ciągnie przyjaciółkę za sobą. Nagle zauważają Leona z tą samą dziewczyną co wcześniej. Violetta nie mogła już wytrzymać, wraz z Francescą postanowiła przybliżyć się trochę do Leona i jego znajomej by móc usłyszeć chodź ćwiartkę ich rozmowy, niestety mimo tego że były tylko kilka kroków dalej nic nie słyszały, lecz mogły za to dostrzec ich kłótnię, najwyraźniej to nie jest żadna nowa sympatia Leona. Ale to nie znaczy że Viola przestała się martwić, bo nawet jeśli to nie to że chłopak nie jest jej wierny to może być coś gorszego.
Viola ledwo wytrzymywała, nagle znajoma Leona odeszła, a szatynka jak najprędzej do niego podeszła z oczekiwaniem na wyjaśnienia.
-Leon, o co tutaj chodzi? Co to była za dziewczyna? Masz kogoś?
-Nie..
Leon odpowiada niechętnie, najwidoczniej nadal nie ma zamiaru cokolwiek zdradzić swej miłości, tłumacząc że się śpieszy odchodzi, tym samym łamiąc serce ukochanej.
Violetta jest załamane, siada na ławce, która stoi w pobliżu, jej serce kolejny raz odczuło ten smętny
ból, którego nikt nie umie sobie wyobrazić, dopiero jak go poczujesz zrozumiesz jak bardzo nie chcesz go poczuć... Violetta nie umiała sobie już poradzić, to wszystko tak bardzo ją męczyło.
-Violu..
Podeszła do szatynki Francesca, po patrzyła na zagubioną dziewczynę, z której oczu płyną zimne jak lód łzy. Po czym ją przytuliła.
-Dlaczego Leon mnie tak traktuje? Przecież pogodziliśmy się zaledwie tydzień temu, a on znowu zaczyna się ode mnie odsuwać, nie wiem co się dzieje.
Viola wtuliła się w przyjaciółkę, i płakała. Czuła że z każdą sekundą czas leciał coraz wolniej, była bardzo smutna.
-Violu, nie masz co się przejmować, Leon cię kocha najbardziej na świecie, przecież sama mówiłaś mi i Federico że Leon nie robi niczego bez powodu. Kochana jestem pewna że wszystko w swoim czasie się ułoży.
Trzy godzinny później...
Viola wyszła z łazienki, przebrana już w pidżamę, po kolacji szykuje się do spania. Wchodzi do pokoju, przymyka delikatnie drzwi, ma na sobie ciemno różowe swobodne spodnie i jasną bluzkę na ramiączkach. Idzie powoli w stronę łóżka po czym na nim siada. Po jej gorącym niczym ogień policzku zaczęła spływać lodowata łza która przygaszała takt bicia serca Violetty. Jej serce biło bardzo wolno a można było je słyszeć jak dzwon kościelny. Wzięła pamiętnik, i bardzo go przytuliła do swojego serca. Następnie, usiadła i otworzyła pamiętnik i lekkim ruchem długopisu zaczęła w nim pisać.
"Leon był dziś w stosunku do mnie zimny i zgorzkniały, co znów nie tak zrobiła? Rozmawiał z piękną brunetką, która wydawała się na bardzo miłą, miała na sobie limonkową sukienkę w ciemno różowe odcienie kwiatów. Na początku ona i Leon wyglądali jakby się dobrze znali i świetnie dogadywali, po głowie oczywiście chodziła mi jedna myśl (że Leon mnie zdradza). Lecz wraz z Francescą dostrzegliśmy nie miłą rozmowę pomiędzy nimi, co rozwiało moje wcześniejsze podejrzenia. Nadal nie umiem tego wszystkiego poukładać, co ta dziewczyna może mieć wspólnego z Pablem, może to jego krewna? A może Leona rozmowa z Pablo i z jego tajemniczą znajomą to dwie inne historie? Nie wiem już co o tym myśleć."
Viola odłożyła pamiętnik, i położyła się spać.
Aj koty mam nadzieję że ciekawią was dalsze losy, argentyńskie piękności i przystojniaka z Meksyku. Mogę a nawet i chcę wam zdradzić że Leonetta się jeszcze utrzyma na KILKA rozdziałów (około 5) a później będzie jeszcze więcej akcji i akcji, a to opowiadanie chyba będzie miało jakieś 20 rozdziałów, może 30 nie wiem jeszcze dokładnie, wiem tylko że po tym opowiadaniu zrobię wam wybieranko o której parze tym razem chcecie opowiadanie ;)
A oto filmik do tego rozdziału;
https://www.youtube.com/watch?v=KfIH5GcmIf8 a i przepraszam że nie ma żadnego zdjęcia czy piosenki (w środku rozdziału) ale nie miałam gdzie tu tego zmieścić >.< Następny rozdział możecie oczekiwać już dzisiaj bądź jutro ;) Nie wiem czy się wyrobię ponieważ nie jestem teraz w domku ale na wakacjach :) A i mam do was parę pytanek (jeśli nikt na nie nie odpowie to sama sobie po odpowiadam :D
Czy chcecie romantyczne sceny Leonetty?
Zastanawiam się nad tym aby zrobić tak że Viola i Ludmiła się bardzo ze sobą zżyją po przez pewien konflikt (nie mogę zdradzić jaki), to dobry pomysł?
Czy zamiast Marcesci ma być Diecesca w opowiadaniu?
Będę wdzięczna za każdą odpowiedź, na prawdę bardzo tego potrzebuję :)
Dziękuję ♥
Buziaki :**
Numer rozdziału; 3
Tytuł rozdziału; Znów coś nie tak
Teledysk promocyjny (nie tak serio, ale jest ten sam tytuł, podobna historia i ładna piosenka); https://www.youtube.com/watch?v=W7aEdoUaYus&list=UUYWV5c-oARojQ-uueJJNKRA
Parę dni później
Violetta wyszła ze studia, zmierzała w stronę Leona który rozmawiał z Pablo. Widać na jego twarzy było smutek, który zaniepokoił Violettę.
-Leon co się dzieję?
Pyta zamartwiając się.
-Nic takiego kochanie.
Leon okłamuje szatynkę, co dziewczyna od razu zauważa i postanawia się wtajemniczyć.
-Jak to nic takiego? Przecież widzę że coś jest nie tak! Leon błagam cię nie kłam, już mam dość tych wszystkich kłamstw!
Leon zaczyna uspokajać dziewczynę.
-Ale Violu, nie masz się czym przejmować, na prawdę za bardzo panikujesz...
-Bo widzę że coś kręcisz, jak inaczej mam zareagować?
-Zrozum kochanie...
Leon złapał Violę za rękę i czule spojrzał jej w oczy.
- Jeśli będę uważał że muszę ci coś powiedzieć to ci powiem, a jeśli nie to najwidoczniej mam jakiś powód.
Violetta spojrzała na ukochanego rozczarowana.
-Nie chcę nic przed tobą ukrywać, lecz czasami muszę.
Leon odszedł, i pozostawił Violę niepewną "Czy coś jest nie tak ze studio? A może jakieś kłopoty rodzinne? Może ma jakieś poważne problemy? A jeśli mnie już nie kocha? Niepokoi się Violetta, tymczasem podchodzi do niej Fran, witając się z nią i jednocześnie ją strasząc.
-O Fran! Przestraszyłaś mnie.
Mówi Viola, z lekkim uśmiechem trzymając się za serce i lekko oddychając.
-Oj Violu, wyglądasz jakbyś miała umierać. Dlaczego się aż tak przestraszyłaś, chyba nie jestem aż taka straszna?
-Nie no coś ty, po prostu byłam zamyślona.
-Aż tak? To o czym ty myślałaś?
Viola z niepewnością opowiada przyjaciółce o dziwnym zachowaniu Leona oraz o tym co jej powiedział.
-To rzeczywiście dziwne, i co masz zamiar zrobić.
Szatynka poruszyła ramionami, kiedy nagle zauważyła Leon jak rozmawia z jakąś dziewczyną po czym, bardzo szybko odchodzą.
-Chodź!
Mówi podenerwowana Viola do brunetki.
-Ale gdzie?
Pyta zdezorientowana Fran.
-Leon przed chwilą poszedł z jakąś dziewczyną w stronę parku, musze dowiedzieć się co się dzieje.
Dziewczyny ruszyły w pogoni za nimi, po chwili Fran pyta się smutnej przyjaciółki.
-Czy myślisz że on cię zdradza.
Viola staje... Nie chce odpowiadać. Nie umie poradzić sobie z burzą emocji które w niej pulsują, najchętniej chciała by ona zamknąć oczy i choć na jeden dzień wyrwać się z tej okrutnej rzeczywistości.
-Violu, ty na prawdę myślisz że on ci to zrobi po tym wszystkim?
-Ja już sama nie wiem Fran
Viola ociera łzę.
-Ale nie chcę ciągle żyć w niepewności, musze się dowiedzieć co się tutaj dzieje, choćby nie wiem co.
Szatynka ciągnie przyjaciółkę za sobą. Nagle zauważają Leona z tą samą dziewczyną co wcześniej. Violetta nie mogła już wytrzymać, wraz z Francescą postanowiła przybliżyć się trochę do Leona i jego znajomej by móc usłyszeć chodź ćwiartkę ich rozmowy, niestety mimo tego że były tylko kilka kroków dalej nic nie słyszały, lecz mogły za to dostrzec ich kłótnię, najwyraźniej to nie jest żadna nowa sympatia Leona. Ale to nie znaczy że Viola przestała się martwić, bo nawet jeśli to nie to że chłopak nie jest jej wierny to może być coś gorszego.
Viola ledwo wytrzymywała, nagle znajoma Leona odeszła, a szatynka jak najprędzej do niego podeszła z oczekiwaniem na wyjaśnienia.
-Leon, o co tutaj chodzi? Co to była za dziewczyna? Masz kogoś?
-Nie..
Leon odpowiada niechętnie, najwidoczniej nadal nie ma zamiaru cokolwiek zdradzić swej miłości, tłumacząc że się śpieszy odchodzi, tym samym łamiąc serce ukochanej.
Violetta jest załamane, siada na ławce, która stoi w pobliżu, jej serce kolejny raz odczuło ten smętny
ból, którego nikt nie umie sobie wyobrazić, dopiero jak go poczujesz zrozumiesz jak bardzo nie chcesz go poczuć... Violetta nie umiała sobie już poradzić, to wszystko tak bardzo ją męczyło.
-Violu..
Podeszła do szatynki Francesca, po patrzyła na zagubioną dziewczynę, z której oczu płyną zimne jak lód łzy. Po czym ją przytuliła.
-Dlaczego Leon mnie tak traktuje? Przecież pogodziliśmy się zaledwie tydzień temu, a on znowu zaczyna się ode mnie odsuwać, nie wiem co się dzieje.
Viola wtuliła się w przyjaciółkę, i płakała. Czuła że z każdą sekundą czas leciał coraz wolniej, była bardzo smutna.
-Violu, nie masz co się przejmować, Leon cię kocha najbardziej na świecie, przecież sama mówiłaś mi i Federico że Leon nie robi niczego bez powodu. Kochana jestem pewna że wszystko w swoim czasie się ułoży.
Trzy godzinny później...
Viola wyszła z łazienki, przebrana już w pidżamę, po kolacji szykuje się do spania. Wchodzi do pokoju, przymyka delikatnie drzwi, ma na sobie ciemno różowe swobodne spodnie i jasną bluzkę na ramiączkach. Idzie powoli w stronę łóżka po czym na nim siada. Po jej gorącym niczym ogień policzku zaczęła spływać lodowata łza która przygaszała takt bicia serca Violetty. Jej serce biło bardzo wolno a można było je słyszeć jak dzwon kościelny. Wzięła pamiętnik, i bardzo go przytuliła do swojego serca. Następnie, usiadła i otworzyła pamiętnik i lekkim ruchem długopisu zaczęła w nim pisać.
"Leon był dziś w stosunku do mnie zimny i zgorzkniały, co znów nie tak zrobiła? Rozmawiał z piękną brunetką, która wydawała się na bardzo miłą, miała na sobie limonkową sukienkę w ciemno różowe odcienie kwiatów. Na początku ona i Leon wyglądali jakby się dobrze znali i świetnie dogadywali, po głowie oczywiście chodziła mi jedna myśl (że Leon mnie zdradza). Lecz wraz z Francescą dostrzegliśmy nie miłą rozmowę pomiędzy nimi, co rozwiało moje wcześniejsze podejrzenia. Nadal nie umiem tego wszystkiego poukładać, co ta dziewczyna może mieć wspólnego z Pablem, może to jego krewna? A może Leona rozmowa z Pablo i z jego tajemniczą znajomą to dwie inne historie? Nie wiem już co o tym myśleć."
Viola odłożyła pamiętnik, i położyła się spać.
Aj koty mam nadzieję że ciekawią was dalsze losy, argentyńskie piękności i przystojniaka z Meksyku. Mogę a nawet i chcę wam zdradzić że Leonetta się jeszcze utrzyma na KILKA rozdziałów (około 5) a później będzie jeszcze więcej akcji i akcji, a to opowiadanie chyba będzie miało jakieś 20 rozdziałów, może 30 nie wiem jeszcze dokładnie, wiem tylko że po tym opowiadaniu zrobię wam wybieranko o której parze tym razem chcecie opowiadanie ;)
A oto filmik do tego rozdziału;
https://www.youtube.com/watch?v=KfIH5GcmIf8 a i przepraszam że nie ma żadnego zdjęcia czy piosenki (w środku rozdziału) ale nie miałam gdzie tu tego zmieścić >.< Następny rozdział możecie oczekiwać już dzisiaj bądź jutro ;) Nie wiem czy się wyrobię ponieważ nie jestem teraz w domku ale na wakacjach :) A i mam do was parę pytanek (jeśli nikt na nie nie odpowie to sama sobie po odpowiadam :D
Czy chcecie romantyczne sceny Leonetty?
Zastanawiam się nad tym aby zrobić tak że Viola i Ludmiła się bardzo ze sobą zżyją po przez pewien konflikt (nie mogę zdradzić jaki), to dobry pomysł?
Czy zamiast Marcesci ma być Diecesca w opowiadaniu?
Będę wdzięczna za każdą odpowiedź, na prawdę bardzo tego potrzebuję :)
Dziękuję ♥
Buziaki :**
czwartek, 31 lipca 2014
Krótkie opowiadanie o Fedemile
-Zaspałam!
Burknęła blondynka, szybko zrywając się z łóżka. Spanikowana, szukała swojej torebki, by jak najprędzej zadzwonić do Naty, i wyżalić się jej, jakie ma złe życie, i tak okropną przyjaciółkę która nie upilnuje tego czy już wstała czy nie. "Zawsze to samo, jak nie kłótnia z Federico to z Naty i teraz to. Czym ja sobie zasłużyłam na takie życie!" Myśli, jednocześnie przewracając jej cały pokój do góry nogami. Nagle słyszy, czyjeś kroki.
"To na pewno Naty."
-Natalia, wiesz że masz przerąbane, ja nie mogę tak funkcjonować. Ja zaspać!? To wszystko twoja wina.
Mówi, nadal szukając torebki. Jej drzwi zaczęły się lekko uchylać, dziewczyna przekonana że to Naty, nadal jej wytyka, wszystkie błędy.
Nagle Ludmiła zauważyła coś przejrzyście złotego, z małymi ozdóbkami. To była jej mała torebka. Jak najprędzej do niej ruszyła, wzięła ją i wyciągnęła telefon. Zaczęła przeglądać telefon, zauważyła że przyszła jej wiadomość od Naty.
"Ludmiła, przepraszam cię ale przez ten tydzień mnie nie będzie. Wyjeżdżam właśnie wraz z Maxim nad morze. Jeszcze raz przepraszam.. Twoja Naty."
Ludmiła zdziwiła się tym esemesem, i spojrzała na jego datę myśląc że jest on stary.
-Co? Ta wiadomość przyszła jeszcze wczoraj a ja jej nie zauważyłam.
Myśli na głos blondynka. Ale chwilę jeśli Naty jest nad morzem, to kto odwiedził Ludmiłę? Blondynka, odgarneła kosmyk włosa, i lekko przekręciła głowę za siebie. Czuje czyjś oddech, jest przerażona, nie wie kto mógłby złożyć jej wizytę...
To naturalnie Federico.
-Ludmiła czy wszystko w porządku? Nie pojawiłaś się dzisiaj w szkole, więc zacząłem się martwić.
Te słowa, od razu pojawiły uśmiech na twarzy Ludmiły, dziewczyna był tak bardzo zakochana, lecz bała się wyznać swe uczucia, w stosunku do chłopaka. Może i to lęk przed odrzuceniem, a może i nie chce się z nim spotykać, bo ma on na nią dobry wpływ. Wiadome jest tylko to że nie ma zamiaru wyznawać mu miłości.
Ludmiła, popatrzyła na Federico, przewróciła oczami i powiedziała;
-Wiesz Federico, nie wiem po co ty się w ogóle wysilasz, nie mam zamiaru ani z tobą rozmawiać ani nawet na ciebie patrzeć.
-Przestań Ludmiła.
Szatyn złapał ją za rękę, Ludmiły serce o mało nie eksplodowało, nawet tak zimna dusza jak jej, jest w stanie zaznać ciepło którym jest prawdziwa miłość.
-Nie mogę znieść tego że tak strasznie boisz się mnie kochać, nie martw się nie zabiorę ci tego twojego "blasku", będziesz nadal tą samą divą, ale czy nie lepiej chociaż na jeden dzień zrobić sobie przerwę trochę odpocząć? Nie męczy cię to rządzenie?
Blondynka popatrzyła na Federico, czuła się taka kochana...
-Wiesz...
Dziewczyna wacha się nad tym co powiedzieć.
-Może i jest trochę racji w tym co mówisz, czasami czuję taki ból, pojawia się on sam z siebie. Ten ciężar że zawsze muszę być idealna mnie po prostu przytłacza. Chciałabym się oderwać, chociaż na sekundę... Ale boję się, boję się tego, że gdy przestanę nie będę taka ważna, taka niesamowita.
-Ludmiła, ty zawsze będziesz niesamowita, i ważna.. a na pewno dla mnie.
Szatyn uśmiechną się do niej.
-Chcę cię gdzieś zabrać.
-Gdzie?
Pyta zaciekawiona
-To niespodzianka
-Ale Federico, ja...
-Trzeba żyć, a nie tylko istnieć.
Powiedział, wymienili się ponownie uśmiechami, i Federico pociągną ją za sobą. Wyszli z domu, przed którym czekały dwa konie.
-Co to jest?
-To Łatka.
Wskazał palcem, na białego konia, z czarnymi małymi plamkami na ciele, z ogromną świetliście białą grzywą.
-A to Kubuś.
Następnie pokazał, brązowego konia. Z lekko białą łatką na pyszczku. Blondynka była zaskoczona, co prawda widziała wiele razy konie, lecz bała się do nich podejść.
-Mam nadzieję że umiesz jeździć.
-Czemu?
-Bo się na nich przejedziemy
-Co?
Blondynka zaczęła panikować, następnie zaczęła wymyślać miliony powodów po to by tylko nie wsiąść na konia. Co tak bardzo zniechęcało ją do koni?
-Ludmiła, proszę tylko nie kłam, powiedz mi dlaczego tak na prawdę nie chcesz wsiąść na konia? To nie jest takie straszne.
Ludmiła popatrzyła na niego ze smutkiem.
-Po prostu nie chcę.
-Proszę powiedz mi, czasami warto jest się odtworzyć na świat, z kąt wiesz, przecież mogę ci pomóc.
-No...
Nagle po bladym policzku dziewczyny poleciała łza, jej oczy były one tak smutne...
Blondynka złapała Federico za rękę i usiedli na ławce.
-Kiedyś, gdy byłam małą dziewczynką, mój tato uczył mnie jeżdżenia na koniach, uwielbiałam to. Pewnego razu wyruszyłam razem z Ojcem na polanę, wraz z końmi. świetnie się bawiliśmy, kiedy nagle, jeden z koni, staną na dwie nogi, mój tato spadł na ziemię, i uderzył głową w kamień. Jak najprędzej ruszyłam do niego, ale nie wiedziałam co mam robić. Mój tato był nie przytomny, postanowiłam zawołać moją mamę, lecz dom był zbyt daleko. Na szczęście w pobliżu był jakiś odm, jak najprędzej do niego ruszyłam, i zaczęłam szukać pomocy, biegłam, biegłam i biegłam nie czułam już sił w nogach, lecz nadal biegłam, dla niego. Na całe szczęście dotarłam. Zapukałam...
Ludmiła nie mogła dokończyć... nie umiała
-I co dalej? Co z twoim tatą?
-Po prostu już go nie ma... co prawda zmarł on dopiero trzy lata po tym wypadku, ale to od tego wypadku się wszystko zaczęło. Moja mama cały czas płakała, mój tato za każdym razem jak wychodził że szpitala musiał znów do niego wracać, bo było co raz gorzej.. żył on te trzy lata więcej.. dla mnie.
Ludmile polał się wodospad łez, tak bardzo trudna była dla niej ta sytuacja. Wtuliła się ona w Federico, przytuliła go bardzo mocno, i nie chciała puszczać, nawet na chwilę.
-Ale wierz, to nie znaczy że ten koń chciał źle. Może po prostu coś było nie tak.
-Federico po prostu o tym nie rozmawiajmy!
-Nie Ludmiła, musisz to przeboleć, pokonaj swój lęk! Pomyśl o tym tak, jeździectwo to była twoja jak i twojego taty pasja. Więc raczej jak będziesz jeździć na koniach, nie będziesz pamiętała tylko tego złego momentu, będziesz również pamiętała te cudowne chwile przeżyte z tatą, to trochę tak jakby on nadal z tobą był. Bo jest, głęboko w sercu, ale ty boisz się go odnaleźć bo sądzisz że tęsknota nie da ci spokoju, czasami lepiej jest tęsknić, niż zapomnieć o kimś tak po prostu, i zapomnieć o tak cudownych chwilach przeżytych z tą osobą.
Ludmiła patrzyła na Federico "On zawsze wie co powiedzieć, jak mnie pocieszyć. Co zrobić bym czuła się lepiej" wzięła ona głęboki oddech.
-Czyli sądzisz że powinnam spróbować?
-Dla taty.. jak najbardziej
Ludmiła uśmiechnęła się ukradkiem.
-No więc zaczynajmy.
Nagle dziewczyna nabrała dużo energii, wstała z ławki i czekała tylko na ten monet gdy znów poczuje ten wiatr we włosach.
-No dobrze, więc chodźmy.
Federico złapał Ludmiłę za rękę i podprowadził ją pod Łatkę, Ludmiła bała się jej dotknąć, Federico ją na mawiał lecz ona bała się spróbować, w pewnej chwili chwycił ją za rękę i przyłożył jej dłoń do grzbietu konia. Powoli przeciągali ręką po grzbiecie.
-To takie... przyjemne!
Powiedziała zaskoczona, nie myślała że może się poczuć aż tak cudownie. Oboje siedli na konie i ruszyli, na początku Ludmiła miała małe upadki, ale z każdą chwilą było co raz lepiej.
Po dwóch pięknie przeżytych godzinach, Ludmiła i Federico postanowili odpocząć. Blondynka leżała oparta o barierkę od małych schodków na plażę. Po chwili przyszedł Federico ze szklankami z zimną wodą. Dał jedną Ludmile, a drugą zatrzymał dla siebie, po czym usiadł obok niej.
-Bardzo ci dziękuję Federico, ten dzień jest jednym z najlepszych jakie mogły mi się przytrafić.
Mówi Ludmiła przełykając wodę.
-Jeśli dasz mi szansę tych chwil może być więcej.
Ludmiła popatrzyła na niego z niesmakiem
-Przepraszam, nie powinienem naciskać na ciebie. Powinienem zrozumieć twoją decyzję, że chcesz być po prostu przyjaciółką, ale zrozum... miałem pewny sen...
-Sen?
Pyta zaskoczona.
-Tak, śniło mi się że błądzisz w mroku po ciemnym lesie, przerażona i zmoknięta, podobnie jak ja.
-I co było dalej?
Pyta zaciekawiona
-Odnaleźliśmy się, i nagle mrok miną...
Szatyn popatrzył na blondynkę, on ją tak bardzo kochał, i ona jego też. Gdyby tylko nie bała się tego okazać. Jej oczy świeciły się jak fale na oceanie podczas zachodu słońca. Nie mógł się powstrzymać, dzieliły ich tylko milimetry, a on zbliżał się jeszcze bliżej. Blondynka nie miała nic przeciwko...
Ich usta się dotknęły, ten lekki posmak malinowej pomadki z ust Ludmiły był dla Federico rozkoszą . A bajecznie pachnące perfumy Federico otulały ją przyjemnością. To był idealny moment, idealna dziewczyna, idealny chłopak, idealna miłość.
Mam nadzieję że zaciekawiło :* Nie mam pojęcia dlaczego ale strasznie uwielbiam tą parę ;) A wy co o nich myślicie?A oto piosenka do opowiadanka; https://www.youtube.com/watch?v=mSNkw_0hZiw Tak w ogóle koty, to kto by kiedy pomyślał że taki uroczy Włoch, będzie z tak nie znośną dziewczyną jaką jest Ludmiła (nie to że jej nie lubię ;) ) Dobrze to na tyle ^.^
Buziaki :**
-Kolejny rozdział naszego opowiadania o Leonettcie wkrótce :*
Opowiadanie #rozdział2
Tytuł Opowiadania; I will always love you
Numer rozdziału; 2
Tytuł rozdziału; Wszystko dobre co się dobrze kończy
Teledysk promocyjny (nie tak serio, ale jest ten sam tytuł, podobna historia i ładna piosenka); https://www.youtube.com/watch?v=W7aEdoUaYus&list=UUYWV5c-oARojQ-uueJJNKRA
Violetta zjadła śniadanie i wyszła do studia razem z Federico. Rozmawiali wesoło przez całą drogę, Federico próbował cały czas zagadywać szatynkę aby ona nie myślała o swojej zgubionej miłości. Pogoda była bardzo ciepła, słońce świeciło, a niebo, wyglądało tak błękitnie. Wszędzie panowała cisza, jedyny odgłos jaki można było słyszeć to ćwirkające ptaki na drzewach, które tylko dodawały ciepła temu przytulnemu dniu.
-Powiedz Viola...
Federico nie mógł już się powstrzymać, musiał zapytać o Leon, chodź wiedział ile Violę to kosztuje.
-Jak sobie z tym radzisz?
Violetta stanęła, przez chwilę nie chciała patrzeć na Federico, to wyglądało jakby na sekundę była we własnym świecie, nie pokoju i smutku, który jeszcze nie dawno był miejscem jak z bajki.
-Nie można tak po prostu wyłączyć swoich uczuć do kogoś, nawet jeśli na nie wcale nie zasługuje. Ale wiedz że nie jest aż tak źle jak myślałam że będzie, mam ciebie, Olgę, tatę, Fran i wiele osób które kocham najbardziej na świecie i wiem że wasza miłość pomoże mi pokonać ten smutek, miłość zawsze wygrywa.
Powiedziała Violetta, ciężko było jej wydusić te słowa, bo wiedziała że kiedyś tak samo myślała w stosunku do Leona "Miłość zawsze wygra". Lecz teraz.. wiele się zmieniło, nikt sobie nie zdaje sprawy ile rzeczy w jednej sekundzie może się zdarzyć, to co masz dziś, może zabraknąć ci jutro. Nigdy nie wiesz...
-Cieszę się że radzisz sobie jakoś. Idziemy dalej?
Viola, popatrzyła się w prawo i w lewo, do przodu i za siebie.. kiedy nagle zauważyła Leona... jej serce jakby stanęło, trudno jej było złapać oddech, postanowiła że poczeka na Leona, chce usłyszeć co ma on jej do powiedzenia.
-Wiesz Fede, ja zostanę jeszcze chwilę tutaj.
-Ale zaraz się spóźnimy do studio, lepiej chodź już.
Namawia Violę, Federico wiedząc że Viola coś knuje.
-Nie Fede, umówiłam się tutaj z Fran więc lepiej żebym na nią poczekała.
Szatynka mówiąc siadła na białą ławkę stojącą nie daleko Federico, oczywiście w tym co mówiła była nić kłamstwa, bo co prawda miała zamiar czekać, ale nie na Fran.
Chłopak uparł się żeby zostać z dziewczyną, lecz ona wykręciła się tym że podobno to jakieś "babskie sprawy" i Fede poszedł z myślą że Fran chce porozmawiać z szatynką o Leonie.
Violetta długo nie czekała, Leon był obok niej, kilka sekund po tym jak poszedł Federico, na szczęście Violetty, Federico nie zauważył Leona bo inaczej nie dał by jej z nim porozmawiać. Violetta siedzi na ławce, czekając na to że Leon jej coś powie, lecz on przechodzi obok niej bez interesownie..
-Leon...
Nawet niemożliwe, staje się możliwe -Violetta zawołała Leona, on zaraz po usłyszeniu swojego imienia odwrócił się... Wyglądał na takiego zagubionego. Zaraz gdy się obejrzał, oboje spojrzeli sobie w oczy, widzieli ten smutek, te ćwiartki miłości... Te dwa serca nadal biły tylko dla siebie. Violetta poczuła że musi się uśmiechnąć. On również się do niej uśmiechną, szatynka wiedziała już że nie będzie źle, że większość jej problemów ma szansę się ułożyć, teraz po prostu nie może tego zepsuć. Leon, podchodził coraz bliżej, ta chwila zamieniała się w wieczność. Leon usiadł obok szatynki.
-Violetto, muszę ci wyznać że nie chcę żeby to tak było.
Viola czuła smak miłości, czuła jak naradza się nowa nadzieja, jej dusza zamieniała się ponownie w przepiękną kolorową łąkę. Dla niej to znaczyło na prawdę wiele.
-Kocham Cię
Violetta miała łzy w oczach, łzy pełne radości. Nie umiała przestać się uśmiechać, czuła się jak w bajce.
-Kocham Cię Violetta, i wiem że nie powinienem tak pochopnie działać i jednocześnie upokarzać cię przed całym studiem.. Jestem bardzo głupi, czy jest jeszcze jakaś szansa na naszą miłość?
Jest tylko jeden ratunek dla zmęczonej duszy - miłość drugiego człowieka.. Violetta nawet chwili nie zastanawiała się nad odpowiedzią.
-Ja też się kocham!
Violetta przytuliła Leona z całej siły.
-Kocham cię tak bardzo.
Z jej oczu popłynęło kilka łez, trudno jej było uwierzyć, że to na prawdę się dzieje, jeszcze chwilę temu, myślała że te piękne chwile z Leonem będą tylko jej pamiątkami lecz nie! Może ona je nadal kolekcjonować! Para była szczęśliwa jak nigdy, oboje po nie przespanej nocy, lękiem przed tęsknotą i smutkiem nie muszą się już martwić!
Violetta i Leon weszli do studia, wszyscy od razu popatrzyli się na nich ze zdziwienie "Przecież oni zerwali!" "Są teraz przyjaciółmi?" Violetta popatrzyła na Leona, a ona na nią, uśmiechnął się do niej i złapał ją za rękę. Podążali razem przez korytarz, a wszyscy zmierzali wzrokiem za nimi. Dla innych było to zagadką, co się stało? Leon i Violetta postanowili nie wracać do tego co było, tylko żyć chwilą, bo teraz już wiedzą jak wiele mogą stracić... Na sali była tylko Viola i Leon, kiedy nagle zaczęła się lekcja i weszli wszyscy uczniowie, w tym Federico którego bardzo zdziwiła wieść o tym że Vilu i Leon znów są razem. Ale Szatyn zaczął już cos podejrzewać gdy Fran nie wiedziała nic o spotkaniu jej i Violi w parku. Usiadł na przeciwko Violetty, Fran właśnie miała spytać się Violi co się stało, lecz na lekcję weszła Angie.
-Dobrze moi kochani, na dzisiejszej lekcji porozmawiamy o rzeczy która kusi wszystkich ludzi, jest cudowna a zarazem bolesna, tu oczywiście mowa o miłości.
"Tak, miłość... gdyby nie miłość, życie nie miało by żadnego koloru, kwiaty nie miały by zapachu, słodycze nie byłyby by słodkie a cudownemu słońcu zabrakło by promieni. Miłość jest wszystkim i niczym, myślisz że możesz bez niej żyć, że jest łatwiej... To nie prawda, bez miłości jest trudniej. Gdy nie czujesz miłości, budzisz się po nic, wstajesz po nic, jesz po nic, myjesz się po nic... żyjesz po nic. Gdy zasmakujesz miłości wtedy świat staje się kolorowy i wesoły, zaznajesz prawdziwego życia, które ma sens. Dzięki miłości możesz doznać sporo uczuć, miłych - tak jak radość. Oraz nieco mniej wesołych - tak jak smutek. Bo żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć. A ja za Leona oddałabym nie jedno życie."
Violetta przez całą lekcją, miała głowę w chmurach, nie umiała oderwać ona wzroku od Leona, przytulała go z całych sił. A za każdym razem jak przypomina sobie ona tą okrutną i bolesną noc, ściska go ona jeszcze bardziej. Skończyła się już lekcja a wszyscy wychodzą na korytarz. Fran i Fede zastanawiają się jak by tu zaczepić Violettę, i ją troszkę powypytywać, ciekawość ich zżera, ale najbardziej obawiają się o to że Leon ponownie skrzywdzi Violę. Nagle dzwoni telefon Leona, to świetny moment aby Fede i Fran się troszkę "powypytywali".
-Przepraszam Cię kochanie, ale musze odebrać.
Leon daje Violettcie słodkiego całusa w policzek i odchodzi odbierając telefon.
Viola promienieje z radości, kiedy nagle podchodzi do niej Fran.
-Viola, koniecznie musimy porozmawiać.
Mówi Brunetka, Viola spodziewa się o czym, ale przygotowała się na tą rozmowę, wie że mimo wszystko nie może pozwolić na jakie kolwiek słowo typu "on cię zrani" , Violetta ufa Leonowi, i wie że Leon nie robi niczego bez powodu. Kiedy Fran właśnie ma pytać Violettę o co chodzi, podchodzi Federico i ciągnie Violę za sobą.
-Violetta, muszę z tobą o czymś porozmawiać, to bardzo pilne.
-Ale Viola rozmawia teraz ze mną.
Wtrąca się Fran, i się między sobą sprzeczają Viola ich ucisza i mówi;
-Wiem co oboje chcecie mi powiedzieć. Tak jestem z Leonem, pogodziliśmy się, nie martwcie się bo nie ma o co. Kocham Leona, i wiedzcie że z każdą moją i jego kłótnią nasze uczucie staje się mocniejsze, a utrwala się tak naszymi kłótniami, tylko dlatego że z każdą kłótnią wiemy oboje ile dla siebie znaczymy. Przepraszam was ale musze teraz pójść do Leona.
Violetta odeszła, a Francesca i Federico stali, nie wiedząc co mają powiedzieć. "Super Violetta oby tak dalej" czy może "Zastanów się nad tym co robisz, bo popełniasz błąd". Wiedzą tylko to, że Violetta nie posłucha ich i postąpi tak jak ona uważa że jest słusznie.
Oto już chapter 2 ;3 Co myślicie? Dużo Leonettki i miłości ^^ Heh zapewne fanów Leonetty to cieszy, lecz zdradzę wam że ich sprawy skomplikuję się bardzo. Jak wiemy często, Leona i Violetty kłótnie są głównie przez Violettę (pierwszy sezon - cały czas latała za Tomasem, drugi sezon - dawała się łatwo zmanipulować Diego, serio dużo ich kłótni było z jej winy) ale ja nie chcę jej o nic oskarżać, nikt nie jest święty, Violetta przez 16 lat była sama, bez przyjaciół i żyła z pustką w sercu, dopiero od dwóch lat może doznać prawdziwego życia. Uczy się na własnych błędach ;) Ok teraz do rzeczy, jaką parę chcecie widzieć w następnym rozdziale? Chcecie aby Vilu pogodziła się z Fran i Fede? Mam zamiar zamieścić jakąś piosenkę w następnym rozdziale, jaką piosenkę chcecie?
Parę informacji;
Następny rozdział będzie już dzisiaj, w noc bądź nawet i po południu (jeśli nocą, to możliwe że dość późno, więc jeśli po południu nie będzie, radzę zajrzeć dopiero jutro ;) )
A oto piosenka do tego rozdziału; (Leonetta ♥) https://www.youtube.com/watch?v=t0fnP9Zgp3k Voy por ti ♥.♥
Numer rozdziału; 2
Tytuł rozdziału; Wszystko dobre co się dobrze kończy
Teledysk promocyjny (nie tak serio, ale jest ten sam tytuł, podobna historia i ładna piosenka); https://www.youtube.com/watch?v=W7aEdoUaYus&list=UUYWV5c-oARojQ-uueJJNKRA
Violetta zjadła śniadanie i wyszła do studia razem z Federico. Rozmawiali wesoło przez całą drogę, Federico próbował cały czas zagadywać szatynkę aby ona nie myślała o swojej zgubionej miłości. Pogoda była bardzo ciepła, słońce świeciło, a niebo, wyglądało tak błękitnie. Wszędzie panowała cisza, jedyny odgłos jaki można było słyszeć to ćwirkające ptaki na drzewach, które tylko dodawały ciepła temu przytulnemu dniu.
-Powiedz Viola...
Federico nie mógł już się powstrzymać, musiał zapytać o Leon, chodź wiedział ile Violę to kosztuje.
-Jak sobie z tym radzisz?
Violetta stanęła, przez chwilę nie chciała patrzeć na Federico, to wyglądało jakby na sekundę była we własnym świecie, nie pokoju i smutku, który jeszcze nie dawno był miejscem jak z bajki.
-Nie można tak po prostu wyłączyć swoich uczuć do kogoś, nawet jeśli na nie wcale nie zasługuje. Ale wiedz że nie jest aż tak źle jak myślałam że będzie, mam ciebie, Olgę, tatę, Fran i wiele osób które kocham najbardziej na świecie i wiem że wasza miłość pomoże mi pokonać ten smutek, miłość zawsze wygrywa.
Powiedziała Violetta, ciężko było jej wydusić te słowa, bo wiedziała że kiedyś tak samo myślała w stosunku do Leona "Miłość zawsze wygra". Lecz teraz.. wiele się zmieniło, nikt sobie nie zdaje sprawy ile rzeczy w jednej sekundzie może się zdarzyć, to co masz dziś, może zabraknąć ci jutro. Nigdy nie wiesz...
-Cieszę się że radzisz sobie jakoś. Idziemy dalej?
Viola, popatrzyła się w prawo i w lewo, do przodu i za siebie.. kiedy nagle zauważyła Leona... jej serce jakby stanęło, trudno jej było złapać oddech, postanowiła że poczeka na Leona, chce usłyszeć co ma on jej do powiedzenia.
-Wiesz Fede, ja zostanę jeszcze chwilę tutaj.
-Ale zaraz się spóźnimy do studio, lepiej chodź już.
Namawia Violę, Federico wiedząc że Viola coś knuje.
-Nie Fede, umówiłam się tutaj z Fran więc lepiej żebym na nią poczekała.
Szatynka mówiąc siadła na białą ławkę stojącą nie daleko Federico, oczywiście w tym co mówiła była nić kłamstwa, bo co prawda miała zamiar czekać, ale nie na Fran.
Chłopak uparł się żeby zostać z dziewczyną, lecz ona wykręciła się tym że podobno to jakieś "babskie sprawy" i Fede poszedł z myślą że Fran chce porozmawiać z szatynką o Leonie.
Violetta długo nie czekała, Leon był obok niej, kilka sekund po tym jak poszedł Federico, na szczęście Violetty, Federico nie zauważył Leona bo inaczej nie dał by jej z nim porozmawiać. Violetta siedzi na ławce, czekając na to że Leon jej coś powie, lecz on przechodzi obok niej bez interesownie..
-Leon...
Nawet niemożliwe, staje się możliwe -Violetta zawołała Leona, on zaraz po usłyszeniu swojego imienia odwrócił się... Wyglądał na takiego zagubionego. Zaraz gdy się obejrzał, oboje spojrzeli sobie w oczy, widzieli ten smutek, te ćwiartki miłości... Te dwa serca nadal biły tylko dla siebie. Violetta poczuła że musi się uśmiechnąć. On również się do niej uśmiechną, szatynka wiedziała już że nie będzie źle, że większość jej problemów ma szansę się ułożyć, teraz po prostu nie może tego zepsuć. Leon, podchodził coraz bliżej, ta chwila zamieniała się w wieczność. Leon usiadł obok szatynki.
-Violetto, muszę ci wyznać że nie chcę żeby to tak było.
Viola czuła smak miłości, czuła jak naradza się nowa nadzieja, jej dusza zamieniała się ponownie w przepiękną kolorową łąkę. Dla niej to znaczyło na prawdę wiele.
-Kocham Cię
Violetta miała łzy w oczach, łzy pełne radości. Nie umiała przestać się uśmiechać, czuła się jak w bajce.
-Kocham Cię Violetta, i wiem że nie powinienem tak pochopnie działać i jednocześnie upokarzać cię przed całym studiem.. Jestem bardzo głupi, czy jest jeszcze jakaś szansa na naszą miłość?
Jest tylko jeden ratunek dla zmęczonej duszy - miłość drugiego człowieka.. Violetta nawet chwili nie zastanawiała się nad odpowiedzią.
-Ja też się kocham!
Violetta przytuliła Leona z całej siły.
-Kocham cię tak bardzo.
Z jej oczu popłynęło kilka łez, trudno jej było uwierzyć, że to na prawdę się dzieje, jeszcze chwilę temu, myślała że te piękne chwile z Leonem będą tylko jej pamiątkami lecz nie! Może ona je nadal kolekcjonować! Para była szczęśliwa jak nigdy, oboje po nie przespanej nocy, lękiem przed tęsknotą i smutkiem nie muszą się już martwić!
Violetta i Leon weszli do studia, wszyscy od razu popatrzyli się na nich ze zdziwienie "Przecież oni zerwali!" "Są teraz przyjaciółmi?" Violetta popatrzyła na Leona, a ona na nią, uśmiechnął się do niej i złapał ją za rękę. Podążali razem przez korytarz, a wszyscy zmierzali wzrokiem za nimi. Dla innych było to zagadką, co się stało? Leon i Violetta postanowili nie wracać do tego co było, tylko żyć chwilą, bo teraz już wiedzą jak wiele mogą stracić... Na sali była tylko Viola i Leon, kiedy nagle zaczęła się lekcja i weszli wszyscy uczniowie, w tym Federico którego bardzo zdziwiła wieść o tym że Vilu i Leon znów są razem. Ale Szatyn zaczął już cos podejrzewać gdy Fran nie wiedziała nic o spotkaniu jej i Violi w parku. Usiadł na przeciwko Violetty, Fran właśnie miała spytać się Violi co się stało, lecz na lekcję weszła Angie.
-Dobrze moi kochani, na dzisiejszej lekcji porozmawiamy o rzeczy która kusi wszystkich ludzi, jest cudowna a zarazem bolesna, tu oczywiście mowa o miłości.
"Tak, miłość... gdyby nie miłość, życie nie miało by żadnego koloru, kwiaty nie miały by zapachu, słodycze nie byłyby by słodkie a cudownemu słońcu zabrakło by promieni. Miłość jest wszystkim i niczym, myślisz że możesz bez niej żyć, że jest łatwiej... To nie prawda, bez miłości jest trudniej. Gdy nie czujesz miłości, budzisz się po nic, wstajesz po nic, jesz po nic, myjesz się po nic... żyjesz po nic. Gdy zasmakujesz miłości wtedy świat staje się kolorowy i wesoły, zaznajesz prawdziwego życia, które ma sens. Dzięki miłości możesz doznać sporo uczuć, miłych - tak jak radość. Oraz nieco mniej wesołych - tak jak smutek. Bo żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć. A ja za Leona oddałabym nie jedno życie."
Violetta przez całą lekcją, miała głowę w chmurach, nie umiała oderwać ona wzroku od Leona, przytulała go z całych sił. A za każdym razem jak przypomina sobie ona tą okrutną i bolesną noc, ściska go ona jeszcze bardziej. Skończyła się już lekcja a wszyscy wychodzą na korytarz. Fran i Fede zastanawiają się jak by tu zaczepić Violettę, i ją troszkę powypytywać, ciekawość ich zżera, ale najbardziej obawiają się o to że Leon ponownie skrzywdzi Violę. Nagle dzwoni telefon Leona, to świetny moment aby Fede i Fran się troszkę "powypytywali".
-Przepraszam Cię kochanie, ale musze odebrać.
Leon daje Violettcie słodkiego całusa w policzek i odchodzi odbierając telefon.
Viola promienieje z radości, kiedy nagle podchodzi do niej Fran.
-Viola, koniecznie musimy porozmawiać.
Mówi Brunetka, Viola spodziewa się o czym, ale przygotowała się na tą rozmowę, wie że mimo wszystko nie może pozwolić na jakie kolwiek słowo typu "on cię zrani" , Violetta ufa Leonowi, i wie że Leon nie robi niczego bez powodu. Kiedy Fran właśnie ma pytać Violettę o co chodzi, podchodzi Federico i ciągnie Violę za sobą.
-Violetta, muszę z tobą o czymś porozmawiać, to bardzo pilne.
-Ale Viola rozmawia teraz ze mną.
Wtrąca się Fran, i się między sobą sprzeczają Viola ich ucisza i mówi;
-Wiem co oboje chcecie mi powiedzieć. Tak jestem z Leonem, pogodziliśmy się, nie martwcie się bo nie ma o co. Kocham Leona, i wiedzcie że z każdą moją i jego kłótnią nasze uczucie staje się mocniejsze, a utrwala się tak naszymi kłótniami, tylko dlatego że z każdą kłótnią wiemy oboje ile dla siebie znaczymy. Przepraszam was ale musze teraz pójść do Leona.
Violetta odeszła, a Francesca i Federico stali, nie wiedząc co mają powiedzieć. "Super Violetta oby tak dalej" czy może "Zastanów się nad tym co robisz, bo popełniasz błąd". Wiedzą tylko to, że Violetta nie posłucha ich i postąpi tak jak ona uważa że jest słusznie.
Oto już chapter 2 ;3 Co myślicie? Dużo Leonettki i miłości ^^ Heh zapewne fanów Leonetty to cieszy, lecz zdradzę wam że ich sprawy skomplikuję się bardzo. Jak wiemy często, Leona i Violetty kłótnie są głównie przez Violettę (pierwszy sezon - cały czas latała za Tomasem, drugi sezon - dawała się łatwo zmanipulować Diego, serio dużo ich kłótni było z jej winy) ale ja nie chcę jej o nic oskarżać, nikt nie jest święty, Violetta przez 16 lat była sama, bez przyjaciół i żyła z pustką w sercu, dopiero od dwóch lat może doznać prawdziwego życia. Uczy się na własnych błędach ;) Ok teraz do rzeczy, jaką parę chcecie widzieć w następnym rozdziale? Chcecie aby Vilu pogodziła się z Fran i Fede? Mam zamiar zamieścić jakąś piosenkę w następnym rozdziale, jaką piosenkę chcecie?
Parę informacji;
Następny rozdział będzie już dzisiaj, w noc bądź nawet i po południu (jeśli nocą, to możliwe że dość późno, więc jeśli po południu nie będzie, radzę zajrzeć dopiero jutro ;) )
A oto piosenka do tego rozdziału; (Leonetta ♥) https://www.youtube.com/watch?v=t0fnP9Zgp3k Voy por ti ♥.♥
środa, 30 lipca 2014
Opowiadanie #rozdział1
Tytuł Opowiadania; I will always love you
Numer rozdziału; 1
Tytuł rozdziału; Anioły istnieją, ale znajdziesz je tylko wtedy gdy doznasz prawdziwej przyjaźni
Teledysk promocyjny (nie tak serio, ale jest ten sam tytuł, podobna historia i ładna piosenka); https://www.youtube.com/watch?v=W7aEdoUaYus&list=UUYWV5c-oARojQ-uueJJNKRA
Violetta obudziła się, jej oczy lekko opuchnięte, nadal czuły lekki spływ łez z poprzedniej nocy. Była ona niczym spadający liść, niczego nie warta ze świadomością że spada co raz niżej i niżej. Jej życie traciło sens, bo jaki sens ma życie które jest niechciane? Ona nadal czuła jego oddech, nadal widziała ten uśmiech który mówił to jak bardzo on ją kocha... a raczej kochał...
Nie mogła zrozumieć tego w czym popełniła błąd?
Czyżby jej miłość była z byt mała na jego osobę?
Czy nie kochała wystarczająco mocno?
Niektórzy ludzie po prostu nie dostrzegają miłości, nie dostrzegają ich prawdziwego szczęścia i przeznaczenia.. oni wolą wierzyć że życie jest lepsze w samotności, otoczonej nienawiścią i smutkiem. Smutno jest zdać sobie sprawę z tego, że tym, których kochamy, będzie lepiej bez nas... Nagle, szatynka usłyszała, lekkie i głuche pukanie... Ujrzała bladą twarz, z prawdziwą miłością w oczach.. Ciągle jeszcze istnieją wśród nas anioły. Nie mają w prawdzie skrzydeł, lecz ich serce jest bezpiecznym portem dla wszystkich w potrzebie. Wyciągają rękę i stają się przyjaciółmi... tym przyjacielem był właśnie Federico.
-Violu, dobrze się czujesz?
Zapytał zaniepokojony.
Nie umiała nic powiedzieć, bała się że jeśli coś powie, jej smutek będzie jeszcze bardziej głębszy.
-Nie musisz odpowiadać, słyszałem o tym co się stało... przykro mi, nie spodziewałem się tego po Leonie.
Violetta przymrużyła oczy, imię Leon spadło na nią niczym ogromny głaz, nie pozwalający jej wstać... ten okrutny ból powrócił z podwójną siłą. Lecz Violetta wiedziała że nie może się poddawać, musi się podnieść i zrzucić ten głaz, by móc dalej żyć. Życie jest niczym kamień, im bardziej nim rzucisz, tym mniejsze się stanie. Federico usiadł przy Violettcie, i położył rękę na jej twarzy, lekko odgartając jej kosmyki włosów. Uśmiechną się do niej, jego uśmiech był tak bardzo szczery, niczym słońce, rozświetlił jej dzień. Violetta potrzebowała tego, potrzebowała ona jego.. Wstała i podeszła pod szafę, nie za bardzo wiedziała co z niej wybrać, więc postanowiła że weźmie szybki prysznic, rozbudzi się troszkę, po czym będzie łatwiej jej zastanowić się nad strojem i innymi sparwami. Fede postanowił na nią zaczekać na dole jej domu, wraz z Olgą ma zamiar przygotować jej śniadanie, na miły początek, tego, nie za dobrze zapowiadającego się dnia. Viola weszła do łazienki, powoli zdjęła ubrania, spięła włosy wysoko i weszła do prysznica. Woda lała się bardzo szybko, każdą kroplę wody było słychać coraz głośniej. Woda była przyjemnie zimna, pomogła ona uspokoić Violettę, co prawda nadal ona pamiętała, ale czuła jakby ten głaz robił się z każdą chwilą mniejszy. Po piętnastu minutach wyszła już z prysznica, zawinęła się w ręcznik, i weszła do pokoju. Ubrała się w seledynową sukienkę, nałożyła długie kolczyki, przeczesała włosy i zabrała się za makijaż. Lekko pociągała tuszem po rzęsach, nałożyła ona dziś więcej pudru, nie chciała aby w studio widać było jej smutek, przynajmniej sztucznie może być wesoła... pomalowała blado różową pomadką usta i zeszła na dół.
-Ach, Violu moje kochanie, czy wszystko w porządku?
Zamartwia się Olga.
"Przynajmniej to się nie zmieni" - pomyślała.
-Tak, wszystko jest już dobrze Olgo.
Powiedziała, kłamiąc, wie że nie może mówić prawdy, wszyscy by wtedy chcieli jej pomóc, a ona nie potrzebuje tej pomocy, bo wie że jej pomóc może tylko jedna osoba, która nawet na nią nie spojrzy.
Viola usiadła przy stole, następnie zapytała się;
-Co na śniadanie?
-Ja dziś o tym nie decyduję
Zaśmiała się Olga.
-Jak nie ty to kto?
-Twój nowy prywatny kucharz, Federico!
Z kuchni dobiegł spokojny męski głos, który nie pierwszy raz rozweselił Violę.
Fede przyniósł z kuchni dwie kanapki, ukrojone w kształt stokrotki, wyglądały smakowicie.
Szatynka uśmiechnęła się na ich widok.
-To dla mnie?
Pyta rozweselona.
-A jakby inaczej?
Kłania się przed nią Federico.
Violetta śmieje się i patrzy raz na kanapki i raz na Federico... to ten prawdziwy przyjaciel który będzie na dobre i na złe... Viola kocha Federico z całego serca, jest on dla niej bardzo ważny, to dzięki niemu wie ona że nie może się poddawać, bo ma dla kogo żyć.
Oto koniec rozdziału pierwszego :) Jak wrażenia? Liczę że dobrze :* Od razu mówi; nie będzie Fedeletty, moje opowiadanie jest o Leonettcie c; Ale szczerze powiem że znajdziecie tu wiele momentów innych par :) Np. Diecesca, Fedemiła, i wiele wiele innych - oczywiście pisząc momenty mam na myśli to że będę pisać o tym że np. Diego i Fran bd ze sobą rozmawiać a nie że będą ze sobą jako para czy coś :) Chociaż czemu nie.. jeszcze muszę pomyśleć ;) Tak w ogóle to przepraszam was że pierwszy rozdział taki krótki ale to wprowadzenie, w zagubione życie Violetty o którym będę pisać za pewne w wielu rozdziałach :) Piszcie jaką parę sobie życzycie w następny rozdziale itp. ale nie obiecuję że zamieszczę to o co prosicie :) Drugi rozdział będzie już dłuższy (dziesięć razy taki jak to) A i do każdego z rozdziałów mam zamiar dawać jakiś filmik związany jakoś z rozdziałem więc dlatego że ten rozdział opowiada o smutnej Violi którą pociesza Federico ten filmik będzie świetnie to odzwierciedlał https://www.youtube.com/watch?v=_3gXVjJfzMQ
Buziaki :**
Numer rozdziału; 1
Tytuł rozdziału; Anioły istnieją, ale znajdziesz je tylko wtedy gdy doznasz prawdziwej przyjaźni
Teledysk promocyjny (nie tak serio, ale jest ten sam tytuł, podobna historia i ładna piosenka); https://www.youtube.com/watch?v=W7aEdoUaYus&list=UUYWV5c-oARojQ-uueJJNKRA
Violetta obudziła się, jej oczy lekko opuchnięte, nadal czuły lekki spływ łez z poprzedniej nocy. Była ona niczym spadający liść, niczego nie warta ze świadomością że spada co raz niżej i niżej. Jej życie traciło sens, bo jaki sens ma życie które jest niechciane? Ona nadal czuła jego oddech, nadal widziała ten uśmiech który mówił to jak bardzo on ją kocha... a raczej kochał...
Nie mogła zrozumieć tego w czym popełniła błąd?
Czyżby jej miłość była z byt mała na jego osobę?
Czy nie kochała wystarczająco mocno?
Niektórzy ludzie po prostu nie dostrzegają miłości, nie dostrzegają ich prawdziwego szczęścia i przeznaczenia.. oni wolą wierzyć że życie jest lepsze w samotności, otoczonej nienawiścią i smutkiem. Smutno jest zdać sobie sprawę z tego, że tym, których kochamy, będzie lepiej bez nas... Nagle, szatynka usłyszała, lekkie i głuche pukanie... Ujrzała bladą twarz, z prawdziwą miłością w oczach.. Ciągle jeszcze istnieją wśród nas anioły. Nie mają w prawdzie skrzydeł, lecz ich serce jest bezpiecznym portem dla wszystkich w potrzebie. Wyciągają rękę i stają się przyjaciółmi... tym przyjacielem był właśnie Federico.
-Violu, dobrze się czujesz?
Zapytał zaniepokojony.
Nie umiała nic powiedzieć, bała się że jeśli coś powie, jej smutek będzie jeszcze bardziej głębszy.
-Nie musisz odpowiadać, słyszałem o tym co się stało... przykro mi, nie spodziewałem się tego po Leonie.
Violetta przymrużyła oczy, imię Leon spadło na nią niczym ogromny głaz, nie pozwalający jej wstać... ten okrutny ból powrócił z podwójną siłą. Lecz Violetta wiedziała że nie może się poddawać, musi się podnieść i zrzucić ten głaz, by móc dalej żyć. Życie jest niczym kamień, im bardziej nim rzucisz, tym mniejsze się stanie. Federico usiadł przy Violettcie, i położył rękę na jej twarzy, lekko odgartając jej kosmyki włosów. Uśmiechną się do niej, jego uśmiech był tak bardzo szczery, niczym słońce, rozświetlił jej dzień. Violetta potrzebowała tego, potrzebowała ona jego.. Wstała i podeszła pod szafę, nie za bardzo wiedziała co z niej wybrać, więc postanowiła że weźmie szybki prysznic, rozbudzi się troszkę, po czym będzie łatwiej jej zastanowić się nad strojem i innymi sparwami. Fede postanowił na nią zaczekać na dole jej domu, wraz z Olgą ma zamiar przygotować jej śniadanie, na miły początek, tego, nie za dobrze zapowiadającego się dnia. Viola weszła do łazienki, powoli zdjęła ubrania, spięła włosy wysoko i weszła do prysznica. Woda lała się bardzo szybko, każdą kroplę wody było słychać coraz głośniej. Woda była przyjemnie zimna, pomogła ona uspokoić Violettę, co prawda nadal ona pamiętała, ale czuła jakby ten głaz robił się z każdą chwilą mniejszy. Po piętnastu minutach wyszła już z prysznica, zawinęła się w ręcznik, i weszła do pokoju. Ubrała się w seledynową sukienkę, nałożyła długie kolczyki, przeczesała włosy i zabrała się za makijaż. Lekko pociągała tuszem po rzęsach, nałożyła ona dziś więcej pudru, nie chciała aby w studio widać było jej smutek, przynajmniej sztucznie może być wesoła... pomalowała blado różową pomadką usta i zeszła na dół.
-Ach, Violu moje kochanie, czy wszystko w porządku?
Zamartwia się Olga.
"Przynajmniej to się nie zmieni" - pomyślała.
-Tak, wszystko jest już dobrze Olgo.
Powiedziała, kłamiąc, wie że nie może mówić prawdy, wszyscy by wtedy chcieli jej pomóc, a ona nie potrzebuje tej pomocy, bo wie że jej pomóc może tylko jedna osoba, która nawet na nią nie spojrzy.
Viola usiadła przy stole, następnie zapytała się;
-Co na śniadanie?
-Ja dziś o tym nie decyduję
Zaśmiała się Olga.
-Jak nie ty to kto?
-Twój nowy prywatny kucharz, Federico!
Z kuchni dobiegł spokojny męski głos, który nie pierwszy raz rozweselił Violę.
Fede przyniósł z kuchni dwie kanapki, ukrojone w kształt stokrotki, wyglądały smakowicie.
Szatynka uśmiechnęła się na ich widok.
-To dla mnie?
Pyta rozweselona.
-A jakby inaczej?
Kłania się przed nią Federico.
Violetta śmieje się i patrzy raz na kanapki i raz na Federico... to ten prawdziwy przyjaciel który będzie na dobre i na złe... Viola kocha Federico z całego serca, jest on dla niej bardzo ważny, to dzięki niemu wie ona że nie może się poddawać, bo ma dla kogo żyć.
Oto koniec rozdziału pierwszego :) Jak wrażenia? Liczę że dobrze :* Od razu mówi; nie będzie Fedeletty, moje opowiadanie jest o Leonettcie c; Ale szczerze powiem że znajdziecie tu wiele momentów innych par :) Np. Diecesca, Fedemiła, i wiele wiele innych - oczywiście pisząc momenty mam na myśli to że będę pisać o tym że np. Diego i Fran bd ze sobą rozmawiać a nie że będą ze sobą jako para czy coś :) Chociaż czemu nie.. jeszcze muszę pomyśleć ;) Tak w ogóle to przepraszam was że pierwszy rozdział taki krótki ale to wprowadzenie, w zagubione życie Violetty o którym będę pisać za pewne w wielu rozdziałach :) Piszcie jaką parę sobie życzycie w następny rozdziale itp. ale nie obiecuję że zamieszczę to o co prosicie :) Drugi rozdział będzie już dłuższy (dziesięć razy taki jak to) A i do każdego z rozdziałów mam zamiar dawać jakiś filmik związany jakoś z rozdziałem więc dlatego że ten rozdział opowiada o smutnej Violi którą pociesza Federico ten filmik będzie świetnie to odzwierciedlał https://www.youtube.com/watch?v=_3gXVjJfzMQ
Buziaki :**
Subskrybuj:
Posty (Atom)